Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2013, 23:16   #136
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Grundi siedział na ziemi ciężko dysząc. Był wyraźnie zasapany. Najpierw walka, a następnie żmudny pochówek martwych. Pomimo potu nie wyglądał na wycieńczonego, sprawiał wrażenie jakby zaraz mógł ruszać do dalszej walki. Siedząc tak i powoli łapiąc oddech wpatrywał się w przytomną już khazadkę. Otarł pot z twarzy ścierając przy okazji resztki krwi.
- Więc żeś już przytomna… to dobrze. Niezłą jatkę żeś przeżyła, jak Cię zwą? Jam jest Grundi Fulgrimsson. Coś tu robiła z innymi? Nikogo obecnie nie przepuszczają przez bramy. Ni w jedną ni to w drugą stronę.

Kobieta już od dłuższego czasu rozglądała się po okolicy lekko nieprzytomnym wzrokiem. Uniosła się na łokciu, potrząsając pokrwawionym łbem. Obraz powoli przestawał wirować przed jej oczami, a nieznośny szum w uszach tracił na sile. Odetchnęła głęboko, po czym usiadła, płacąc za tą czynność kolejnym potężnym zawrotem głowy. Zacisnęła powieki, czekając aż chwila słabości minie.
- W gównie rzeźbię, nie widać? - warknęła przez zęby, odgarniając przyklejone do czoła kosmyki włosów. Milczała przez dłuższy moment, a gdy odezwała się ponownie jej głos był już spokojny - Jestem Khaidar Ronagalddottir i szukam kogoś. Słyszałam, że jest w Azul, stąd moja próba przebicie się do miasta. Nie wiedziałam, że sytuacja jest aż tak zła. Może gdybym wiedziała, nie pchałabym się tu jak ten debil
Uniosła wzrok i wlepiła go w drugiego khazada, krzywiąc cynicznie usta.
- W ostatniej chwili się pojawiliście - przyznała niechętnie - Należą się wam podziękowania.

- Córa Ronagalda? - spytał zdziwiony krasnolud o krótkiej srebrzystej brodzie - Jestem Galeb Galvinson… czy znasz może Rorana? Długa jasna broda i wygląd starego zbója.

- Zależy - parsknęła, zwaracjąc uwagę na srebrnobrodego - Jak coś odjebał to go nie znam. Jeżeli nie, to może wiem o kogo ci chodzi. Wiesz gdzie go szukać?

Twarz Galeba rozjaśnił szczery krasnoludzki uśmiech.
- Coś czuje Grundi, że po powrocie ktoś będzie nam winny przysługę. - zaśmiał się - No nic. Roran ma się dobrze i to nasz znajomy. Zaprowadzimy Cię do niego. Hah.. ale masz farta, kobieto.

- Szczęście to duże że trafiłaś tu na nas… A czy Roran coś odjebał to pewnie niedługo się okaże. Jak tylko trochu odpoczniemy to wracamy. Nie ma co tu siedzieć, wilka łapać i czekać na śmierć. Na twarzy Grundiego pojawił się grymas który mógł być równie dobrze uśmiechem bądź objawem rozdrażnienia. I zapewne był tym wszystkim jednocześnie.

- Co u niego słychać? - Khaidar przerwała ciszę, która zapadła po słowach jednego z jej wybawców, nadzorców, katów, czas miał pokazać - Nadal jest upierdliwy jak wrzód na dupie i wszystko wie najlepiej?

Tyrus zaśmiał się radośnie, mimo ponurego klimatu panującego w tunelach. - Ha! Masz ikrę. Przypominasz moją kobitę, tak ze sto lat temu. - Stary tarczownik powiedział co chciał po czym niuchnął tabaki i kichnął, z nikim się nie dzielił, odchylił głowę do tyłu i oparł ją o skałę, a oczy zamknął.

Grundi wyciągnął fajkę, ostrożnie ją nabił i zapaił. Zaciągnął się mocno, niemal wypalił ją trzema wdechami. Nie pamiętał już kiedy ostatnio miał okazję zapalić w spokoju. Jeśli spokojnym można było nazwać biwakowanie u wrót Skaz w miejscu niedawnej rzezi. Ale lepszego miejsca nie było, a znowuż nie było tak najgorzej. Mieli ogniska rozpalone przez ogry, chwilowy spokój, wrogowie gryźli piach.
Wytrzepał z fajki popiół, nabił ją ponownie. Tym razem palił powoli delektując się smakiem, nienajgorszego w sumie ziela.
- Obawiam się że może być jak mówisz, Khaidar. Przekonamy się jak wrócim… Zakończył przyciszonym głosem wypuszczając dym. Przez zmrużone oczy obserwował otoczenie, khazadkę, wylot ciemnego tunelu. Dość gęsty obłoczek dymu zebrał się przy jego głowie spowijając ją mgłą. Oparty o głaz wyglądał niemal jakby miał za chwilę zasnąć w tym cuchnącym śmiercią i ogrem miejscu. Wyraźnie się relaksował.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline