Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2013, 19:17   #322
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Posłowia część pierwsza

Z taką pewnością stanęła u bramy zmarłych, jednak ostatecznie miała wyjść na powierzchnię?
Niebieskoskóra uśmiechnęła się, odsłaniając swoje ostre uzębienie.
- Żywym. - odparła śmiało. - W imię klątwy żądam spotkania z ojcem Katów. - oznajmiła.
To było intrygujące. Na straży piekieł stała najpotężniejsza bestia jaką widziała w życiu, a mimo to, nie rozumiała dlaczego miałaby się jej bać. Już umarła. Jak każdy inny który stanął naprzeciw tych wrót.
- Żywi nie mają tu wstępu! -warknął stwór pochylając się w stronę kobiety. Pociągnął nosem, tak że włosy dziewczyny aż poruszyły się na wietrze. - Pachniesz jak dusza, ale nie ja Cię tu sprowadziłem. Kto Cie tu zostawił?
- Kostucha. - odpowiedziała wprost Shiba. - Mam porozumieć się z swoim...pra pra pra...ojcem. A później wrócić. - wyjaśniła swoją sytuację bez najmniejszego kłamstwa. W końcu kaci to jak rodzina, nieprawdaż?
- Kostucha!? -ryknął pies wartownik rozglądając się dookoła. - Gdzie jest? -zapytał zbliżając jarzące się czerwienia oko do twarzy Shiby.
Niebieskoskóra wzruszyła ramionami. - Poszedł sobie i mnie zostawił. Nie śmierdzę nim czy coś? - spytała lekko się pocąc. Była świadoma, że strażnik nie jest aż tak groźny w tej sytuacji, ale jego wygląd robił swoje. - Nie aż tyle osób chce się dostać do piekła z wyboru, wiesz? Właściwie, to nawet ja nie chcę. Jakbyś mógł zawołać pierwszego kata aby stanął w drzwiach, to byłoby genialnie.
- Poszedł sobie! Paskudna kostucha, dalej wisi mi pieniądze za pokera. -warknął groźnie strażnik. - Nie zostawił Ci mojej działki? Bo Valkirii oddaje juz od trzech wieków, paskudny krętacz.
- U nas chyba inna waluta. Acz mam trochę drobnych. Choć nie od niego. Możemy kiedyś zagrać. - zaproponowała uśmiechając się niewinnie.
- Dobra to jeszcze raz, czego chciałaś od tego całego kata? Jestem tu stosunkowo nowy i nie znam wszystkich. -stwierdził, opierając się o swoją laskę.
- Porozmawiać. Musi mi przekazać sekrety rodzinne. - wyjaśniła. - Inaczej nie mogę pełnić mojego obowiązku w świecie żywych. - wytłumaczyła się w miarę kreatywnie. Właściwie, nie wiedziała o co w tym wszystkim chodzi, ale chyba nie była daleka od prawdy.
- Kat...kat… -pies zamyślił się na głos w międzyczasie podając rękę kapłance. - Jestem Susan, miło mi. -przedstawił się jak gdyby nigdy nic. - Nie chodzi przypadkiem o tego wariata, którego pilnuje wręcz cały bastion sługusów Hadesa? Pierwszy z katów, ojciec strachu i stwórca Łowcy? -dopytał się.
- Dokładnie! - podskoczyła z radości Shiba. Piekło okazywało się niezwykle przyjazne. Nie wiedziała dlaczego. - Oh. Shiba. Miło mi. Choć właściwie teraz to chyba też "kat". Albo "kaciątko" na dobry początek. - uśmiechnęła się, podając dłoń strażniczce piekieł.
- W takim razie może być problem… to osobnik do którego nie można dostać się od tak. Widzisz on chce żyć tak bardzo, że nawet śmierć mu w tym nie przeszkodziła. Coś chyba o tym wiesz, skoro Cię tu wysłali, tylko że Kat gotowy jest przekopać się gołymi rękoma na powierzchnię. Tutaj trzeba pozwolenia wyższej instancji. -wytłumaczyła. - a mistrz Hades do najpomocniejszych wobec śmiertelników nie należy.
- Skoro od razu wymieniasz Hadesa, to zgaduję, że nikt inny mi pozwolenia nie może udzielić? To nie tak, że jestem koniecznie śmiertelna. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Przynajmniej w tym momencie.
- Tylko Hades może otworzyć to więzienie. -potwierdziła Susan prowadzą kapłankę wzdłuż muru… zdala od głównej bramy. - Ale wiesz jak to jest z szefami… ciężko ich do czegoś przekonać.
- Nie mam innej opcji jak spróbować. - wzruszyła ramionami.
- Jak właściwie umarłaś? -strażniczka zapytała kobiety, by nagle stanąc przy murze i otworzyć ukryte w nim drzwi. Tym samym ukazująć Shibe iż przerażające wrota … to jedynie kartonowa atrapa. - Dbamy o imidż ale utrzymanie normalnych kościstych murów było kosztowne. -wyjaśniła lekko zażenowana.
- Ta...to zaprowadź mnie do swojego szefa póki mam jeszcze jakiś szacunek do ideii piekła. - zaproponowała przerażona żenującym obrazem jakim okazał się świat dla potępionych.
Susan spojrzała na kobietę, gdy obie wsiadały do metalowego wózka, takiego jak stosuje się w kopalniach do przewozu węgla. - Idei piekła? Wy śmiertelni naprawdę jesteście głupi. -stwierdziła kręcąc głową na boki, gdy kilka małych chochlików zaczęło pchać metalowy pojazd, by ten ruszył z górki. - Wymyślacie bezsensowne ideały, coś czego nikt nie chce. -westchnęła strażniczka. - Po co wierzyć w piekło, gdzie cierpi się przez wieki? Jaki w tym sens? Czemu bóstwo które jest patronem cech które powiązujecie ze złem, ma was za nie karać? -widać strażnik był dość urażony tym, iż przyszły kat nie rozumie takich podstaw. - Wiesz co to marketing? Jaki jest sens działania firmy do której nikt nie chce trafić? To bez sensu.
- Jak nie jest tu strasznie to przynajmniej liczę na seksowne demonice i nieskończone źródła wódki. A was nawet na bramę nie stać. - zauważyła Shiba. - Kto wam budżet ustala?
- A czemu liczysz na przyjemności? Chcesz nagrody za to że przeżyłaś swoje życie tak jak uważałaś za stosowne? -odparła pytaniem na pytanie Susan. - Co do naszych funduszy, ta kwestia zajmuje się Hades. -stwierdziła wzruszając ramionami.
- Moment. Moment. - zatrzymała się Shiba. - Z racji, że jest to kraj boga zła, źli nie są tutaj karani. Ale z racji, że jest to piekło, nie są nagradzani? W takim razie różnica między życiem a śmiercią to tylko kwestia miejsca zamieszkania. - zaśmiała się niebieskoskóra. - Naprawdę nie ma tu haczyka w żadną stronę?
- Jest. -odparł strażnik. - Przez to w co wierzycie ci którzy tu trafiają muszą cierpieć… bo sami tego chcecie. Ale spójrz tam. -stwierdziła pokazując dłonią na pusty plac, gdzie unosiły się ogniki symbolizujące dusze. - To osoby które nie wierzyły, ich spotkał najlepszy los. Są po za czasem. Dla nich śmierć to jak wieczny sen, pełen szalonych i dziwnych przygód, które jednocześnie trwają w nieskończoność i w ogóle nie zaistniały w czasie. Bo nieśmiertelność, nawet w piekle pełnym wódki i dziwek to najgorszy los. -westchnęła. - Nie potraficie docenić jakim darem jest możliwość zakończenia żywota, dla tego usilnie wierzycie, iż po śmierci musi być coś jeszcze.
- Wiara w to, że po śmierci musi być coś jeszcze pochodzi z ograniczenia umysłu ludzkiego. - nie zgodziła się kobieta - Nie można sobie wyobrazić, że nic nie istnieje. Niektórzy mają problem z przyswojeniem sobie nawet idei, że czerń oznacza brak jakiejkolwiek barwy. Choć teraz rozumiem o co tu chodzi. W takim razie nigdy nie będę chciała cierpieć, bo po co. Daleko do Hadesa?
- Niestety ale nie będziesz o tym pamiętać… znaczy twoje ciało. Dusza przypomni sobie po śmierci. -westchnęła Susan. - Jeszcze kawałek, musi mieszkać tam by trzymać stereotypy. -dodała wskazując na wybudowany z kości zamek, w kształcie czaszki.
- Jest coś co powinnam wiedzieć o Hadesie? Albo Kacie? - spytała. - Właściwie to nawet nie mam argumentów. Założę się, że będzie mnie chciał w coś wrobić.
- Cóż o Kacie… przede wszystkim że to szaleniec w czystym tego słowa znaczeniu. Na pewno nic Ci nie odda od tak, będziesz musiała to wywalczyć. -wyjaśniła Susan.- Hades… cóż ostatnio miał gorsze humory, więc powinnaś zaproponować mu jakiś układ. Zawsze lubił zależność coś za coś.
- Hmm...chyba wiem na kim mogę zawiesić psa. - uśmiechnęła się do siebie Shiba spoglądając na zamek. Podróż zdecydowanie zabierała dużo. Na całe szczęście papa bóg zła nie był umiejscowiony w jakimś groteskowym dziewiątym kręgu, bo po drodze umarłaby z nudów.

~*~
Kiedy Susan załatwiła formalności związane z przybyciem kapłanki, ta została wprowadzona do sali “tronowej”. Władca piekieł, siedział na swym tronie, o który wsparta była jego olbrzymia kosa. Jedyną różnicą w jego wyglądzie, z dnia gdy spotkał piewcę równowagi była potężna blizna na piersi. Zapewne prezent od Lokiego.


Majestat sam w sobie, przynajmniej to nie zawodziło oczekiwań An sidhe.
- A więc ty jesteś Shiba tak.? -mruknął zerkając czerwonym okiem na nowo przybyłą.
- Tak. Moje uszanowanie. - odpowiedziała twardym tonem z dużym zamachem pochylając się do ziemi. Nie był to byle ukłon, wylądowała na jednym kolanie, jedną ręką zasłaniając się przy pomocy swojej peleryny, zdobionej elficką ikoną, a drugą dłonią na otwartej pięści opierając się przy ziemi. Okazanie szacunku wydawało się jej jak najbardziej niezbędne przed majestatem jednego z bogów. Nawet, jeżeli nie należał on do panteonu sidhe. Jak i typowe piekło w ogóle.
- Przyszłam prosić o twoje zezwolenie, na spotkanie z ojcem katów.
Władca piekieł po chwili gestem okazała iż kobieta może powstać. - Dobrze, maniery to rzadkość w tych czasach. -mruknął, z wyraźnym zadowoleniem. - Ojciec katów to osobistość, do której nikt po za mną nie ma wstępu. Po co chcesz się tam dostać? -zapytasł swym głębokim głosem.
- Umarłam w pojedynku z Łowcą, który również umarł od mojego uderzenia. Obwiniam o to słabnącą klątwę. - wyjaśniła niebieskoskóra unosząc się z nóg. - Mimo to klątwa wydaje się wciąż obowiązywać, wobec czego dalej przysługuje mi prawo bycia następcą kata.
- Ahh… -Hades potarł brodę w zamyśleniu. - No tak ostatnio były problemy… Kat poległ ale jego dusza nie trafiła do nas, więc teraz nie masz czego przejąć. - mruknął pod nosem władca umarłych. - Wiesz, że to wiąrze się ze zdobyciem kawałka duszy pierwszego z katów?
- Za taki zaszczyt żaden koszt nie jest za wysoki. - uśmiechnęła się do siebie Shiba, drżąc na samą myśl możliwości jakie otwiera przed nią bycie personifikacją anarchii. - Kawałek nie oznacza całości. Na pewno istnieje sposób aby go zdobyć. - sekretnie liczyła, że "ojciec" z czystej dobroci odda jej kawałek siebie. Ale znając ideę jego osobowości, nie spodziewała się, aby pan kat przejmował się własną "córą".
- Teraz jesteś duszą… wystarczy że coś mu utniesz. -wyjaśnił Hades. - Gorzej, że on może też spory kawał Ciebie uchlastać. - mruknął. - Zresztą nowy Łowca był tu niedawno w podobnej sprawie, dziwny gość. -dodał już bardziej do siebie. - No ale pozostaje kwestia otworzenia celi Kata, a to też nie takie łatwe. - dodał, materializując w dłoni klucz. - Co jesteś w stanie za to oddać?
- Ehh. A przez chwilę marzyłam, że wystarczy go zgwałcić czy coś. - mruknęła półszeptem, zapominając przez chwilę o osobie z którą się obecnie zadaje. Kat faktycznie będzie sporym problemem - Ah. A czego byś sobie życzył, o Hadesie? Jako zwykły śmiertelnik moje posiadanie jest skromne, a możliwości rzadko wykraczają poza obietnice. - zauważyła niebieskoskóra.
- Teraz jesteś tylko duszą. -zauważył uśmiechając się chytrze. - Chce Ciebie. -dodał dobitnie. - Poprzedni Kat był moim czempionem i teraz zwolniło się stanowisko… potrzebuje swoich ludzi na ziemi. -wyjaśnił.
- Z jakimi powinnościami wiąże się taki tytuł? - spytała analitycznie przyglądając się Hadesowi. - Pierwsze co od razu sugerujesz mi zostanie twoim niewolnikiem? - ładne nazwy nie ukrywały samej treści.
- Nie nazwałbym tego niewolnikiem… no może troszkę.Działa to mniej więcej na zasadzie dawnej relacji Władca-rycerz. Dostaniesz trochę przywilejów, a nawet moich mocy, a w zamian będziesz odpowiadać na moje wezwania i wykonywać niekiedy jakaś pracę.
Shiba ponownie wykonała swój ukłon. Dobrze wiedziała, że nie ma innego wyboru.
- Niechajże będą nadane mi owe honory. A ja oczekiwać będę pierwszego wezwania. - nie przyszło jej to łatwo. Hades najpewniej ograniczy nieco jej samowolę. A na pewno będzie ją nieco narażać ponad wymagane minimum. - Na jakiej tacy mam przynieść głowę Fausta czwartego? - dopytała spoglądając w oczy pana umarłych. Jeżeli coś w zakresie "czempion boga umarłych" przechodziło jej przez głowę, to był to wyłącznie największy skurwysyn na ziemi. Jeżeli ktoś domaga się handlów z bogami, na pewno musiał zaleźć im za piętę.
- Bystra, to lubię. -Hades wstał z tronu by podejść do kobiety. - Ale z głową się wstrzymajmy… wolałbym wszystkie części na swoim miejscu. Ale o tym później. -dodał obchodząc kapłankę dookoła. - To twój klucz, idź zapracuj na swój tytuł. -dodał wręczając jej potężny przedmiot, który miał otworzyć najlepiej strzeżoną cele w Hadesie.
Z uśmiechem podniosła go z ziemi wstając. Odwróciła się zamaszyście odrzucając swój płaszcz, aby skierować się ku wyjściu z zamku.
Gdy tylko doszła do Suzan pokazała jej klucz, z pewnością siebie podrzucając go w ręce. - Którędy do więzienia potępionych? - spytała.
 
Fiath jest offline