Cóż mogło to oznaczać? Na pewno to, że mają do czynienia z kimś inteligentnym. I cierpliwym. A poza tym znacząco przewyższającym ich liczebnie. Uzbrojeni w łuki strzelcy ukryci za barykadą mogli poważnie zagrozić zbliżającym się wędrowcom. Nie czarujmy się - mogli, przy odrobinie szczęścia, przerobić ich na sitka. Wolała nie ryzykować i z przekonaniem przekazała zgromadzonym swoje przemyślenia.
- Dobra robota, Theo - szepnęła prosto do ucha drużynowego maga. - Bez niej mogliśmy się wpakować w nie lada tarapaty. - Skinęła głową na trzepoczącą skrzydełkami istotkę.
- Wracajmy. Sprawdźmy, co się kryje w tamtej komnacie, a przy okazji może coś się wyjaśni w sprawie tych obrońców barykady. Jeśli nie będą skłonni do negocjacji, to się wymyśli, jak ich załatwić. - Spojrzała pytająco na kompanów czekając na decyzję.
- Chodźcie - powiedziała, ruszając w stronę drzwi, kiedy nie usłyszała sprzeciwu.
Dobry przykład powinien ich przekonać do końca.
__________________ "Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?) |