Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2013, 19:08   #131
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
post napisany wspólnie z F.leją

Soundtrack

[MEDIA]http://fc09.deviantart.net/fs42/f/2009/058/a/3/village_by_VityaR83.jpg[/MEDIA]

Kat stał osłupiały na środku placyku, jakby mu nagle wszelkie siły odjęło. Olbrzymie zmęczenie spadło mu ramiona, a czarne myśli krążyły wokół jego głowy, złośliwie skrzecząc niczym ochrypłe kruki.

Głupiec! Głupiec! Głupiec!

Lecz czego więcej mógł się spodziewać po sprawie, w której zdecydowanie za dużo było plugawej magii? Rzeczywistość, która kat znał i która zdawała mu się być pewna i namacalna, teraz rwała się w strzępy niczym zetlałe płótno. Niczego być pewnym nie mógł, ba! nawet jego własny umysł okazał się być słaby i zawodny, podatny na zły wpływ jak u dziecka. Nic tu nie miało sensu ni logiki, nic nie trzymało się praw natury i rozsądku. W tej dziwnej, pogmatwanej sprawie Bernard już dawno stracił poczucie, co jest prawdą, a co fałszem, i tylko próbował nawigować tej mętnej chmurze, za kompas mając tylko swój własny osąd...kaleki i bezradny, jak pokazały ostatnie wypadki. W obliczu tego, co stało się na targowym placu, zniknięcie druidki wraz z pobliźnionym człowiekiem, wcale kata nie dziwiło. I tak dobrze, że nie rozpłynęli się na przykład w jakiejś siarkowej chmurze...

A może...może to wszystko było tylko jednak dziwacznym, koszmarnym snem, z którego rychło przyjdzie mu się obudzić? Wspomnienia zblakną i zginą, a on znów wróci do Trudu jakby nigdy nic się nie stało...wyciągnął palce i silnie uszczypnął się w dłoń. Lecz oprócz piekącego bólu i zaczerwienionej skóry nie stało się nic więcej. Mężczyzna pokręcił głową; czego się spodziewał? Cudownego ocalenia? Zamazania tego, co się już stało? Spojrzał za siebie, na ciemne od deszczu mury Trudu: bramy były zatrzaśnięte, a on sam był zapewne poszukiwany...i martwy, o co z całą starannością zadbał, spodziewając się najgorszego obrotu spraw. Cóż więcej pozostało, jak ruszyć za niknącym w oddali śladem Neny? Bez plecaka, zapasów, żywności...Kat roześmiał się głośno, bo już nawet nie miał siły bardziej zamartwiać się tym, co go spotkało...i co go czeka. Przestraszony tym wybuchem mały obdartus dał nogę, i kat został sam na błotnistym klepisku, a deszcz padał, padał i nie chciał przestać.

I tak znalazła go Cathil.

***


[MEDIA][MEDIA]http://th00.deviantart.net/fs7/PRE/i/2005/227/7/c/Beer_in_Mug_by_KulaXX.jpg[/MEDIA]

Dwóm nieufnym i samotnym duszom ciężko było złamać początkową podejrzliwość, ale kiedy w końcu kat i łowczyni zasiedli nad kufelkiem grzańca w jakiejś podrzędnej spelunie, już w obrębie murów Trudu, Cahtil podzieliła się z Bernardem swoją opowieścią. Szło to opornie i niechętnie; dziewczyna miała widać uraz do słów, i jej historia rwała się, zacinała i kończyła bez odpowiedzi, tak, że mężczyzna musiał nieomal wołami wyrwać z niej kolejne, mrukliwe odpowiedzi.

Kiedy już łowczyni na dobre skończyła opowiadać, i nijak nie dało się jej bardziej pociągnąć za język, Bernard dopił kufel grzanego piwa i gestem dał znać, że skusi się na następny. Kiedy ten wylądował na stole, upił solidny łyk, otarł pianę wierzchem dłoni i długo milczał, wpatrując się w Cathil. W końcu przełknął ślinę, westchnął głośno i spytał:
- I co teraz, panienko? Co dalej nam trzeba czynić? - a jego słowa miały naprawdę ciężar ołowiu i smutek bezgranicznego zmęczenia.

Cathil siedziała wpatrując się w ledwo napoczęty kufel piwa. Trunek nieprzyjemnie drapał ją w gardło i źle leżał w pustym żołądku. Te dwa łyki, które pociągnęła od razu uderzyły jej do głowy. Przez chwilę tarła zamglone oczy knykciami.

- Czynić? - pytanie kata było dla niej obecnie równie trudne, jak wymyślenie gdzie spędzi noc i co będzie jadła następnego dnia - Trzeba nam iść spać, kacie.
- Snem wiecznym, najlepiej - Bernard nie był w najlepszym nastroju. Dziewczyna zdawała się zupełnie nie rozumieć powagi sytuacji, i tego, w co się właściwie wplątała. Miał ochotę złapać ją i potrząsnąć solidnie, aż trochę mądrąści wpadnie do tego rozczochranego łba. Powstrzymał się jednak i tylko zamieszał piwem w kuflu.
- Czy ty wiesz w ogóle, co się teraz w mieście wyprawia? - zagadnął z przyganą - Rajca nie żyje, straż szuka was, wiedź...druidki znaczy, i waszego kompana, a takoż i mnie pewnie, ludzie pogłupieli zupełnie. rozgardiasz i nieporządek. - aż się wzdrygnął - Odnajdźcie jak najrychlej swojego kuduplowatego kompana...i, cóż, trzeba nam będzie ruszyć śladem Neny. Na dobre, czy na złe, ale teraz ona jest kluczem do tego wszystkiego - rozłożył bezradnie ręce i upił solidny łyk.
- Mmm - łowczyni pociągnęla nosem - Ostatnio widziałam go z Kesą

Brwi kata uniosły się w niemym zdumieniu, i mało nie zakrztusił się piwem. Odstawił kufel i przyjrzał się łowczyni z niedowierzaniem, jakby nagle wyrosły jej rogi, albo diabelski ogon.
- Więc jednak się znacie...bogowie…- westchnął słabo i oparł twarz na dłoniach - Znaczy, medyczka też z wami spiskowała…- sięgnął ciężko po resztę grzańca i wypił go jednym haustem - Trudno, co się stało, to się nie odstanie. Znajdźcie kurdupla...ja poszukam panny medyczki. Spotkamy się pod wieczór, albo drugiego dnia, i póki ślad jeszcze świeży ruszymy za zbiegami - zadecydował twardo - Macie gdzie się przespać? Czegoś wam trzeba jeszcze? - spytał łowczynię z troską.
Cathil zamrugała. Kat był strasznie gadatliwy.
- Za dużo mówisz, za mało myślisz - stwierdziła - Nie było spisku. Kesa to… dawna towarzyszka. Nie wiedziałam, że jest w mieście. Znajdę sobie jakiś strych - wstała i otuliła się wciąż wilgotnym płaszczem. Zimno przesiąknęło ją do kości.

Zanim wyszła, Bernardowi udało się jeszcze wyciągnąć z niej szczegóły spotkania. Mieli zobaczyć się pod wieczór drugiego dnia, przy tunelu przemytników. Miał więc kilka godzin, by odnaleźć Kesę, a z nią może i Orina i zadbać nieco o siebie. Jednego był bowiem pewien: teraz na pewno nie może się pokazać w górnym mieście w swej osobie...jeśli nie czeka go uwięzienie, to na pewno wiele niewygodnych pytań, na które na pewno nie miał dobrych odpowiedzi. Posiedział chwilę w karczmie i przy pomocy kilku brzęczących monetek dowiedział się od karczmarza wszystkiego, czego pragnął. A potem znów wyszedł na deszcz, ostrożnie rozglądając się wokół siebie.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline