Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2013, 09:36   #45
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Ich informator wydawał się być totalnym szaleńcem. Człowiekiem opętanym jakąś manią prześladowczą i wyznawcą spiskowych teorii. Detektywi byli początkowo bardzo sceptycznie nastawieni w stosunku do niego. Jednak pojawienie się wyglądających na rządowych tajniaków mężczyzn, troszkę zmieniło ich optykę. Nie mieli, co prawda pewności kim byli ci goście i zadziałali niczym pies Pawłowa, ale przeczucia mieli jak najgorsze. Dodatkowo świadomość, że nikomu przed nimi nie udało się wiele ustalić tylko potęgował to uczucie.
Po ucieczce długo się naradzali, co powinni teraz zrobić.
Mogli albo ruszyć ze śledztwem po swojemu, albo zaufać Bartowi i iść wskazanym przez niego tropem. Postawili na to drugie, czy to z lenistwa, czy może z chęci szybkiego obalenia błędnej teorii i wykluczenia ślepych tropów już na początku.

Postanowili sprawdzić kim jest wpisany na listę Terence Whiteloong. Nie było to specjalnie trudne, gdyż Whiteloong był osobą publiczną, prezes UniCor Corporation, jednej ze spółek podległych Ulissesowi Onasisowi. To, że Bart zdobył zarówno jego adres domowy, telefon firmowy, jak i komórkowy świadczyło o jego wysokim zaangażowaniu i dużych możliwościach. O ile oczywiście wszystkie te dane były prawdziwe. Terence Whiteloong był szanowanym obywatelem, człowiekiem głęboko zaangażowanym w działalność charytatywną, doskonałym przywódcą i biznesmenem. Spółka, której przywodził z roku na rok zwiększała obroty i pięła się w giełdowej hierarchii. Co taki człowiek mógł mieć wspólnego z zaginięciem znanego dziennikarza? Czy Bart miał na to jakieś dowody? Czy może wpuszczał ich na minę, bo na przykład miał na pieńku z Whiteloongiem?
Wszak poza tym, ze znał i niejako pracował dla Onasisa, nie miał nic wspólnego ze sprawą Leonarda Grishama. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Aby jednak cokolwiek na ten temat powiedzieć trzeba było przyjrzeć mu się uważniej.

Szybkie sprawdzenie kilku rzeczy w rejestrach publicznych i internecie pokazały, że wszystkie wymienione organizacje na liście od Barta były czy to w pełni finansowane, czy tylko wspierane przez samego Whiteloong lub firmy mu w jakiś sposób podległe. Jednak rozrzut profili tych organizacji był tak duży, że trudno było wysnuć z tego jakieś powiązanie, czy też wnioski.
Przytułek Sióstr Bożego Miłosierdzia był kościelną organizacją, która wspierała bezdomnych i prowadziła dla nich noclegownie i jadłodajnię. Fundacja Terry’ego Uliricha to z kolei instytucja zrzeszająca naukowców i ludzi nauki. W statusie mieli zapisany dbałość o rozwój i popularyzację współczesnej nauki wśród dorosłych i młodzieży, wspieranie młodych talentów, stypendia i nagrody dla młodych naukowców. Zgromadzenie Zakonne Braci Inhber
oraz Akademia Umiejętności Inhber były organizacjami parareligijnymi. Zgromadzenie zakonne miało charakter zamkniętej sekty, do której bardzo trudno było się dostać i zdobyć jakieś dodatkowe informacje. Ponoć rozwijali się oni duchowo i próbowali nawiązać połączenie ze zbiorową świadomością ludzkości. Akademia natomiast była komercyjną organizacją promująca medytację metoda braci Inhber. To właśnie oni byli założycielami zarówno Zakonu, jak i Akademii. Byli to bracia, którzy w czasie wojny w Wietnamie służyli w armii amerykańskiej. W czasie jednej z misji doświadczyli ponoć przebudzenia duchowego i została im objawiona prawda i nowa metoda medytacji. To właśnie promowaniu tej metody poświęcili całe życie. Z armii zostali zwolnieni z przyczyn zaburzeń psychicznych.

Wszystko wskazywało na to, że Bart znalazł jakieś powiązanie pomiędzy tymi organizacjami, A Terencem Whiteloongiem i prawdopodobnie z zaginięciem Leonarda Grishama. Czy o to mu właśnie chodziło, żeby detektywi też to odkryli?
Sprawę trzeba było dobrze przemyśleć i zastanowić się nad kolejnym ruchem.

Zapadał powoli zmierzch i zbliżała się pora kolacji, Z racji, że poszukiwanie informacji zajęło detektywom sporo czasu. Głodni i zmęczeni udali się więc do chińskiej knajpki w pobliżu ich biura. Było to miejsce ciche, spokojne i ze smacznym żarcie, Doskonałe, aby się naradzić i omówić zebrane informacje i postanowić, co robić dalej.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline