16-11-2013, 10:33 | #91 |
Reputacja: 1 | Widząc jak mały efekt zrobił jego najpotężniejszy magiczny atak, krasnolud uznał, że musi szybko osłabić ich wroga, by reszta mogła łatwo go wykończyć. Garag znów skupił się na swoim toporze, a jego oczy przeszył zielonkawy blask. Parę bardziej gardłowych słów z jego ust zamieniło się w mały cień przemykający po ziemi. Gdy doleciał do maga, potężny rozbłysk osnuł jego sylwetkę. Uśmiech krasnoluda, dumnego z wykonanego zaklęcia szybko znikł, gdy Mag stał zupełnie niewzruszony. Najwidoczniej pojedynek na zaklęcia z kimś takim nie miał wielkiego sensu. Nie tracąc wiary, Garag chwycił topór i ruszył przed siebie w stronę ich wroga. Kolejny symbol jego wiary opadł na ziemię zamieniając się w płynną stal i znikając w szczelinach podłoża. ---------------------------------------------------------------- Wiara = 4 + 2 (symbol wiary) = 6 (sukces) Duch = 5 (mag miał 8 więc bez efektu)
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
16-11-2013, 12:33 | #92 |
Administrator Reputacja: 1 | Mag, chociaż oberwał czarem rzuconym przez Theo, oparł się podstępnym działaniom krasnoludzkiego kapłana. Wyglądał co prawda na nieco oszołomionego, ale do zwalenia się zimnym trupem na posadzkę było mu daleko. Ale może gdyby wpakować w niego kilka kolejnych strzał lub magicznych pocisków, to pewnie do wąskiej strużki krwi, która nagle pojawiła się na szacie maga dołączyłyby kolejne. Kto wie... Blask w oczach żywiołaka przygasł, ale stwór trzymał się na nogach i nie zamierzał się zamienić w kilka obłoczków. Wprost przeciwnie - ruszył przed siebie i zatrzymał się tuż przed Bangusem, jak gbyby chciał odgrodzić go od maga. Oczywiście niziołek mógłby ruszyć prosto, przeleźć przez zbudowanego z mgły potwora, ale czy pakowanie się w ramiona żywiołaka byłoby najbardziej rozsądną rzeczą? __________ Kolejność: Bangus Theo Mag Marco Ciani |
16-11-2013, 13:07 | #93 |
Reputacja: 1 | Bangus był zaskoczony szczęściem maga, lecz szybko się doprowadził do porządku, i założył zatrutą strzałę na cięciwę łuku. Wstrzymał na chwilę oddech, wycelował i wystrzelił. Grot strzały wbił się w ciało maga, zadając mu ogromny ból. ____________________________________ Szansa trafienia(łuk)=k8-1=7+6- Przebicie Obrażenia=4k6+1=22 As k6=3 Obrażenia całkowite=22+3=25
__________________ Bierz co Ci dane i bądź losu panem Ostatnio edytowane przez Sulti : 16-11-2013 o 13:20. |
16-11-2013, 14:44 | #94 |
Administrator Reputacja: 1 | Mag nie był aż taki twardy, jak by to sugerowała początkowa faza walki. A może po prostu opuściło go szczęście? W każdym razie wystarczyła jedna dobrze umieszczona strzała by mag zgiął się w pół, a potem rozłożył na podłodze. W tej samej chwili stojący przed Bangusem żywiołak rozpłynął się powietrzu. Komnata stała przed wami otworem, zapraszając do sprawdzenia, co ciekawego lokator tego pomieszczenia trzymał w swoich szafach. I czy czasem nie można by czegoś ciekawego wyszykować, korzystając ze znajdujących się w laboratorium maga licznych retort, alembików, moździerzy, lejków, parownic, zlewek i palników spirytusowych. Zza waszych pleców, z sąsiedniego pomieszczenia, dobiegły was oklaski i pełne radości okrzyki centaurów, które najwyraźniej obserwowały przebieg starcia. - Możemy wejść? - spytała centaurzyca, która (jak się wam wydawało) przewodniczyła małemu stadku konio-ludzi. - Skoro pokonaliście tego maga, moglibyśmy wreszcie wrócić do siebie. |
16-11-2013, 15:38 | #95 |
Reputacja: 1 | Jasne wchodźcie- Powiedział BaBu, a sam ruszył w kierunku komody od strony stołu z różnymi, nie znanymi mu przyrządami. Podszedł do szafy i otworzył jej drzwiczki. W środku była pustka, Bangus już miał odejść gdy zobaczył błysk. Błysk ten spowodowany był rozszczelnieniem się sakiewki pełnej złota
__________________ Bierz co Ci dane i bądź losu panem Ostatnio edytowane przez Sulti : 16-11-2013 o 16:01. |
17-11-2013, 11:18 | #96 |
Reputacja: 1 | Theo zajął się przeszukiwaniem ciała maga, ale nie do końca ufając centaurom, co jakiś czas zerka na nich. |
17-11-2013, 11:52 | #97 |
Administrator Reputacja: 1 | Centaury natychmiast skorzystały z zaproszenia, jakiego udzielił im Bangus. Jeden po drugim weszły do komnaty - siedziby maga, po czym ostrożnie przekroczyły linię pajęczyn, które wbrew oczekiwaniom nie zniknęły po śmierci maga. Jeden z centaurów podszedł do laboratoryjnego stołu i zabrał stamtąd wielki niebieski kamień. Potem podszedł do znajdującej się w samym rogu pomieszczenia szafy i stanął obok Garaga. Umieścił kamień w znajdującym się na samej górze szafy otworze i otworzył drzwi. W tym momencie odrzwia rozbłysły szmaragdową zielenią. - Tam jest nasz dom - powiedział cicho centaur, wskazując na widniejący w głębi szafy krajobraz. - Ruszaj! - powiedziała centaurzyca. Centaur skinął głową, po czym spojrzał na poszukiwaczy przygód i skarbów. - Dziękuję - powiedział. Zrobił krok przed siebie i zniknął we wnętrzu szafy. Po chwili w jego ślady poszedł kolejny centaur. - Mamy u was dług - powiedziała centaurzyca - i nigdy nie zdołamy go spłacić. Gdybyście kiedykolwiek zechcieli nas odwiedzić, to pytajcie o Ailyn Shigeru - dodała. - Będziecie najmilszymi gośćmi - zapewniła. Skinęła ku swoim towarzyszkom, a te podały znajdującej się tuż obok nich Ciani kołczany pełne strzał, po czym ruszyły w stronę szafy. - Żegnajcie. Albo do zobaczenia - uśmiechnęła się Ailyn. Zdjęła z ramienia torbę i podała ją Marco, a potem, jako ostatnia, przekroczyła magiczne wrota. - Trzeba to zamknąć - powiedziała szybko Ciani. Podeszła do szafy i zabrała kamień. Drzwi natychmiast przygasły, a krajobraz zniknął. |
18-11-2013, 17:04 | #98 |
Reputacja: 1 | Krasnolud widząc całą scenę która zaszła z szafą, podrapał się po brodzie w zamyśleniu. Wszystko to przypominało mu treść pewnej książki, którą niegdyś czytał w przerwie od podróży. "Centaur Mag i Stara Szafa" czy jakoś tak się zwała. Kto wie, może miało to w sobie ziarno prawdy, w takim świecie nic nigdy nie było pewne. -Hmmy skoro wielki mag sczezł to wychodzi na to, że całe zagrożenie razem z nim. Chyba nic gorszego od niego czy tego smoczyska w podziemiach nie znajdziemy w tym zamczysku. Wygląda na to, że pozostanie nam pozbierać skarby których nie dane było zobaczyć innym śmiałkom, którzy nie dożyli tej chwili. Czekamy na coś czy ruszamy dalej? - Czekając na reakcję towarzyszy Garag zaczął ładować mikstury z alchemicznego stołu do plecaka, widząc jak nikt inny się do tego nie kwapi.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
20-11-2013, 21:56 | #99 |
Reputacja: 1 | Ciani bez najmniejszych wyrzutów sumienia schowała kamień-klucz do swojego plecaka. Nawet gdyby jej szanowni kompani mieli zamiar wybrać się do świata centaurów, skuszeni niektórymi... walorami tamtejszych panienek, to mogli to zrobić, gdy już skończą zwiedzanie zamku. Najpierw praca, a dopiero potem przyjemności. A propos pracy... wszak czekała na nią szafka z masą szuflad. Być może nawet pełnych różnych ciekawych rzeczy. Rozdzieliła w miarę sprawiedliwie zawartość kołczanów, a potem przyklęknęła przy szafce. Przez moment gmerała wytrychem w zamku i już po chwili oporny mechanizm przestał stawiać opór. Pokaźnych rozmiarów sakiewka, leniwie wylegująca się w głębokiej szufladzie, wywołała radosne drgnięcie serca Ciani. Pokaźny rozmiar i waga... Dziewczyna z uznaniem pokiwała głową, dopóki nie spojrzała do środka. Zaklęła pod nosem. Przez całe życie mogłaby rozdawać napiwki na prawo i lewo, a jeszcze sporo zostałoby dla jej dzieci, a może i wnuków, chociaż zbyt zachwycone spadkiem z pewnością by nie były. To już druga taka. Zostawiła woreczek w szufladzie, postanawiając zabrać go podczas drogi powrotnej. Następna szuflada znacznie poprawiła humor złodziejki. Wśród pociętych przez myszy szpargałów znalazła prawdziwe cacuszko. Śliczny komplecik składający się z okazałej broszy i pierścionka z prawdziwego koralu. Gdyby chciała sobie coś takiego legalnie sprawić, musiałaby wybulić przynajmniej ze sto pięćdziesiąt sztuk złota. Jakie to szczęście, że dziś nie musiała za nic płacić. Tuż obok było coś jeszcze. Dziwne, że obok tak wartościowej rzeczy schowano bezwartościowy naszyjnik składający się ze zwykłego rzemyka i kilku szklanych paciorków. Migotały lekko. Podniosła sznur koralików i przyjrzała im się bliżej. Były naprawdę piękne. Jak gdyby w każdej z tych szklanych, połyskujących perełek błyskał zatopiony wewnątrz płomyk. - O, ho, ho... - odezwał się Theo, który oderwał wzrok od ciała maga. - Tylko tego nie upuść, bo się przysmażymy. - Słucham? - zdziwiła się Ciani. - Taka mała magia - wyjaśnił Theo. - Oderwiesz taki koralik i rzucisz, to zamieni się w ognistą kulę. Mniejszą lub większą, w zależności od wielkości koralika. - Tylko jeden jest większy - stwierdziła dziewczyna, przyglądając się koralikom. - Mogę założyć? Nic się nie stanie? - Możesz. Dopóki nie zerwiesz paciorka i nie rzucisz, nic się nie stanie - zapewnił ją Theo. - Będzie wam tu dobrze - mruknęła zawieszając rzemyk na szyi. - A to, co takiego? - zdziwiła się wyciągając z kąta szuflady dwa oprawione w srebro kryształy, które - jak jej się zdawało - można było założyć na nos niczym okulary. Oczywiście nie omieszkała tego zrobić w trybie natychmiastowym. - Łoooł! - krzyknęła z wrażenia. Sądząc ze skrywanego uśmieszku Marco wyglądała w nich niezbyt interesująco, ale za to widziała świat o wiele dokładniej. - Czasem trzeba poświęcić urodę dla wyższej idei - powiedziała w zasadzie sama do siebie. - Wypichcicie może jakąś ciekawą miksturkę? - zwróciła się z pytaniem do Garaga i Theo, wskazując równocześnie na pełne różnych ciekawych naczyń laboratorium maga. Wprawdzie trochę musiała na to poczekać, ale po jakimś czasie i po kilku eksperymentach osób znających się na magicznych miksturach lepiej od niej, wzbogaciła się o dwie substancje, które podobno były w stanie zapewnić jej ochronę poprzez swoje dość niespotykane właściwości.
__________________ "Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?) |
20-11-2013, 21:58 | #100 |
Administrator Reputacja: 1 | Mikstury wrzały, parowały, skraplały się, a dzielnym poszukiwaczom przygód pozostało tylko jedno - cierpliwie czekać na koniec eksperymentów. I - przy okazji - odpoczywać i nabierać sił. I wreszcie się skończyło. Ostatnia kropla spłynęła do ostatniej fiolki, którą Theo natychmiast zakorkował. Mogli ruszyć dalej. Tym razem to Marco wybrał drzwi, chociaż nie da się ukryć - zbyt wielkiego wyboru nie miał. Ledwo skręcili na korytarz Marco otworzył najbliższe drzwi, pierwsze po prawej. I co za niespodzianka... Pustka. Żadnego potwora. Tylko kolejne drzwi. I ciąg dalszy korytarza. I znowu kolejność wyboru - prosto, czy w lewo? Z tym tylko, że widok “na wprost” był bardzo mało zachęcający. Całkiem jakby przeszła tędy prawdziwa lawina. Gdybyście chcieli iść skorzystać z tych drzwi musielibyście się przebić przez solidny zawał. Gdybyście mieli ze stu robotników, albo paręnaście tygodni czasu... Idziecie dalej korytarzem, czy też może chcecie zawrócić i sprawdzić, dokąd prowadzi ten, z którego właśnie przybyliście? A może jednak macie zapał i siłę i chcecie się pobawić w górników? |