Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2013, 00:47   #28
Kitsu
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
- Lawia. - Powitała uprzejmie młoda elfka.
- Gilbert Teres - Dodał bard.
Ta dwójka raczej nie miała większych problemów z zawiązywaniem nowych znajomości.
- Garet. - Odpowiedział od niechcenia czarnowłosy.
- Leśny duch. - podsumował Tienszan.
- Ech. Ciekawi mnie czy mam to gdzieś napisane, czy może wszyscy już o tym wiedzą? - Zaśmiał się w duchu czarno-włosy. Nie była to niewygodna uwaga, a jedynie stwierdzenie.
- Garecie. Dziwisz się? Jakbyś nie słyszał opowieści o twojej osobie. - Zaśmiał się Gilbert.
- Bo nie słyszałem...
- W tych okolicach sporo się o tobie mówi. Ale nie bój się im dalej tym mniej, i bardziej przesadnie. - Tienszan wymusił lekki uśmiech na swojej twarzy.
- Co cię sprowadza do miasta? - zapytał.
- Raczej jestem tu przejezdnie. - Odpowiedział rozglądając się po sali i na chwilę przyglądając się czerwono-włosej damie przy blacie. Nie było mowy o tym by ją znał a tym bardziej cokolwiek od niej czół. A w szczególności tutaj w mieście.
- Podróżuje jako mój ochroniarz. -Stwierdziła młoda elfka. Elf bez emocjonalnie upił łyk swojego ziołowego naparu.
- A gdzież to wasza droga prowadzi?
Tienszan coraz bardziej oswajał się z ta grupką, nie licząc rycerza, nie przypadli sobie ewidentnie do gustu.
- Zmierzamy generalnie na północ - w końcu udało się dojść do głosu rudowłosej. - Więc jeśli masz po drodze możesz przyłączyć się do nas. - zawołała kelnerkę i zamówiła dla siebie oraz dla Corwina porcję jajecznicy na boczku. - A wy co jecie?
- Dla mnie jakiś omlet, może być ze szczypiorkiem i pomidorami - zamówił Gilbert.
Dziewczyna zapisywała zamówienia kolejnych osób.
- Z tego co mi wiadomo, mój cel podróży też znajduję się na północ, choć nie wiem dokładnie gdzie. Nie jestem stąd. Poproszę kaszę z skwarkami. - Odpowiedział Tienszan jednocześnie zamawiając śniadanie.
- Sałatkę warzywną. - Zamówiła Elfka.
- Dwie sałatki. - Do powiedział Elf.
- Wydaje mi się że to właśnie my jesteśmy inicjatorami tej podróży na północ. - Stwierdziło, a raczej przyznało się dziewczę. Garet raczej unikał rozmawiania na ten temat. - Mam sprawę do załatwienia w lesie Kitsune. A jak to w każdym lesie bywa, pomoc przewodnika jest nieoceniona. - Z uśmiechem spojrzała na swojego towarzysza. Aktorski gest nie wyszedł jej najlepiej bo gdy tylko na niego spojrzała pokryła się pąsem. Mimo iż świadoma była że to wszystko mogło być snem, to dziwne uczucie jakie czuła nie dawało jej spokoju.
Tienszan gdy tylko usłyszał cel ich podróży od razu poświęcił im całą swoją uwagę.
- Naprawdę waszym celem jest ten las? Proszę zabierzcie mnie ze sobą, muszę się tam dostać. Albo chociaż wskażcie drogę. - Było widać poruszenie na jego twarzy.
Zachowanie to nie uszło czujnym oczom Gareta. Szturchnął jedynie swoją towarzyszkę by i ta zwróciła na to szczególniejszą uwagę. Niestety, a może i na szczęście ubiegł ją w tym Gilbert.
- A co jest celem twojej podróży? Jeżeli można wiedzieć tak z ogółu. - Zapytał ukrywając swoje zaciekawienie, wypatrywaniem kelnerki z zamówieniami.
- Z reguły ludzie nie lubią wchodzić do lasów należących do Kitsune, chyba że ty nie jesteś człowiekiem… - zamyśliła się przez chwilę dziewczyna - A i przepraszam, bo chyba z tego wszystkiego zapomniałam się przedstawić. Jestem Nemet, a to jest Corwin. - wskazała siedzącego obok niej rycerza, który kiwnął głową na przywitanie i wyciągnął dłoń w kierunku nieznajomego, aby wymienić uściski.
- Niestety ja nie zmierzam na północ jak pozostali. Na wschodzie znowu zrobiło się dość gorąco, więc trzeba bronić granicy. - rycerz tylko sprawiał wrażenie nieprzyjemnego ale nadal bacznie obserwował każdy ruch Tienszana, a zwłaszcza te wokół klingi jego miecza.
Tienszan poznał na tyle zwyczaje innych ludów że wiedział, że nie każdy wita się tak jak w jego stronach. Odwzajemnił uścisk, lecz bez większego entuzjazmu, raczej po to żeby nie potrzebnie nie robić sobie wroga.
- Mam… się tam z kimś spotkać… mam nadzieję że mi się uda. - odpowiedział na pytanie barda. - Jestem człowiekiem, a przy najmniej nic mi o tym nie wiadomo żebym nie był. - lekka nuta zawahania w głosie. - W stronach, z których pochodzę nie mamy styczności z tym ludem, jedynie jakieś pogłoski których pełno na każdy temat. Może dlatego nie mamy nic przeciwko wchodzenia do ich lasów.
Po oczekiwaniu wreszcie do stołu zostały przyniesione zamawiane dania. Pierwsza chwila po ich otrzymaniu była chwilą ciszy i delektowania się smakiem. Później wrócono do tematów rozmowy.
- My również mamy się tam z kimś spotkać. - Stwierdziła elfka. - Kitsune i elfy, prawie zawsze są w dobrych stosunkach politycznych dlatego czasem oferujemy sobie wzajemna pomoc.
- Polityczną? - Zapytał Gilbert delikatnie zerkając na Lawię oraz upewniając się czy tylko on jest tą kwestią zainteresowany. Z Garetem wymienił spojrzenie mówiące “Nawyk”.
- Chodzi o pomoc sojuszniczą. - Wyjaśnił elf.
- Racja. Kwestii politycznych nie mógł by załatwiać byle kto. - Odpowiedziała z ulgą elfka.
- Czyli jak dobrze wiesz Gilbercie, kobiety się do tej roli nie nadają. - Garet uśmiechną się delikatnie otrzymując wrogie spojrzenia od kobiecej grupy. Został także kopnięty pod stołem przez swoją towarzyszkę. Ku jej nie zadowoleniu nie wywołało to większego efektu, poza tym że przestała pokrywać się pąsem.
- Z tego co mi wiadomo większość polityków Kitsune to właśnie przedstawicielki płci pięknej, więc tylko w naszej kulturze przyjęło się iż to mężczyzna odpowiada za tak ważne sprawy jak polityka państwa, a kobiety nie mają nic do powiedzenia, a tylko siedzieć w domu i rodzić dzieci - Nemet zgrabnie odłożyła sztućce zgodnie z najwyższymi zasadami dobrego wychowania, co lekko zbiło z pantałyku obu panów. - Dlatego prawdopodobnie to panienka Lawia, a nie jakiś mężczyzna jedzie się z nimi spotkać. Skoro jedziemy w tym samym kierunku możesz się do nas, jak już wcześniej powiedziałam dołączyć, nie powiedziałeś jednak tego, kogo tak na prawdę masz zamiar tam odszukać. Może będę Ci w stanie jakoś pomóc. - zielone oczy przeszywały Tienszana nie pozwalając mu odwrócić wzroku.
Chłopak słuchał tej rozmowy ze zdziwieniem. Tyle różnych zwyczajów, każdy inny od poprzedniego, zaskakujące było dla niego to, że coś w jednym mieście w kolejnym może oznaczać co innego. Oczywiście słyszał, że poza jego rodzinnymi stronami są inne zwyczaje, ale dopiero jak został zmuszony do opuszczenia pustyni, na której się wychował zdał sobie sprawę ile tych jest. Na pytanie Nemet, wyraźnie nie miał ochoty odpowiadać.
- Dokładnie nie wiem, ale mam nadzieję że uda mi się tą osobę spotkać.
- To nadal brzmi dość enigmatycznie. Niby chcesz cię z kimś spotkać, a nie wiesz dokładnie z kim. To dość dziwne. - widać było, że rudowłosa nie była zachwycona odpowiedzią nowo poznanego chłopaka.
- Może przestaniesz już go zasypywać pytaniami, skarbie - wtrącił się rycerz. - Choć i ja mam jedno - nie wyglądasz na kogoś z tych stron, nie pochodzisz przypadkiem z pustyni Kararakum?
- Nie jestem pewny jak u was się ona nazywa. Mój lud zwie ją Arankor, znajduję się daleko na północnym-zachodzie. Z tego co wiem jeszcze nikomu z krain na wschód od niej nie udało się jej przejść - na twarzy Tienszana pojawił się lekki szyderczy uśmiech. - Ponoć jest nie przyjazna dla “was”.
- Arankor. Kararakum. Hmm... Wiele opowieści słyszałem o tamtych stronach. Złych opowieści. - Stwierdził Gilbert. - Pustynie nigdy nie były przyjazne dla mieszkańców “zielonych krain”. Podobnie zresztą jak mroźne górskie szczyty pasma Urgosh.
- Dziwię się w ogóle że poznaliście we mnie mieszkańca tej pustyni. Nie wyglądam jak żaden z mieszkańców tamtych okolic. - zdziwił się Tienszan. - Może poza karnacją.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.
Kitsu jest offline