Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2013, 10:31   #7
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Już wchodząc na górę dałoby się usłyszeć nowy dźwięk rozchodzący się po domostwie. Dałoby się, gdyby schody nie trzeszczały tak potwornie pod stopami. Niestety trzeszczały, więc eladrinka wyłapała hałas dopiero stojąc pewnie na piętrze. Dźwięk docierający do jej uszu zupełnie nie pasował jej do otoczenia, ale jak na złość nie chciał brzmieć inaczej - stukot kopyt.
- Pewnie właśnie tam, kryje się nasz sympatyczny kombinator, albo owe drzwi jednak nic nie znaczą, tak czy siak trzeba sprawdzić - rzekł lekko krzywiący się Dotian cichym głosem, właściwie bardziej do powietrza, niźli jakiejkolwiek osoby.

Estel straciła zainteresowanie drzwiami, gdy dotarli na szczyt schodów. Przez chwilę uważnie nasłuchiwała, by potem odwrócić się w stronę korytarza, z którego zdawało się jej, że dochodzi stukot.
- Wydaje mi się, że powinniśmy jednak zainteresować się tym kierunkiem. - powiedziała ostrożnie wskazując korytarz. - Słyszę coś… - spiczaste uszka lekko drgnęły jakby się chciała upewnić czy napewno dobrze słyszy i pokiwała lekko głową potwierdzając swoje słowa.
- Dziwne, wcześniej niczego tam nie było. - Mentalny głos odłamka można było odebrać jako mruknięcie. - Uważajcie na portale, tu nigdy nic nie wiadomo. - Dodał odwracając się we wskazanym przez kobietę kierunku, jednak tak, by mieć za sobą przynajmniej częściowo ścianę.

- Znaczy właściwie co słyszysz? - spytał elfkę Dotian. Miała niewątpliwie doskonały słuch, wojownik bowiem nie słyszał niczego poza trzeszczeniem podłóg.

- Stukot kopyt... - odparła krzywiac się delikatnie. - Wiem, że brzmi to dziwnie, ale tak jest. - dodała gdyby ktoś chciał podważyć jej słowa.

Garion rozejrzał się za jakimkolwiek podestem, po którym kopytne mogłyby się dostać na piętro, ale niczego takiego nie zauważył. Zamrugał jedynie trzy razy patrząc na kobietę, chociaż wyglądało to specyficznie, jego oczy po prostu znikały bez śladu. Nie był pewien czy ta się na pewno dobrze czuje. - W takim razie lepiej to sprawdźmy, ostrożnie. Kopyta na piętrze nawet tutaj nie są normalne. - Podsumował odłamek.

Wystarczyło jedynie parę kroków wgłąb korytarza, by odgłosy kopyt stały się wyraźniejsze. Nie tyle jednak dlatego, że trójka zbliżała się do źródła odgłosu, a bardziej dlatego, że odgłos zbliżał się do trójki. Stuk-stuk, stuk-stuk, stuk-stuk. To co było jednak najdziwniejsze to to, że stukot wcale nie dobiegał z głębi korytarza, tylko znad niego. Jakby koń zbiegający po wzgórzu. Było to bardzo surrealistyczne, lecz jakoś pasowało do Miasta Drzwi. Poza tym, po domach wyglądających na nawiedzone zawsze można spodziewać się ducha. Nawet jeśli to duch konia. Czy bardziej precyzyjnie centaura, który wyłonił się nagle z sufitu tuż przed poszukiwaczami przygód.



Jeśli już mielibyśmy być zupełnie precyzyjni - to centaurzycy, w dodatku nagiej. Chociaż w terminie ‘‘ubrany duch’ coś by po prostu nie pasowało.

Podrapał się po głowie mając usta otwarte ze szczerze solidnego zdziwienia.
- Ech tego … - wydukał zaskoczony pojawieniem się centaurzycy. Bowiem jednak reszta oraz jej duchowość właściwie nie była jakaś wyjątkowa. Pewnie niemało mieszkańców Sigil widziało jeszcze dziwniejsze istoty. Spojrzał na Estel. Duchy bowiem raczej stanowiły jej domenę. Może miała jakiekolwiek pojęcie, co było grane.

Garion miał podejście nieco bardziej pragmatyczne, w końcu przyszedł tu w związku z ogłoszeniem. Duch raczej miałby problemy z ich rozwieszaniem, ale nie takie rzeczy mogły się tu zdarzyć. - To ty rozwiesiłaś ogłoszenia? - Zapytał prawie dyplomatycznie czarodziej.

Duch uśmiechnął się, jakoś tak naturalnie i prawie sympatycznie. Zbliżył się do Gariona, a sposób w jaki się poruszał był dla istot żywych bardzo dziwny. Centaurzyca unosiła się stopę nad ziemię, wyglądała przez to jakby chodziła w powietrzu. Mimo to w korytarzu wyraźnie rozlegał się stukot jej kopyt, choć te niczego nie dotykały. Gdy pierwszy szok minął cała trójka mogła się uważnie przyjrzeć niematerialnej istocie. Jej włosy, czy też raczej grzywa i ogon były srebrzyste, bardzo podobne w swej barwie do włosów Estel. Sierść pokrywająca jej końskie ciało była gładka i wchodziła w bardzo kojący dla oka odcień brązu. Za życia była pewnie bardzo piękna, teraz jednak jej wygląd szpeciła wyraźnie widoczna, głęboka rana w jej ludzkim boku. Nie sposób było też przeoczyć to, że miała rogi.

Duch wyciągnął swą rękę i przesunął nią przez plakat. Tak jak można się było spodziewać po opowieściach o duchach, jej ręka przeszła na wskroś pergaminu.
- Nie. To nie ja ‘rozwiesiłam’ te ogłoszenie - odezwała się silnym i dźwięcznym głosem, nie mającym nic wspólnego z potępieńczym wyciem.

Kapłanka milczała dłuższą chwilę od czasu pojawienia się ducha centaurzycy. Próbowała delikatnie wybadać jej energię.
- Sądzę, że rozmowa o Pani, jakby jej tu nie było nie jest najlepszym pomysłem. - uśmiechnęła się do Dotiana. - A czy Pani poprosiła o rozwieszenie tego ogłoszenia? - zapytała grzecznie.

-To bardzo mądre pytanie - pochwalił duch. - Odpowiedź na nie brzmi ‘tak’.

Pewnie bowiem, aż uśmiechnął się do siebie, Estel była mądra oraz bardzo ładna, dlatego pozostawił dziewczynie rozmowę. Wojownik bowiem był od spraw wojowniczych.
Odłamek niemalże się uśmiechnął, duch najwyraźniej chciał się bawić w zagadki, i branie słów całkowicie dosłownie. To mu nie przeszkadzało. W zasadzie, było nawet w stylu ogłoszenia, co mogło potwierdzać jego prawdziwość, tylko czego mógł chcieć duch, na co były mu a właściwie jej magiczne przedmioty. Skąd chciała ściągnąć astralne diamenty, o których wspomniane było na plakacie. Odpowiedzi rodziły kolejne pytania.
- Przedmioty, o których była mowa w ogłoszeniu miałyby trafić do twojej kolekcji, czy jesteś jedynie zlecasz ich dostarczenie, lub jesteś jedynie pośrednikiem kogoś, kto chciałby zlecić ich zdobycie? Czy też po prostu jesteś tu wyłącznie by skontaktować się z tymi, którzy odpowiedzą na ogłoszenie? - Zapytał z zaciekawieniem. Prawdopodobnie odrobinę się zapętlał, ale wolał dodać kilka różnych opcji, na wypadek, gdyby duch ponownie chciał odpowiadać jedynie na konkretne aspekty pytań.

- Kolekcja jest moja. Śmierć mego ciała nie zabiła moich zainteresowań - odparła centaurzyca.

Na czole eladrinki pojawiła się lekka zmarszczka, gdy Odłamek wyrzucił z siebie cały szereg pytań. Zadecydowanie zadał ich zbyt dużo na raz, choć duch zdawał się mieć doskonały kontakt z tym światem. - Jakiego rodzaju przedmioty Panią interesują?

- Długo by opowiadać. Streśćmy je na razie słowem egzotyczne - odparł wymijająco duch. Cofnął się też parę kroków i ukłonił nagle na przednich nogach. - Rozpoczęliśmy zdaje się naszą znajomość na złej stopie. Nazywam się Annabell. Jak widzicie jestem martwa, przez co nie muszę się obawiać, że jakiś pazerny tanar’ri, albo diablę mnie zabije. Mogłoby mnie jednak okraść, dlatego za miejsce spotkania kandydatów obrałam ten dom. Nagroda dla tych, którzy podejmą się mego zlecenia znajduje się gdzie indziej. Czy wyjawię czego szukam zależy od tego, co wy sobą reprezentujecie. Kim jesteście i co potraficie?

Estel zmieszała się. Duch centaurzycy o doskonałch manierach? Sigil ciągle ją zaskakiwało. Natychmiast również ukłoniła się z typową elfią gracją.
- Proszę o wybaczenie. Jestem Estel Aedd’aine. Kapłanka, uzdrowicielka, zielarka. Przez mniej więcej dziesięć lat wędrowałam po Sferach niosąc pomoc tam gdzie była potrzebna. Głównie w Zapomianych Krainach i na Szarych Pustkowiach. Nie walczę, leczę i wspieram duchowo i psychicznie, jeśli zajdzie taka potrzeba. - Nie dodała, iż zdarzało się, że to ona potrzebowała wsparcia psychicznego, ale teraz obok był Dotian, więc nie miała się czym martwić.

Dotian wcale się nie dziwił, że istota duchowa ukryła owe klejnoty gdzie indziej. Estel jako tako poznał, była dobrą osobą, ale nie wszyscy kandydaci mogli takimi być. Pewnie wielu zgarnęłoby klejnoty, później natomiast przyprowadziło kapłana dla egzorcyzmów. Mrugnął wesoło do elfiej dziewczyny oraz odpowiedział centaurzycy.
- Jestem wojownikiem pochodzącech ze Starych Wzgórz, małego miasta cormyrskiego, imieniem Dotian. Toczyłem walki broniąc Bastionu oraz na Szarych Pustkowiach, terenach Dziczy, czy Zapomnianych Krainach. Należałem do oddziału najemnego kapitana Bishopa, którego pewnie kojarzysz, jako że jest centaurem. Dowodził nami, dopóki nie zdecydował się odejść oraz zawrzeć spokojne stadło ze swoją ukochaną, także należącą do centaurzego plemienia oczywiście. Wśród kompanii nikt nawet nie poznał jej imienia, ale po odejściu kapitana, rozpadła się także nasza grupa. Wraz właśnie z siostrą trafiłem do Sigil. Ona jakoś znalazła satysfakcjonującą pracę, natomiast ja liczyłem, że uda mi się dostać do grupy poszukującej okazów.
- Umiem przeżyć tam, gdzie większość istot ma z tym problem… od dwudziestu lat mieszkam w Niższej Dzielnicy. Jestem magiem, znam się na wiedzy w zasadzie przeróżnej, za opłatą zajmowałem się niszczeniem przeklętych przedmiotów i tym podobnymi. Walczę jeśli trzeba, jeśli coś próbuje mnie zniszczyć, to zazwyczaj to unicestwiam jeśli mam taką możliwość. Zwą mnie Garion, fragment Bramy. - Zakończył odłamek, można było wyczuć, że nie chodziło mu o zwykłą bramę.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline