Wątek: [Wh40k] Veritas
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2013, 23:33   #5
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Marcus wykonał salut Caesery, stukając się prawą ręką w napierśnik.
- Marcus Triarius, Vigil Sił Zbrojnych Caesery, miło poznać. Mam się do kogoś zgłosić, czy od razu iść do Legionistów?
- Z tego co mi kazano mam zaprowadzić pana, sir, do oficera Tanmaresa, który przekaże wszelkie niezbędne informacje… sir.
Marcus skinął głową, dawno nikt nie zwracał się do niego “sir”.
- Rozumiem, prowadź więc.
Donero skinął głową i dał znak Marcusowi, aby ten szedł za nim. Nie poprowadził go jednak do wyjścia z lądowiska, a ku stojącemu transportowcowi typu Corvus i wprowadził go na pokład. Nie było tam wiele miejsca, ale wystarczająco aby pomieścić dwóch pilotów i trójkę pasażerów. Triarius usiadł na siedzisko i zapiął się w pasy, a do niego dołączył szeregowy, który służył mu jako przewodnik. Wystartowali.
Sama podróż nie obfitowała w żadne niespodzianki, co było pokrzepiające. Lecieli wysoko, ponad śnieżnymi chmurami nie ryzykując błądzenia w białej zawierusze. Lot nie był na szczęście też szczególnie długi i dość szybko dotarli na miejsce. Jak na razie wszystko odbywało się poprawnie aż... nie wyszli na zewnątrz.

Pierwsze co powitało Marcusa na wojskowym lądowisku było uderzenie śniegu. Kiedy wychodził na powierzchnię planety śnieg akurat nie padał, ale teraz najwyraźniej nadrabiał straty i przepraszał za brak odpowiedniego powitania. W tym też momencie Vigil zrozumiał jaki błąd popełnił wybierając płaszcz bez kaptura. Zadrżał uderzony falą zimna zastanawiając się czy ocieplenie, które wybrał nie przegra z zimą Crei.
- Jeżeli będzie potrzeba to użyczymy odpowiedniego ubrania, sir! - rzucił głośniej Donero i ruszył dalej. Marcus musiał iść blisko niego, bo bał się, że jeżeli oddalą się od siebie zbytnio to nie znajdzie swojego przewodnika przez ten śnieg.
Marcus nie widział baraków czy pól treningowych, a budynki administracyjne, ale to nie dziwiło go. Sam w końcu pracował w podobnym miejscu.
Mijały długie minuty zanim Donero dotarł do jednego z budynków i wszedł do środka. Vigil wzdrygnął się kiedy jego zziębnięte ciało napotkało ciepło wnętrza budowli. Strzepał z włosów śnieg, oczyścił z niego płaszcz. Wziął głębszy oddech ciepłego powietrza i ruszył dalej za szeregowym. Mijali biura, archiwa, sale przesłuchań i poczekalnie dla petentów. Miejsce, w którym znajdowali się śledczy wojskowi było administracją samą w sobie. Szybko jednak dotarli do odpowiedniego pokoju. Donero zapukał, odczekał na pozwolenie i wszedł do środka, a za nim ruszył Marcus. Kątem oka zauważył jeszcze obok drzwi plakietkę informacyjną "Wysoki Śledczy Grevoir Tanmares".
Donero zasalutował od razu po wejściu.
- Sir, doprowadziłem śledczego z Caesery.
Marcus zobaczył mężczyznę w sile wieku o krótkich, czarnych włosach, ubranego w galowy mundur mający funkcję jedynie reprezentacyjną. Siedział on za ciężkim, drewnianym biurkiem. Skupiony był na trzymanych przed sobą papierach i nie zaszczycił gości spojrzeniem. Machnął tylko ręką oddalając Donero i powrócił do lektury. Szeregowy zasalutował jeszcze obu mężczyznom (a może tylko Marcusowi?) na pożegnanie i pozostawił obu mężczyzn samym sobie.

Marcus stał na baczność w miejscu i oczekiwał, aż śledczy zakończy swoją lekturę. Właśnie obrywa mu się, za nie trzymanie się protokołu, nie miał zamiaru pogarszać sprawy.
Po kilku długich chwilach Grevoir uniósł na chwilę wzrok, po czym powrócił wzrokiem do dokumentu i powiedział:
- Spocznij. - wskazał ręką na stojące krzesło przed biurkiem.
Marcus usiadł naprzeciw Tanmaresa, rozglądając się delikatnie po pomieszczeniu.
Tanmares w końcu odłożył dokument i spojrzał na Marcusa.
- Więc to jest ten słynny Vigil Triarius.
Marcus uniósł brew na te słowa.
- “Słynny” nie jest słowem, którym bym się określił. Cokolwiek pan usłyszał, sir. To najpewniej prawda.
- Przydatna informacja - odparł. - Obawiam się jednak, że na darmo zostałeś tu ściągnięty.
- Doprawdy? - Triarius podejrzewał opór ze strony lokalnych władz. Najlepiej zwalić brudy na cudzoziemców, niż obwiniac swoich… w sumie Marcus wie o tym z pierwszej ręki.
- Na to wgląda. Sprawa została już raczej rozstrzygnięta.
- I jaki jest werdykt?
- Niestety trzech żołnierzy z Caesary handlowało bronią i ekwipunkiem wojskowym.
- Ekwipunkiem Crei?
- Dokładnie, naszym ekwipunkiem. Z drugiej strony nie przynieśli ze sobą tyle własnego, aby mieć czym handlować. To Crea dostała w zamian za wymianę.
- Rozumiem, jest to bardzo przykre. Przynajmniej byłoby gdybym wierzył w ich winę bez wdrożenia się w temat, sir. Nikt nie zauważył tego procederu? Nie trzymacie spisu wydawanego ekiwpunku?
- Ekwipunek był wykradany poza oficjalnym wydawaniem. Od pewnego czasu wiedzieliśmy, że znikają zapasy z magazynu. Okazało się, że to trzej caesariańscy Legioniści stoją za tym procederem w zmowie z jednym z naszych kwatermistrzów.
- Z całym szacunkiem, nie wysyłanoby mnie tu gdyby nie sądzono, że mogę coś zrobić. Jeżeli mogę, chciałbym mieć dostęp do dokumentów śledztwa, oraz chciałbym porozmawiać z oskarżonymi, oraz z pozostałymi Legionistami.
- Podejrzewałem, że będzie to koniecznie - odparł lekko znudzonym tonem. - Wciąż mamy kilka niewiadomych. Kto był kupcem? Przez jakiś pośredników rozprowadzano ekwipunek? W czyje ręce on trafił? - sprótł palce przez sobą. - Ważne pytania, nieprawdaż?
- Mam kilka własnych, na które najpierw będę chciał znaleźć odpowiedź, sir. Jednak pańskie też będą potrzebowały weryfikacji. Jest możliwe, że ci trzej, jeżeli są winni, byli częścią czegoś większego. Kwatermistrz oczywiście też jest do przesłuchania?
- Przesłuchiwaliśmy go już, ale nic konkretnego z tego nie wynikło. Idzie w zaparte, że to Legioniści pierwsi wyciągnęli do niego rękę. Irytująca sprawa.
- Rozumiem. Musieli być zaprawdę przekonujący. Jakie wrażenie wywarli na panu, sir?
- Twardzi, muszę przyznać i niesłychanie uparci. Wszystkiemu zaprzeczają i… w sumie sam się przekonasz niedługo.
- Jeszcze dwa pytania. Ile zajęło waszym śledczym dojście do tego, że to oni? I jakie dowody macie ku temu?
- Zajęło nam trochę czasu rozpracowanie ich i wyłonienie z tej niezliczonej masy żołnierzy winnych. Jakie dowody? Wszystko będzie w aktach, które otrzymasz. Była prowokacja, na którą dał się złapać jeden z Legionistów, ustawiona transakcja. Zeznania osób trzecich, w końcu każdy zauważył coś niepokojącego, ale tak jak mówię. wszystko w aktach.
Marcus westchnął. Miał nadzieję, że sprawą zajął się nie kompetentny gryzipiórek, który chciał zwalić winę na przybyszy. Grevoir okazuje się jak narazie nader kompetentny, co znaczyło, że Legioniści są winni. No cóż nie byłby godny swych odznaczeń gdyby nie powątpiewał w każde dochodzenie, którego sam nie poprowadził.
- No dobrze. Kiedy więc będę mógł porozmawić z oskarżonymi?
- Wolałbym, abyś najpierw zapoznał się z aktami zanim przesłuchasz oskarżonych, a sądzę, że zajmie ci to trochę… czasu.
Marcus kiwnął głową.
- Dostanę jakieś pomieszczenie? -wolałby nie przeglądać ważnych dokumentów na korytarzu.
- Dostaniesz przydzielony pokój, w końcu nie będziemy kazali ci drzemać na dworzu. To bardzo… niezdrowe w naszym klimacie. - zerknął na ubranie Marcusa wymownie, ale nie odezwał się na jego temat ani słowem tylko kontynuował. - W trakcie twojego dochodzenia będę oczekiwał dokładnych raportów z niego i dla uniknięcia… problemów także konsultowania ze mną co do mniej standardowych kroków.
- Więc obrona ma przedstawiać prokuraturze swoje znaleziska? Ciekawe… - nie miał dużo, do mówienia jednak w tej sprawie, mógł mieć nadzieję, że jeżeli znajdzie coś co podważy oskarżenia, nie będzie to coś co będzie można łatwo podważyć -No dobrze, gdzie mam się udać?
- Na razie obaj jesteśmy śledczymi, nie zaś obroną i prokuraturą - odparł Grevoir. - Najpierw udaj się do archiwum, gdzie zostaną wypożyczone akta. Stamtąd zostaniesz pokierowany do swojego pokoju. Wiedzą już o tobie.
-Rozumiem, czy jeszcze jest coś o czym powinienem wiedzieć? - miał nadzieję, że nie. Nie spieszyło mu się, aby wyjść spowrotem na śnieg, ale im szybciej się weźmie do pracy, tym szybciej wróci na Caesere.
- W tej chwili nie. - Grevoir wzął czytany wcześniej dokument i przerzucił kilka kartek, po czym zaczął czystać. - To wszystko.
Marcus zasalutował Oficerowi.
- Ave Imperator. - po czym ruszył, aby opuścić pomieszczenie, a następnie udać się po dokumenty.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline