Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2013, 21:22   #205
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Być może wystrzelił trochę za wcześnie. Cóż, w Detroit strzela się od startu do linii mety. Nikt nigdy nie czeka.
W barach, gdy gangerzy opowiadają o strzelaninach najczęściej z niewiadomego powodu pomijają jeden istotny szczegół. Krzyki.
Rozdzierający skowyt umierającego człowieka prawie zagłuszał wystrzały. Tamten dostał, dostał na amen.
Strzał z karabinu Petera.
- Moja ręka! Moja ręka, ty jebany skurwysynu! - Trafił.
Kilka pocisków poszatkowało ścianę pomieszczenia, w którym się ukrywali. Tamci dalej kąsali. W dźwięk przekleństw, strzałów i mocowania się z zacięciami, wkradł się nowy. Ujadanie psów.
- Henry! Henry! Na dół! - Potrzebowali większej siły ognia. Grey skulony przebiegł na następne stanowisko. Nie miał zamiaru wystawić łba tam, gdzie celują jego przeciwnicy. Rzucił się na plecy, zaczynając pospiesznie przeładowywać muszkiet.
Kilka kul i prochowy dym sprawił, że przestał zastanawiać się nad bezsensem tego starcia, w tym momencie chciał tylko powyrzynać skurwieli.

Wychylam się, oddaje salwę do najbliższego zagrożenia (raczej do człowieka niż do psa, chyba że jeden z psów biegnie bezpośrednio na mnie), następnie chowam się, ładuje, zmieniam stanowisko. Tak do skutku. Jeżeli zagraża mi jakiś pies i nie trafiam w niego, to zamiast koncentrować się na przeładowaniu, wyciągam klucz do kół.
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.
Lost jest offline