Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2013, 22:26   #22
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Dobra, dobra, już idę - mruknął pod adresem poganiającej go Esther. Po chwili przyklęknął obok dziewczyny. Nie wyglądało to najlepiej, jako że Dorian miał chyba najmniej szczęścia z tu obecnych. Nie licząc, oczywiście, truposzy.
Aż dziw, że Esther nie dobiła biedaka. Chociaż... może mniej by się męczył. Czego wolał dziewczynie nie mówić.
- Mederi vulneribus modica - powiedział, dotykając ramienia leżącego.
Leczenie średnich ran nie było może najmocniejszym z czarów, ale nieco dobrego mogło zdziałać.
- Ale i tak miło by było, gdybyśmy się dowiedzieli, czemu cię zaatakowali - zwrócił się do człeka, którego wybawili z opałów.
- Mederi vulneribus modica. - Powtórzył zaaplikowaną Dorianowi kurację.

Srebrny Wilk skłonił się nisko rycerzowi.
- Zwę się Srebrny Wilk z nomadów Que-shu. Jak cię zwą panie i co porabiasz w tej głuszy sam?
- Ciekawość to pierwszy stopień w otchłanie piekielne, jak mawiają. - odparł chłodno Hurgen. Mimo to nie zamierzał nie odpowiadać. Widział potencjał w tych ludziach. Potencjał, który chciał i powinien wykorzystać.
- Zwą mnie Hurgen. A tamci - wskazał oszczędnym ruchem głowy truchła - musieli mnie z kimś pomylić bądź uznać za zagrożenie w dążeniu po skarb. - Unikanie prawdy weszło mężczyźnie tak mocno w krew, że nie zastanawiał się już nad tym czy mówić prawdę czy też nie.

Eryk widząc, że jego pytanie puszczono mimo uszu, stawał się coraz bardziej rozeźlony. I jeszcze ta gojąca się rana. Ból potrafił znosić ale swędzenie było ponad jego siły. Toteż i charakter choleryka zaczynał dawać o sobie znać.
- Uratowali, nie uratowali. Ja tam walczyłem o życie moje i towarzyszy, ty byłeś przy okazji. A teraz mów w końcu kim byli i dlaczego wciągnięto nas w tą awanturę. - Nagle wredny uśmiech pojawił się na twarzy smoczego kapłana, uśmiech z rodzaju tych, które leżą w jaskiniach czekając na głupich awanturników. - Nie jest Ci trochę za gorąco w tej zbroi? - Zapytał chytrze i nie czekając na odpowiedź dodał. - Zaraz Ci pomogę! - Po czym wyszeptał czar tworzący nad głową zbrojnego kulę czystej zimnej wody.
Zaklęcie zadziałało i nad głową Hurgena przez mniej niż sekundę dało się zobaczyć sporych rozmiarów, idealnie gładką, przejrzystą wodną sferę. Przez mniej niż sekundę, bowiem po chwili niczym bańka mydlana sfera pękła- jej zawartość, którą stanowiłą lodowata woda runęła w całości na Hurgena, mocząc go od stóp do głów. Nie było mowy o żadnym uniku- mężczyzna poruszał się zbyt ociężale w nagrzanym od smoczego ognia płytowym pancerzu.
Hurgen poczuł się dziwnie- z jednej strony nadeszła ulga spowodowana prysznicem, z drugiej strony poczuł ból gdy woda spłynęła w najbardziej poparzone rejony jego ciała. Jęknął i osunął się na kolana w chmurze syczącej pary. Cóż, ból nieco się nasilał, a i z oddychaniem było nieco ciężej- para unosząca się wszędzie wokół sprawiała, że mało tlenu padało do rozgrzanych płuc Hurgena. Mimo to po kilku sekundach wszystko zaczęło się uspokajać, a na Hurgena zaczęła powoli spływać ulga- pomieszana ze wstydem, którego doświadczył z powodu zaklęcia zesłanego przez Eryka.
Srebrny Wilk także był trochę zły na nowo poznanego mężczyznę, że ten się nie przedstawił, jak nakazuje obyczaj. Widząc jednak jak Eryk sprawia mu zimną kąpiel roześmiał się jak dziecko. W zdecydowanie lepszym nastroju rozejrzał się po towarzyszach. Dorian, nie wyglądał najlepiej. Sam barbarzyńca był zmęczony po walce i nieźle obity, jednak zainteresował się losem rannego wojownika. Przyklęknął przy nim i powiedział do zajmującego się nim Argaena.

-Wytrzyma dalszą podróż, czy będziemy musieli zatrzymać się na odpoczynek?

Trochę się obawiał, że zabici mogą być częścią większej grupy. Lepiej było nie ryzykować teraz kolejnej walki.
- Lepiej by było odpocząć - odparł Argaen. - Parę godzin spokojnego odpoczynku pozwoliłoby na dojście wszystkich do formy. A nikt z nas nie dysponuje nieskończoną ilością zaklęć, czy to leczących, czy to bojowych.

- Dasz sobie radę z jego ranami?- Rzucił przez ramie Eryk. Przesłuchanie, przesłuchaniem, ale tam jego towarzysz być może się wykrwawia. Mimo wszystko na szlaku to była niemal jego rodzina, chciał żeby byli w dobrym zdrowiu.
- Z jego to może i tak - stwierdził Argaen - ale są jeszcze inni, którzy nieco oberwali. Raczej nie posiadam tylu zaklęć, żeby pomóc wszystkim... potrzebującym.
 
Kerm jest offline