Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2013, 08:53   #119
malkawiasz
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Słuch zaczął mu wracać powoli wraz z bombardowaniem. Upewniwszy się, ze Solonius jest martwy zajął się rannymi. Stan samuraja nie wróżył dobrze więc Mallory robił wszystko co mógł by pomóc mu polowymi środkami. Skupił się na tym tak bardzo, że dopiero gdy przystawiono mu lufę prawie do czoła zauważył, że mają gości. Ratowanie komuś życia, w chwili gdy za chwilę samemu ma się je stracić wyglądało cokolwiek bezsensownie lecz Konował nie umiał przerwać. Parsknął tylko zniecierpliwiony i kontynuował. Mimo wszystko ton głosu Inkwizytora świadczył, że będą żyć. Przynajmniej chwilowo. Dobre i to. Zadbał przynajmniej o to by samuraj przeżył transport „braciszków.”

Oczywiście przesłuchanie było jeszcze gorsze od poprzedniego. Oczywiście zabrano mu wszystkie próbki krwi, które zebrał w Katedrze. No, prawie wszystkie. Udało mu się zachować próbkę pobraną ze swojej rany. Podczas przesłuchania Mallory przybrał prostą linie obrony i udawał, że dalej jest głuchy. Szybko uznał, że jest to wyjątkowo głupie i bolesne rozwiązanie. Był inteligentny więc zrozumiał o co chodzi Bractwu i podpisał wszystkie papiery. Nie pierwszy raz. Już dawno nabrał przekonania, że wszystkie korporacje działają podobnie. Fasada Bractwa jako obrońców ludzkości musiała być spójna i czysta i albo Braxton to zaakceptuje, albo zdarzy się mały wypadek. Miał tylko nadzieję, że reszta teamu six nie będzie zbyt krnąbrna. Spokoju nie dawało mu tylko zakończenie tej historii. Kilka razy maglował to z nim przesłuchujący go inkwizytor. Zdaje się, że Bractwu też nie bardzo podobało się wtrącenie się jakichś mistycznych sił pod koniec. Mallory wyczuł u Inkwizytora konsternacje tym faktem. Postanowił to wykorzystać i co rusz wtrącał do opowieści „dziękinathanielowi”. Stwierdził, że warto mieć „plecy” z każdej możliwej strony bo to zwiększało szanse wyniesienia głowy z tej całej historii.

W końcu okazało się, że jednak pozwolono mu opuścić gościnne pokoje w piwnicach Bractwa. Ku swemu ogromnemu zadowoleniu team six był prawie w komplecie. Prawie bo złożenie do kupy Kenshiro jeszcze trwało, ale rokowania były pozytywne. Mallory ucieszył się widokiem kompanów, aż sam się zdziwił tym faktem. Doszedł do wniosku, że to chyba kwestia przyzwyczajenia. Ponieważ okazało się, że dostali „podwyżkę”, a tradycja wojskowa nakazywała natychmiast ją przepić mieli okazję trochę pogadać. Braxton dyskretnie wyraził swe obawy o ich przyszły los i zasugerował by przez jakiś czas wszyscy uważali bo może się okazać, że spotka ich jakiś wypadek. Szybko jednak przestał krakać i przyłączył się do pijaństwa. W końcu mieli co świętować. Nie codziennie udaje się spacer do piekła i z powrotem.
 
malkawiasz jest offline