Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2013, 21:56   #99
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Ciani bez najmniejszych wyrzutów sumienia schowała kamień-klucz do swojego plecaka. Nawet gdyby jej szanowni kompani mieli zamiar wybrać się do świata centaurów, skuszeni niektórymi... walorami tamtejszych panienek, to mogli to zrobić, gdy już skończą zwiedzanie zamku.
Najpierw praca, a dopiero potem przyjemności.

A propos pracy... wszak czekała na nią szafka z masą szuflad. Być może nawet pełnych różnych ciekawych rzeczy.
Rozdzieliła w miarę sprawiedliwie zawartość kołczanów, a potem przyklęknęła przy szafce. Przez moment gmerała wytrychem w zamku i już po chwili oporny mechanizm przestał stawiać opór.
Pokaźnych rozmiarów sakiewka, leniwie wylegująca się w głębokiej szufladzie, wywołała radosne drgnięcie serca Ciani. Pokaźny rozmiar i waga... Dziewczyna z uznaniem pokiwała głową, dopóki nie spojrzała do środka.
Zaklęła pod nosem. Przez całe życie mogłaby rozdawać napiwki na prawo i lewo, a jeszcze sporo zostałoby dla jej dzieci, a może i wnuków, chociaż zbyt zachwycone spadkiem z pewnością by nie były. To już druga taka.
Zostawiła woreczek w szufladzie, postanawiając zabrać go podczas drogi powrotnej.

Następna szuflada znacznie poprawiła humor złodziejki. Wśród pociętych przez myszy szpargałów znalazła prawdziwe cacuszko. Śliczny komplecik składający się z okazałej broszy i pierścionka z prawdziwego koralu. Gdyby chciała sobie coś takiego legalnie sprawić, musiałaby wybulić przynajmniej ze sto pięćdziesiąt sztuk złota. Jakie to szczęście, że dziś nie musiała za nic płacić. Tuż obok było coś jeszcze. Dziwne, że obok tak wartościowej rzeczy schowano bezwartościowy naszyjnik składający się ze zwykłego rzemyka i kilku szklanych paciorków. Migotały lekko. Podniosła sznur koralików i przyjrzała im się bliżej. Były naprawdę piękne. Jak gdyby w każdej z tych szklanych, połyskujących perełek błyskał zatopiony wewnątrz płomyk.
- O, ho, ho... - odezwał się Theo, który oderwał wzrok od ciała maga. - Tylko tego nie upuść, bo się przysmażymy.
- Słucham? - zdziwiła się Ciani.
- Taka mała magia - wyjaśnił Theo. - Oderwiesz taki koralik i rzucisz, to zamieni się w ognistą kulę. Mniejszą lub większą, w zależności od wielkości koralika.
- Tylko jeden jest większy - stwierdziła dziewczyna, przyglądając się koralikom. - Mogę założyć? Nic się nie stanie?
- Możesz. Dopóki nie zerwiesz paciorka i nie rzucisz, nic się nie stanie - zapewnił ją Theo.
- Będzie wam tu dobrze - mruknęła zawieszając rzemyk na szyi. - A to, co takiego? - zdziwiła się wyciągając z kąta szuflady dwa oprawione w srebro kryształy, które - jak jej się zdawało - można było założyć na nos niczym okulary. Oczywiście nie omieszkała tego zrobić w trybie natychmiastowym.
- Łoooł! - krzyknęła z wrażenia.
Sądząc ze skrywanego uśmieszku Marco wyglądała w nich niezbyt interesująco, ale za to widziała świat o wiele dokładniej.
- Czasem trzeba poświęcić urodę dla wyższej idei - powiedziała w zasadzie sama do siebie.

- Wypichcicie może jakąś ciekawą miksturkę? - zwróciła się z pytaniem do Garaga i Theo, wskazując równocześnie na pełne różnych ciekawych naczyń laboratorium maga.
Wprawdzie trochę musiała na to poczekać, ale po jakimś czasie i po kilku eksperymentach osób znających się na magicznych miksturach lepiej od niej, wzbogaciła się o dwie substancje, które podobno były w stanie zapewnić jej ochronę poprzez swoje dość niespotykane właściwości.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline