Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2013, 11:37   #134
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ranek nie był radosny. Elfka uciekła zabijając jednego z nich. Nie traktował Ysassy inaczej niż jak członka drużyny. Kogoś kto przelewał z nimi krew i walczył ramię w ramię. Elfka?? Kto o zdrowych zmysłach pozostawia długouche ścierwo żywe. Dorwą ją a wtedy...zemsta przyjdzie sama. Uśmiech powrócił na twarz Thorguna. Teraz jednak Roran miał dla nich zadanie. Manufaktura i przeszukanie jej. To dla jego dowódcy było priorytetem, więc ruszył wraz z towarzyszami. Gdy znaleźli się u wrót manufaktury od razu dało się wyczuć niechęć i dziwne, ukradkowe spojrzenia skierowane w ich stronę. Roran od razu przeszedł do rzeczy zostawiając Tułacza z Torenem i Erganem przy bramie. Początkowo nic sie nie działo, dopóki ich wzroku nie przykuł jeden budynek wokół którego zaczęli się gromadzić strażnicy. Thorgun ruszył więc bez namysłu chcąc wejść do ów dziwnego budynku, lecz drogę mu zagrodził dowódca strażników, który zaczął twierdzić że bez zgody naczelnika Naina nie wpuszczą go. Prośba, groźba, walnięcie po mordzie nie przyniosło skutku. Twardo zagradzali wejście, nawet gdy Thorgun złapał szefa strażników za fraki i kolbą pistoletu Rorana walnął mu w ryj. Krew trysnęła z nosa a szef opadł na ziemię. Tylko co z tego, jak strażnicy zaczęli zacieśniać krąg wokół trójki khazadów, lecz do dalszych przepychanek nie doszło na szczęście. Od słowa do słowa, sprawa została postawiona tak, że Thorgun wraz z dowódcą strażników udali się do Naina. Nie podobało się to Tułaczowi, lecz trzech na ośmiu robiło różnicę. Tak samo jak i to, że stary wiarus nie chciał nikogo zabijać, a przynajmniej nie swoich “braci” i to w takich czasach. W końcu oni wykonywali tylko rozkazy, a on kiedyś był taki jak on.
Milcząco szli ramię w ramię aż w końcu zaczęli rozmawiać. Niechętny do współpracy odpowiadał na pytania, nie chętnie się odzywał i spoglądał nieufnie na Thorguna. Nic dziwnego skoro ten rozwalił mu noc. Cóż, nawet i spokojnego czasem ponosiło lecz Thorgun umiał przyznać się do błędu. Wyciągnął chusteczkę, której pobity odmówił lecz na zadane pytanie odpowiedział:

- Jedno i drugie idzie w parze. Jak zawiodę swój klan to będę wart tyle co nic. Wykonuje obowiązki szlachetnego rodu i nie dam sobie wmówić że oni działają na niekorzyść naszej rasy. - odpowiedział dowódca strażników

- To co my tu robimy skoro nie są podejrzani o to? Czy naprawdę myślisz, że nam się nudzi i wpadamy na chybił trafił do faktorii, przeszukujemy co chcemy, walimy po ryjach? Pomyśl czy skoro nie mają nic do ukrycia to kazali by wam za cenę życia chronić to miejsce>? Przecież wiadomym jest, że zarządca w końcu będzie musiał uznać nasze pisma, a wiadomym że takie wasze zachowanie może doprowadzić do eskalacji przemocy wśród nas samych. Walcząc między sobą będziemy się oslabiać, o to chodzi.. Wybacz że Cię uderzyłem.. nie to było moim zamiarem lecz cóż..pozory trzeba zachowywać. Thorgun, a Ciebie jak zwą ? - białowłosy Khazad się przedstawił

- Jestem Jokul, syn Hagrima i urazy nie trzymam, wy musicie tam wejść, a ja musze was zatrzymać. Pal licho was wie co wy tu robicie tak naprawdę. Dobrej reputacji nie macie, chyba o tym wiesz? Poza tym, przestrzegano nas przed wami i kłamać zamiaru nie mam… do magazynu wpuścić mi was nie wolno bez uprzedniego słowa zarządcy. Wy sprawdzicie co chcecie i odejdziecie, a ja stracę wszystko bo Nain Degvar nie zna litości, a wy nie znacie jego - zaczął się tłumaczyć

- Rozumiem i szanuję Twoją postawę. Cóż on nie zna nas, ale na pocieszenie powiem Ci że za chwilę albo stąd zawiniemy się z nim albo wejdziemy tam gdzie chcemy i wtedy pewnie też się z nim zawiniemy. Jeśli ukrywa tam o czym nam doniesiono cóż.. Jokulu, dam Ci radę. Trzymaj ludzi przy sobie i niech nie walczą...chyba, że chcecie osierocić wasze żony i dzieci. To nie groźba, po prostu zbyt wiele razy widziałem zbyt wiele krwi i zbyt wielu krasnoludów, którzy dla “zdrajców” oddawali życie. A ty jesteś w porządku. Masz jaja.. przydałby się nam ktoś taki - wyciągnął rękę ku niemu by ją uścisnąć.

Dowódca straży Jokul popatrzył na dłoń Throguna i zastanowił się… po czym ją podał. - Może i masz rację. Pójdziemy do Naina, on wam da zgodę, ja was wpuszczę do środka i wy niczego nie znajdziecie. To czego szukacie już tam nie stoi. Zabrali to dziś… teraz już kończą. Zanim wrócimy to będzie za bramami manufaktury Degvarów i wtedy możecie to obejrzeć jak chcecie - Thorgun zaskoczony słuchał, ale coś mu tu nie grało, za łatwo poszło no i o czym mówił Jokul?

Thorgun stanął i zapytał:
- Wiesz dokąd chcą To przenieść albo jak wynieść ?

Jokul patrzył przez moment na Tułacza ważąc słowa dokładnie po czym rzekł nie pewnie:
- … nie wiem. Jednak wiem którędy to zrobią. Jeśli chcesz ich znaleźć to szukaj przy zachodniej skarpie - przerwał na chwilę i zatrzymał się, złapał za rękaw Thorguna i wciągnął go do bramy. - Wcale nie… jebać to, tak nie można. Wcale nie ma nic przy zachodniej skarpie. Tak mi kazali powiedzieć. Pieprzyć to wszystko bo nie tak chciałem by sprawy się potoczyły. - Jokul załamał ręce - tego działa nie znajdziecie ni tutaj, ni gdziekolwiek tam gdzie wam o tym powiedzą… ono wróci do Hazzarów jeszcze dziś, a później do zbrojowni króla. O co w tym chodzi nie wiem, ale wszystko jest dziwne a ja nie chce się plamić zdradą. Pamiętaj jednak panie Thorgunie, nikomu tego powiedzieć nie możesz że ode mnie wiesz, inaczej po mnie.

Thorgun przytaknął i poklepał Jokula po ramieniu mówiąc:
- Dziękuje. Cóż jestem Twoim dłużnikiem - rzekł z uśmiechem - no to chodźmy do tego zarządcy co by ten cyrk dokończyć. I tak to wali chujnią jak stąd do Nuln...ale cóż, ja też rozumiem czym jest rozkaz. Nie zawsze mi się to podobało ale rozkaz jak mowią rzecz święta. Cóż więc na pocieszenie dodam, że nie tylko ty nie wiesz o co tu chodzi. Rah Rah.- zaśmiał się białobrody

Jokul stracił rezon całkowicie, nie był pewien czy dobrze zrobił, szczególnie teraz, jak już było za późno by słowa cofnąć, ale obowiązek w służbie króla jest ważniejszy niż w służbie zdrajcy. Tak myślał Jokul tego dnia i już zawsze, do końca swych dni.
- Chodźmy zatem. - ruszył przed siebie. Wcale mu do śmiechu nie było, mógł stracić życie za swe słowa.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline