Wątek: [Wh40k] Veritas
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2013, 20:58   #4
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
Nie miała czasu do namysłu, więc po prostu skinęła słudze głową.
- Prowadź zatem…
Sługa bez słowa odwrócił się i zaczął prowadzić Sybil na dół. Poczas drogi przechodzili obok zapieczętowanego i chronionego przez dwóch funkcjonariuszy policji planetarnej pokoju zmarłego Inkwizytora Visiusa Morene. Aż ciężko było uwierzyć w jego śmierć... w śmierć członka Świętego Oficjum.
Na dole czekało już dwóch arbites w pełnej gotowości. Zakuci byli w zbroje skorupowe, hełmy mieli założone na głowy. Przy sobie trzymali pistolety bolterowe i metalowe pałki energetyczne. Na widok Sybil jeden z nich odezwał się.
- Rozumiem, że gotowa?
- Gotowa? - dziewczyna zrobiła zdziwioną minę - Na co?
Arbites spojrzał uważniej na kobietę.
- Uzgodnione było, że będziemy mogli skorzystać z twoich… zdolności w naszej sprawie. - wytłumaczył cierpliwie.
- Kto dokonał takich uzgodnień… i z kim?
- Starszy aspirant Kathan Sven ustalał z Inkwizytorem Visiusem Morene - odpowiedział.
- Nie mamy tutaj całego dnia - wtrącił drugi z Arbites.
- Inkwizytor Visius Morene nie żyje. Możecie jakoś udowodnić swoje słowa? - wiedziała, że pójdzie z nimi. Nie miała innego wyjścia. A jednak coś się w niej buntowało przed tak… przedmiotowym traktowaniem. Ciekawiło ją, jak dużo uda jej się dowiedzieć od Arbites, nim ci stracą cierpliwość.
- Taka umowa została zawarta i jej treść znał tylko Inkwizytor i zna Kathan Sven - odezwał się cierpliwszy, a drugi dodał:
- Nie będziemy tu teraz prowadzić jałowej dyskusji.
- W porządku. - Sybil doskonale wiedziała, kiedy przestać - Ubiorę się tylko i możemy iść. - nie czekała na reakcję Arbites, po prostu wróciła do swego pokoju, by ubrać się ciepło i wziąć ze sobą broń… lepiej nie kusić losu.
Sybil już dość dobrze wyczuwała pogodę Crei… Zawsze było trzeba przygotować się na najgorsze w tym klimacie. Waga broni uspokajała psykerkę nawet, jeżeli był to zwykły pistolet laserowy. Po skończonych przygotowaniach zeszła do oczekujących na nią Arbites. Bez słowa ruszyli oni do wyjścia i wyprowadzili kobietę na zewnątrz. Od razu Sybil została zaatakowana przez ścianę śniegu i musiała trzymać się blisko Sędziów, aby nie stracić ich z oczu w tej zawierusze. Dobre było, że jeden szedł za nią, a drugi przed nią, więc nie musiała się tak obawiać błądzenia po omacku. Oni wszak mieli coś, czego ona nie posiadała, czyli wizjery.
Nie szli daleko, bo po chwili dotarli do pojazdu wzorowanego na Imperialnym
, przystosowanym do potrzeb Arbites. Mniej cierpliwy z jej przewodników wsiadł z przodu i za chwilę otworzyły się tylne drzwi. Drugi z Arbites odczekał, aż Sybil wejdzie do środka po czym sam tam wszedł zaykając za sobą masywną klapę drzwiową. Wtedy też Sybil w świetle bladych, wewnętrznych światełek zauważyła, że tak naprawdę znajduje się ona w niczm innym, jak w części do przewozu więźniów…
Prócz niej i dwóch znanych jej jeszcze Arbites z przodu siedział także kierowca, który po otrzymaniu zgody uruchomił silnik pojazdu i ruszyli. Psykerka nie miała pojęcia dokąd zmierzają i co czeka ją na miejscu, ale… Jaki miała wybór?
Sybil była pod wrażeniem umiejętności kierowcy i wytrzymałości pojazdu. Maszyna brnęła przez śnieg nie zatrzymując się ani na moment, a kierowca bez strachu pokonywał przeszkody. Szybko jednak wyjechali na główną drogę, która była aż podejrzanie dobrze odśnieżona, chociaż nie było co się dziwić. Znajdowali się w Górnym Ulu, więc dla szlachty było wszystko, co najlepsze.
Pojazd po pewnym czasie zaczął oddalać się od pięknych budynków i drogich sklepów kierując nigdzie indziej, jak tylko do Dolnego Ula. Tutaj warunki się pogarszały. Śnieg zalegał na ulicach utrudniając pojazdowi przemieszczanie się, ale na szczęście nie było jeszcze tak źle. Im niżej schodzili tym paradoksalnie było lepiej, bo śnieg nie docierał do wszystkich partii zatrzymywany przez wijące się ku górze budowle i ich dachy, Tutaj jednak było ciemniej, a otoczenie oświetlane było przez umiejscowione w różnych miejscach światła. Niestety niektóre z nich zgasły, opuszczone przez Ducha Maszyny.
W końcu zatrzymali się przed jednym z opuszczonych budynków.
Drzwi transportowca otworzyły się i Arbiter wraz z Sybil wyszli na zewnątrz, a w raz z nimi drugi z Sędziów siedzący na przednim siedzeniu. Poprowadzili oni psykerkę do środka budynku.
Już na wejściu zauważyła krzątających się po holu techników śledczych i uzbrojonych Arbites, ale to nie do nich kierowali jej przewodnicy. Mijali pomieszczenia, które kiedyś służyły za mieszkania, wchodzili kilka pięter w górę, aby po dłuższej chwili znaleźć się na interesującym, ostatnim dostępnym. Wyżej nie dało się wejść, ponieważ metalowe schody były zniszczone i zwisały smętnie grożąc, że niedługo spadną na głowę każdego, kto będzie stał na dole. Winda nie działała od dawna, więc niemożliwe było dostanie się na, licząc na oko, sześćdziesiąte piętro. Najpewniej budynek był przeznaczony do rozbiórki, ale jak na razie władzom nie było do tego śpieszno.
Arbites poprowadzili ją korytarzem. Na jego końcu Sybil zobaczyła innego Arbites najwyraźniej zbierającego zeznania od zestresowanego, obdartego i brudnego mężczyzny.
z ostatniego pokoju wyszedł inny mężczyzna, w sile wieku, o jasnych, krótkich blond włosach i niebieskich oczach. Dobrze zbudowany o bystrym spojrzeniu, ubrany w pancerz skorupowy i szary płaszcz, ale bez hełmu i widocznej broni. Widząc zbliżających się, uśmiechnął z zadowoleniem i podszedł bliżej.
- Sybilla Hoeren, jak mniemam?
- Tak. - skinęła głową krótko, oficjalnie - Czy to z Tobą, panie umawiał się Inkwizytor Visius Morene? - “gdy jeszcze żył” pomyślała z przekąsem, choć nie powiedziała tego głośno.
- Tak, umawiałem się z Inkwizytorem Morene - odparł Sędzia. - Starszy Aspirant Kathan Sven.
- Czy możesz, panie, jakoś udowodnić swoje słowa? Czego dotyczyła umowa?
Sven spojrzał uważniej na Sybil.
- Sądzę, że Inkwizytor Morene przekazał ci informację o tym, że będziesz z nami współpracować w jednym z dochodzeń?
Wzruszyła ramionami.
- Inkwizytor Morene nie żyje. A ja właściwie nic nie wiem… - mimowolnie rozglądała się wokół, rejestrując wszystkie detale korytarza. W końcu zogniskowała spojrzenie z powrotem na Svenie - Więc wygląda na to, że musisz mi, panie, wyjaśnić coś więcej.
Kathan spojrzał pobłażliwie na psykerkę.
- To była wymiana grzeczności, panno Hoeren, ale jej szczegóły nie są do pani dyspozycji, przykro mi.
- Chyba jednak powinnam wiedzieć, czego ode mnie oczekujesz, panie? - psykerka pozwoliła sobie na okazanie odrobiny zniecierpliwienia.
- Zaoferowano mi twoje usługi na moment, kiedy będą potrzebne, a taki nadszedł. Chcę tylko, abyś spojrzała na miejsce zbrodni i spróbowała dojrzeć coś… więcej… dzięki swoim zdolnościom.
- Czy możesz mi powiedzieć, jaka to była zbrodnia? Rozumiesz, panie. Im więcej szczegółów poznam, tym większa szansa, że uda mi się zrozumieć i poprawnie zinterpretować to, co zdołam dostrzec… o ile coś zobaczę.
Arbiter przez chwilę milczał.
- Obraz posłuży lepiej niż słowa. - odparł i odwrócił się, po czym skierował do ostatniego pokoju, aby po chwili w nim zniknąć.
Sybilla bez wahania podążyła za nim.
Jeszcze przed wkroczeniem do środka, a jedynie zbliżywszy się do pokoju, poczuła metaliczny zapach, który wręcz zdawał się osiadać na języku i nie sposób było pomylić zapachu krwi z czymś innym. Skrzwiła się momowolnie, ale pewnym krokiem podążyła za Svenem, aby po chwili, jak i on, zniknąć w środku pokoju.
Znalazła się w niewielkim mieszkanku, które składało się z jednego, głównego pokoju, od którego oo prawej i lewej stronie odchdziły dwa dodatkowe pokoje. Ten, w którym się znalazła zarzucony był zniszczonymi resztkami mebli, z których część posłużyła jako paliwo do niewielkiego ogniska urządzonego na środku pokoju, jako jedyna broń przed wieczną zimą Crei. Jednak to nie rozkład pomieszczeń, który zarejestrowała prawie instynktowne czy jego stan przykuł całą uwagę Sybil.
Tutaj zapach krwi był jeszcze bardziej uciążliwy i nie było się co temu dziwić.
Ściany umazane były nią, jednak nie to było najbardziej niepokojące. Nie wszystkie te zabrudzenia były chaotyczne. Część z nich wyglądała tak, jakby ktoś próbował coś napisać, jednak nie przypominało to Sybil żadnego znanego jej języka.Na podłodze oznaczone były niewielkie miejsca, zakryte czarną folią. Psykerka na szybko naliczyła ich przynajmniej kilkanaście. Zobaczyła właśnie jak jeden z techników oznacza miejsce i nakrywa je folią, jednak zdążyła zobaczyć co próbował zakryć przed światem.
Kawałek palca.
- Tam - Sven wskazał na jedne z bocznych drzwi - jest gorzej.
Przełknęła ślinę i poszła we wskazanym kierunku, chłonąc w siebie jak najwięcej i skupiając się.
- Wiecie już, kim była ofiara?
- Mamy podejrzenia - odparł Arbiter najwyraźniej będąc przyzwyczajonym do takich widoków. - To nie będzie przyjemne - dodał i otworzył drzwi, po czym wszedł pierwszy do środka.
Czując odór rozkładającego się ciała Sybil na chwilę przystanęła, ale zaraz spięła się w sobie i przeszła przez próg. Pomieszczenie było oświetlone czerwonymi lampkami, co dodawało mu trochę grozy samo w sobie, ale to było nic…
Na środku pokoju leżało coś, zgromadzone w centrum.
Sybil zrobiła kilka kroków w przód, ale zatrzymała się, kiedy zrozumiała, co tak naprawdę widzi. Nigdy nie widziała tego na własne oczy, ale była pewna, że właśnie tak musiały wyglądać wnętrzności.
Jakiś chory umysł zebrał je w jednym miejscu i skrupulatnie ułożył w sobie tylko znanym porządku.
- Kiedy… - jej głos zabrzmiał słabo i nieco piskliwie, więc odchrząknęła i zaczęła jeszcze raz - Kiedy to się stało?
- Koroner twierdzi, że wczoraj rano.
- Kto… to… znalazł?
- To była skomplikowana droga zależności. Jeden z naszych informatorów zasugerował, że coś się tu może dziać. - skinął głową na wyjście. - Tamten bezdomny został znaleziony na tym piętrze.
- Skąd ten informator wiedział, że do czegoś może tu dojść? - wyciąganie informacji od Sędziego było strasznie irytujące. Jakby nie mógł jej po prostu powiedzieć wszystkiego, co wie… przecież to w jego własnym interesie - Czego dokładnie mam tu szukać? Bo czegoś chcesz się, panie, dowiedzieć, prawda? Potwierdzić lub obalić jakiś domysł.
- Sprawa informatora jest tajna, już my się tym wszystkim zajmiemy - uciął szybko Sven. - Chcę wiedzieć co tu się stało. Jaki cel zabójca miał w takiej… aranżacji… pomieszczeń.
- Spróbuję się tego dowiedzieć. - psykerka skinęła głową i powoli, dokładnie obejrzała po raz kolejny oba pomieszczenia, rejestrując w pamięci układ pozostałości po ciele zamordowanego. Zupełnie ignorowała przy tym przyglądających jej się nieufnie mężczyzn, jakby nieświadoma ich obecności. W końcu usiadła na podłodze niedaleko ogniska i zamknęła oczy.
Kiedy zamknęła oczy, wciąż miała jakby przed nimi obraz poukładanych w jakiejś chorej kombinacji wnętrzności. Niestety nie tylko to widziała...
Krzyk. Ból. Dziki śmiech.
Wszechobecny zapach krwi i bólu.
Palec umaczany we krwi przesuwany po ścianach w jakimś makabrycznym tańcu. Palec trzymany w dłoni.
Dłonie zatopione w ciepłych, wijących się wnętrznościach. Szeptanie nad nimi słowa niczym zaklęcie. Cicha modlitwa?
Adeo Imperator…
- Adeo Imperator… - powtórzyła jak echo, otwierając oczy i niezbyt przytomnie szukając spojrzeniem Svena - Adeo Imperator… - wzdrygnęła się i wskazała na kupkę wnętrzności - Te słowa ktoś powtarzał w kółko… stanowiły nieprzerwane tło całej wizji grzebania w… tym. Wyraźnie sprawiało to komuś przyjemność. Śmiał się dziko… - przelotnie spojrzała w oczy Sędziemu - ...to wszystko, co udało mi się zobaczyć.
 
__________________
Jeśli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?
Albert Einstein
Viviaen jest offline