Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2013, 21:08   #168
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Półkuśka nie podążył za grupą przyjrzeć się powieszonej. Pozostał przy młodym Skagu z nienaturalnie przechyloną głową. Zsiadł z konia dwa metry od niego, puszczając luźno lejce, przykucnął i przekrzywiwszy rudą głowę w tą samą stronę co trup oparty o drzewo, przypatrywał mu się w milczeniu przez dłuższy czas.

“Krew za krew. Życie za życie.” Słowa Hwarhena dudniły w jego czaszce. “Chyba masz teraz dług, Ognistogłowy.” Strzyknął śliną przez zęby. O życie tego ścierwa się akurat nie prosił, więc zbytek łaski. Wytarł rekawem resztki śliny z brody.

Skag siedział nieruchomo, jak na trupa przystało. Za nic mając sobie rozterki rudzielca. Na pierwszy rzut oka wyglądało jakby sam sobie kark skręcił i później, na złość wszystkim usiadł nieopodal ścieżki. Na widoku. Coby go wszyscy zobaczyli jak to składnie sobie wydumał. Nawet nie… Wyglądało jakby pojawił się znikąd, przyfrunął na jakimś pieprzonym, gigantycznym ptaku. Żadnych odcisków na ziemi. Nic.

Wszystko, po prostu wszystko co zna, co się porusza zostawia ślady. Czasami bardziej widoczne, czasami mniej ale wszystko można było wytropić. Spojrzał na ułożenie Skagoskiego psa, drzewo o które się wsparł. Wstał w końcu i z nosem niemal przy ziemi, oglądając uważnie każdą gałązkę zaczął zataczać krąg wokół trupa. Powoli, systematycznie, spiralnie zbliżał się do denata. Nie, żeby czuł żal z powodu śmierci tego dzikusa, jednak coś co za nimi kroczyło już od dłuższego czasu, coś co zabiło to ścierwo, mogło również zapolować na nich. Dobrze byłoby wiedzieć co to było. Dlatego szedł grzebiąc w ściółce, gładząc listki na krzewach i wciągając ich delikatny, ulotny zapach.

Nigdzie jednak żadnych śladów nie znalazł, a jednak trup tam był! Siedział sobie spokojnie pod drzewkiem, jakby kimał z przekrzywioną nienaturalnie szyją. Przecież nie spadł tu z nieba! Rudy przyjrzał się Skagowi z bliska. Dotknął szyi w miejscu zgięcia, potoczył po niej palcami. Z całą pewnością ktoś lub coś skręciło mu kark. Palce tropiciela powędrowały w górę, odgarniając zlepione włosy dzikusa. Cała jedna strona twarzy od szyi aż do nasady włosów poorana była siecią zadrapań, jakby Skag przedzierał się przez gęste krzaki. Co ciekawsze, po drugiej stronie tych zadrapań nie było. Podobnie ubranie wojownika znaczyły podobne uszkodzenia. Jakby ciągnięto go gdzieś przez gałęzie?

Tknięty nagłym przeczuciem Półkuśka zerknął w górę. Drzewo o szerokim pniu porośnięte było z północnej strony zielonym mchem. Tuż nad głową siedzącego wyraźnie, jeśli wiedziało się gdzie patrzeć, odciśnięty był ślad czteropalczastej łapy. Drobna dłoń o bardzo długich palcach zakończonych pazurami. Rudy pogładził opuszkami palców w miejscu gdzie pazury zostawiły świeże zadrapanie na korze drzewa. Trochę wyżej znalazł kolejny odcisk, tym razem okrągły, jakby ktoś oparł w tym miejscu kolano. Wśród gałęzi zaszczebiotała wesoło jakaś ptaszyna.



Zadarł głowę w górę, ku koronie drzewa. Wybił się obunóż z miejsca i objął dłońmi gałąź zwisającą nisko nad ziemią. Po chwili stał już na niej, a kilka sekund później jeszcze wyżej. Gdy tak piął się w zwyż, w pewnym momencie usłyszał nad sobą szelest liści. Zamarł. Cisza… Lecz był pewien, że chwilę wcześniej coś słyszał, jakby jakieś większe stworzenie, tam w górze zmieniło pozycję i znieruchomiało. Starał się przebić wzrokiem kolorową ścianę liści. Gdzieś w górze, wysoko, dużo wyżej niż Półkuśka przycupnięty na grubym konarze rozłożystego drzewa, na tle zmierzchającego się nieba, wtopione rdzawym kolorem w jesienne listowie siedziało coś… i chociaż bystre oko tropiciela nie było w stanie dostrzec dokładnie co to było, przeczucie podpowiadało mu, że bestia śledzi każdy jego ruch, gotowa uciec bądź zaatakować. Zerknął tęsknie na łuk uwieszony przy siodle. Westchnął cicho i powoli zszedł z drzewa.

Gdy znalazł się już spowrotem na ziemi obszukał jeszcze dokładnie nieboszczyka. Broń znalezioną przy Skagu owinął płótnem i schował do juków przy siodle. Drobne monety wrzucił do kieszeni, ze słusznym stwierdzeniem, że jemu mogą przydać się znacznie bardziej. Bliżej przyjrzał się świecidełkom, które znalazł. Spojrzał w zadumie w kierunku, w którym podążyła pozostała ekipa.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline