Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2013, 22:42   #8
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
-Kapłanka, wojownik i mag - Annabell skinęła głową. -Ale moje zadanie nie zalicza się do prostych. Skąd mam wiedzieć, że mu sprostacie?
- Pewnie właściwie na takiej samej zasadzie, jak my, czyli także nie wiemy. Bowiem niby skąd moglibyśmy wiedzieć, skoro nawet nie wiemy, czy mamy wykraść jajo jakiemuś smokowi, czy też kupić bułkę na pchlim targu. Nie wiemy także, czy nam zapłacisz, więc przepraszam, póki co wydaje się jednak, że nie ryzykujesz niczym, my zaś tak. Wybacz ponadto, ale skoro powiesiłaś głoszenie, nawet nie osobiście, doskonale musiałaś sobie zdawać sprawę, że przyjdą do ciebie rozmaite istoty. Niektóre godne zaufania, inne mniej, jedne silne, inne słabe, jedne doświadczone, inne mniej. Skoro właśnie tak, pewnie jakoś myślałas także, jak owych chętnych sprawdzić - odpowiedział uśmiechnięty Dotian, bowiem owa centaurzyca przytaczała średnie argumenty. Przynajmniej póki co. Gdyby jakieś wielkie tajemnice im zdradziła, lub wypłaciła zaliczkę, wtedy może owszem, miałaby jakieś podstawy do zastanawiania się. Ale póki co nawet słowem tego nie wspomniała, ponadto musiała zdać sobie sprawę, że właśnie ona będzie musiała podjąć jakąś decyzję, zaś pytanie dotyczące sprostania kompletnie niewiadomej wyprawie stanowczo do sensownego rozwiązania jej nie zbliżało nawet najmniejsze tyci.

-Szczerze mówiąc, nie myślałam jak sprawdzać kandydatów. Liczyłam po prostu, że przedstawią swe kwalifikacje. Albo przynajmniej będą się chwalić, że zabijali smoki, lub splunęli w twarz bogom - odparł z uśmiechem duch. -Niech jednak będzie jak wolicie. Weteran wojen w Żywiołowym Chaosie, mag z Klatki i planarna uzdrowicielka - wyliczył sobie na palcach. -Powinniście przeżyć w Arvandorze z takimi życiorysami.
- Chwalić się smokami. Uf właściwie czegoś tego nie powiedziała? Wymyślać smoki padłe pod mieczem oraz zaklęciem można naprawdę nieźle, nawet jeśli ktoś nie jest bardem - stwierdził wojownik dziwiąc się centaurzycy. Przecież wymyslać pierdoły mógł każdy cymbał spod ławy. - Ale wspomniany Arvandor, hm, nie wiem niczego poza jakimiś ogólnikami.

Kapłanka cała drgnęła wewnętrznie, gdy została wymieniona nazwa jej ojczystej Sfery, na zewnątrz zachowała jednak kompletny spokój.
- Pochodzę z Arvandoru - powiedziała jakby nigdy nic. - Sądzę, więc, że nie będzie problemu z przeżyciem, ale cóż takiego mamy zdobyć… - spojrzała uważnie na Annabell - że moglibyśmy według Pani mieć kłopoty.
- To jedna sprawa co, druga sprawa za ile. - Dodał Garion, słowa słowami, zdobywanie artefaktów lub przedmiotów swoją drogą, ale jakby nie patrzeć, nie przyszli tu w celach charytatywnych. Zdaje się, że nawet kapłanka nie miała zamiaru robić tego za darmo.
Centaurzyca widocznie ucieszyła się na słowa eladrinki. -To powinno znacznie uprościć wam zadanie. Nie będziecie się trudzić, by nie wejść w drogę jakiejś lokalnej Sile. Co do tego co mielibyście zdobyć i za ile, to już dłuższa historia. Zaoferowałabym wam zejście do salonu i wygodne rozparcie się w fotelach, ale obawiam się, że nie ma tam żadnych foteli od lat. Musicie się zatem uzbroić w trochę cierpliwości - oznajmiła. - Poszukuję rośliny zwanej mchem niepamięci. Ale nie byle jakiego szczepu. Interesuje mnie jedynie mech porastający jedną z wysp Archipelagu Arvandoru, zwanej Księżycową Wyspą. Martwy, wysuszony mech jest dla mnie bezużyteczny i nie zapłacę za niego żadnego brzdęku. Macie jednak wśród siebie kapłankę, dostarczenie mi niewyschłego szczepu nie powinno zatem sprawić wam jakiegokolwiek problemu. Co do zapłaty, będę chojna. Po jednym astralnym diamencie dla każdego z was. Czy tam trzy na grupę, a podzielicie je jak uznacie za stosowne. To już nie moja sprawa - Annabell wzruszyła ramionami. -Jakieś pytania?

- Ten sam mech niepamięci pożerający wspomnienia istot rozumnych? Koniecznie żywy? - Garion wewnętrznie westchnął i zastanowił się czy zna jakiekolwiek zaklęcia, które dałyby tą istotę unieszkodliwić nie zabijając. Nie było tego zbyt wiele.
- Nie wiem, jak ten mech wygląda, ani co porabia, ale słowa twoje brzmią średnio ciekawie. - Czy istnieją jakieś sposoby na dostarczenie tego względnie bezpiecznie? - spytał Dotian pozostałych.
- Unieszkodliwić, uśpić, zamrozić, na miejscu ożywić, lub obezwładnić, zamknąć w czymś, podtrzymywać przy życiu w czasie transportu i tu wypuścić? - Ton mimo że w głowie, był nieco pytający. - Ważniejsze gdzie jest najbliższy portal, jaki jest do niego klucz. No i zebrać to, co będzie wam potrzebne do przeżycia - Dodał odłamek, nie wspominał o tym że osobiście nie musiał jeść, pić, oddychać a i spanie było u niego dość specyficznym staniem.
- Czyli wspomniany mech to jakich wredny mech? - spytał, bowiem początkowo nie wiedział, czy to jakaś niemiła roślinka, czy po prostu specyfik, który niebezpieczny bywa jedynie podany przez jakąś osobę. - Estel opowiedz proszę - zaproponował elfiej dziewczynie - coś na temat Arvandoru. Skoro właśnie stamdąd pochodzisz, pewnie wiesz wszystko na temat tamtej krainy. Kojarzysz wspomniany mech? - dopytywał się Dotian dalej sympatycznej kapłanki.

Estel pokiwała delikatnie głową wyraźnie zamyślona.
- Owszem, owy mech wspomnienia zabiera pożartym przez siebie istotom, więc trzeba być przy nim ostrożnym… Natomiast co do Księżycowej Wyspy - zawsze pogrążona jest w ciemnościach nocy, to chyba to co ją wyróżnia najbardziej od innych. O samym Arvandorze dużo by opowiadać - uśmiechnęła się tęsknie. - To kraina porośnięta wieczną, pradawną puszczą. Jest dzika i nieokiełznana. Nie ma na niej zbyt wiele typowych miast, są natomiast zamieszkałe polany czy drzewa. Co do mchu… jakaś solidna skrzynia na przechowanie, by go odgrodzić od nas i jednocześnie zapewnić mu warunki do przeżycia… Może to byłoby dobre.
- Mamy nosić ze sobą skrzynię? - odezwał się nieco sceptycznie Dotian jakoś średnio wyobrażajacy sobie ów wspomniany transport. - Ale jakoś damy radę, może na miejscu coś wymyślimy. Ponadto może Arvandor okaże się miły mając takiego przewodnika - uśmiechnął się do Estel.
-Co wymyślicie i co zrobicie - wtrąciła centaurzyca - to nie moja sprawa. Jak się dostaniecie do Arvandoru też nie. Interesuje mnie wyłącznie mech i po jego otrzymaniu wypłacę należną nagrodę.
- A martwy, ale niewysuszony, mógłby być? - spytała eladrinka centaurzycy z namysłem.
-Jak najbardziej - zgodziła się Annabell. -Nie planuję go sadzić, nie miałabym jak utrzymać konewki, żeby go podlewać - dodała żartem.

Dłuższe rozmowy w domostwie nie miały już chyba sensu. Centaurzyca oferowała mnóstwo brzdęku, ale uważała równocześnie, że zwalnia ją to z udzielania wskazówek czy pomocy trójce poszukiwaczy przygód. Wciąż jednak, nawet jeśli w gronie pozbawionym ducha, warto było zastanowić się nad kilkoma kwestiami: jak dostać się do Arvandoru? Jak się wyekwipować na taką wyprawę? Jak upolować Mech Niepamięci? Przezorny wszak zawsze jest ubezpieczony.
 
Blaithinn jest offline