Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2013, 10:42   #111
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Kenshiro był w opałach. Wyraźnie było widać, że zabierze swojego przeciwnika ze sobą w zaświaty, jednak Rusty nie mógł na to pozwolić. Honorowa śmierć na placu boju zawsze była kojarzona z dzielnymi wojownikami z Mishimy, jednak w Imperialu podejście do wojny było bardziej pragmatyczne – zamiast ginąć z honorem lepiej wycofać się i podjąć walkę innego dnia, już na swoich warunkach.

Pomimo osłabienia spowodowanego upływem krwi, Derren błyskawicznie wstał i wyszarpnął z pochwy krótki, ciężki, jednosieczny miecz klanowy. Broń tego typu, jako nieporęczna, rzadko była używana do pojedynków, ale dobrze sprawdzała się na polu walki, a jeszcze lepiej jako maczeta nieodzowna przy przedzieraniu się przez gęste puszcze porastające tereny Dunsirnów. Imperialczyk działał szybko i precyzyjnie – życie uchodziło z ciała poranionego Kenshiro, jego oczy traciły blask z każdą sekundą, jeszcze chwila i nastąpi koniec dzielnego samuraja. Imperialczyk uderzył w nadgarstek, wbijając klingę pomiędzy płyty pancerza chroniące przedramię szoguna a wzmocnioną rękawicę. Odrąbana dłoń nadal ściskała tchawicę Oishiego, lecz palce straciły całą siłę. Samuraj wziął głęboki wdech, na jego zwykle pozbawionej uczuć twarzy pojawił się grymas ulgi. Szogun, który jeszcze przed chwilą święcił triumf, teraz leżał na posadzce w szybko powiększającej się kałuży brunatnej posoki, obficie wylewającej się z jego serca i kikuta prawej ręki. Drużyna kartelu pokonując splugawioną ciemnością manifestację własnych demonów po raz kolejny dowiodła swojej wartości bojowej. Szala zwycięstwa przechyliła się na ich stronę, jednak reżyser tego przedstawienia miał jeszcze kilka asów w rękawie.


Soloniusł wypowiedział kilka słów w języku, którego Derren nigdy nie chciałby poznać, a chwilę później z dłoni biskupa strzeliły wiązki czarnych błyskawic. Rusty padł bez tchu na podłogę rażony potęgą mrocznej mocy. Ból promieniował w każdym calu jego ciała. Jakby w każdy mięsień wbito setki igieł, wykręcono jak szmatę i polano kwasem. W jednej chwili stał się ikoną agonii, łapczywie walcząc o najmniejszą ilość przesiąkniętego ciężkim zapachem ozonu tlenu, która mogła zasilić jego płuca, chwilowo odmawiające posłuszeństwa z powodu sparaliżowanych mięśni międzyżebrowych. Jakby tego było mało, ze znajdującego się nad ołtarzem portalu wysunęły się sploty czarnych, wijących się macek, sunących w stronę drużyny Kartelu. Sytuacja zmieniła się ze SNAFU na FUBAR – fucked up beyond all repair… Derren walczył z osłabieniem, sięgając do pasa po pistolet Aggressor, jedyną naładowaną broń jaką właśnie miał pod ręką. Chciał wycelować w biskupa, ale czarne plamy migały mu przed oczami a dłoń trzymająca broń trzęsła się jak w febrze.

Niespodziewanie mroczna moc osłabła a ciemne wnętrze katedry rozświetlił blask mający źródło gdzieś za plecami Rusty’ego. Solonius zamarł na krótką chwilę, patrzył oniemiały na ciepłe, rosnące w siłę światło. – Ognia! – Derren wciąż leżąc na ziemi przekręcił się aby przyjąć lepszą pozycję strzelecką i zaczął miarowo naciskać spust pistoletu, kierując podwójne strzały w głowę biskupa. Blam-blam, blam-blam – broń odzywała się raz po raz a Imperialczyk kontynuował ostrzał aż do wyczerpania amunicji.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 17-11-2013 o 12:43.
Azrael1022 jest offline