Kolejną osobą, która pojawiła się w głównej izbie karczmy był Gilbert. Półprzytomny podszedł do barmana i zamówił kawę, czarną jak noc i mocną jak siekiera. Gdy już przygotowano mu ów napar ostrożnie skierował swe kroki w kierunku stołu, przy którym siedział Garett, co jakiś czas zerkający w kierunku nieznajomego z mieczem. Przywitali się skinieniem głowy.
- Lawia jeszcze nie wstała?
Ciemnowłosy przecząco pokręcił głową., a Gilbert usiadł przy stole obok niego. Obaj panowie przez dłuższą chwilę siedzieli w milczeniu podpijając ze swoich kubków. Lawia gdy weszła do izby od razu skierowała swe kroki w stronę Gareta. Gdy ich spojrzenia spotkały się jej twarz pokryła się lekkim pąsem, a oczy uciekły w bok.
- Dzień dobry.
- Witaj. Siadaj. Czekałem na Ciebie.
Twarz elfki pokryła się jeszcze większym pąsem. Coraz bardziej niepewnie zaczynała czuć się w obecności tajemniczego towarzysza.
- A więc dzisiaj wyruszamy... - Gilbert ziewnął starając przysłonić usta dłonią. Wczorajsze siedzenie do późna i picie z krasnoludami do rana nie wyszło mu najwidoczniej na zdrowie.
Ostatnimi osobami, które dosiadły się do Gareta, Gilberta i Lawii byli Nemet i Corwin.
- Witam wszystkich. - Nemet powiodła wzrokiem po zgromadzonych przy stole i usiadła po jego przeciwnej stronie plecami do nieznajomego, zostawiając miejsce dla Corwina, który wszedł razem z nią. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, po czym Lawia nie wytrzymała i zadała pytanie.
- Kim jest ów mężczyzna siedzący naprzeciwko nas, któremu co chwila się przyglądasz, Garet?
- Kto, gdzie? - Nemet rozejrzała się po całej sali, a gdy jej wzrok napotkał wzrok nieznajomego skinęła mu głową. - Mówisz o tym z tym wielkim mieczem? No też jestem ciekawa. Może przedstawisz nam swojego znajomego? Spojrzała na elfa po czym odwróciła się w kierunku wojownika i przywołała go ręką nie czekając na jego odpowiedź.
__________________ Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart. |