Mikstury wrzały, parowały, skraplały się, a dzielnym poszukiwaczom przygód pozostało tylko jedno - cierpliwie czekać na koniec eksperymentów. I - przy okazji - odpoczywać i nabierać sił.
I wreszcie się skończyło.
Ostatnia kropla spłynęła do ostatniej fiolki, którą Theo natychmiast zakorkował. Mogli ruszyć dalej.
Tym razem to Marco wybrał drzwi, chociaż nie da się ukryć - zbyt wielkiego wyboru nie miał. Ledwo skręcili na korytarz Marco otworzył najbliższe drzwi, pierwsze po prawej.
I co za niespodzianka... Pustka. Żadnego potwora. Tylko kolejne drzwi. I ciąg dalszy korytarza. I znowu kolejność wyboru - prosto, czy w lewo?
Z tym tylko, że widok “na wprost” był bardzo mało zachęcający.
Całkiem jakby przeszła tędy prawdziwa lawina. Gdybyście chcieli iść skorzystać z tych drzwi musielibyście się przebić przez solidny zawał. Gdybyście mieli ze stu robotników, albo paręnaście tygodni czasu...
Idziecie dalej korytarzem, czy też może chcecie zawrócić i sprawdzić, dokąd prowadzi ten, z którego właśnie przybyliście? A może jednak macie zapał i siłę i chcecie się pobawić w górników?