Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-11-2013, 22:27   #41
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Cóż miał robić? Pobiegł tak samo jak Mark i Derek zwany Bartem. Biegnąc ile sił w nogach zastanowił się przed kim w ogóle uciekają. To było irracjonalne, nie lepiej było po prostu spokojnie wyjść zamiast odstawiać ten cyrk? Stało się – trudno. W połowie drogi na dach przypomniał sobie, że przecież w tym momencie wypada mu pora palenia. Przeszukał płaszcz w poszukiwaniu cygar, jednak ich nie znalazł. Zestresowało go to znacznie bardziej niż aktualna sytuacja. W końcu przypomniał sobie, że przecież zostawił je na biurku pana D. Już chciał zawracać, ale wiedział, że teraz byłoby to głupotą. Wściekły wybiegł na dach.

Po jak zwykle świetnym pożegnaniu Dereka zwanego Bartem, ruszył schodami pożarowymi za Lucasem, którego dopiero teraz ujrzał. Odetchnął. Byli w komplecie, a tajemniczy najeźdźcy gabinetu pana D nic mu nie zrobią. Póki co. Nadal mimo wszystko wewnątrz niego kotłowała się frustracja z utraconych, nietanich przecież cygar. Gdy tylko stanęli wsłuchał się w adresy, które czytał Lucas. Zdawało mu się, że jego współpracownik śmierdzi… moczem, ale to prawdopodobnie był tylko omam spowodowany brakiem palenia. Gdy detektyw zakończył głośne odczytywanie Ryan zabrał głos.

-Nie chcę was martwić, panowie, ale zostawiłem na biurku Dereka kilka bardzo drogich cygar. Wolałbym po nie wrócić przy okazji pójścia po samochód. Póki co jednak byłoby to nierozsądne. Trzeba by przyjść tam za kilka godzin, by mieć pewność, że tajemniczy goście opuścili już Arcanum. – przerwał na kilka sekund – Może w międzyczasie sprawdźmy jakiś trop? Ruszmy w końcu tę sprawę, gdzie mamy najbliżej? – spojrzał na kartkę trzymaną przez Lucasa.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 13-11-2013, 19:37   #42
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Po wyjściu na dach ich informator wskazał im najbliższe zejście na dół, a zejściem tym były schody przeciwpożarowe. Mark postanowił, iż zejdzie jako ostatni z powodów czysto taktycznych. Takie rozstawienie ich było najlepszym wyjściem, na nieprzewidziane kłopoty. Detektyw patrzył jak Ryan i Lucas schodzą na dół, na całe szczęście nikogo podejrzanego nie zobaczył pod nimi. Następnie ruszył za pozostałymi, po tym, jak tylko ostatni raz spojrzał na Barta. ~Ciekawe gdzie też teraz się ukryje...~ Mark, z racji na swoją nienaganną kondycję, nawet się nie spocił po szybkim zejściu po schodach. Co do swoich towarzyszy, to widział, że udzieliła się im co najmniej lekka dawka adrenaliny.

Gdy byli już na dole, Mark zaczął słuchać adresów wyczytywanych przez Lucasa. ~Przytułek Sióstr Bożego Miłosierdzia? Fundacja Terry’ego Uliricha? Zgromadzenie Zakonne Braci Inhber? Co niby mogą mieć z tym wszystkim wspólnego?~ Marka naprawdę zdziwiły adresy, które przeczytał Lucas, gdyż były co najmniej nietypowe, by nie powiedzieć dziwne. Iście zwariowane. Mimo to jakby się tak zastanowić, to przeważnie najtrudniej znaleźć podejrzanych wśród tych dobrych, a przynajmniej tych bardziej czułych na ludzką krzywdę.

Mark najchętniej powiedział by Ryanowi, by ten skończył się truć tym kubańskim świństwem, za które uznawał przeróżne papierosy i im podobne. Mimo to nie mówił tego na głos, nie było potrzeby, by wprowadzać kolejne napięcia między nimi.

-I tak musimy tam wrócić, by wypytać naszego sklepikarza, czy czasem nie wie, kto to był, kto nam przeszkodził. - Powiedział, przytakując pomysłowi powrotu do Arcanum Izydora, choć z zupełnie innych powodów niż Ryan. -Natomiast co tyczy się adresów, to proponował bym, by się podzielić, w ten sposób będziemy mogli zbadać więcej miejsc w krótszym czasie, a ten możliwie ma spore znaczenie. -Wyraził swój pogląd na tę sprawę były wojskowy.
 
Zormar jest offline  
Stary 20-11-2013, 22:07   #43
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Ryan chwycił kopertę, którą otrzymali od Dereka zwanego Bartem i szybko zaczął czytać. Po krótkim namyśle odpowiedział Markowi.

- Zacznijmy może od najświeższego tropu. Terence Whiteloong. Co wy na to? Rozdzielanie się to chyba zły pomysł, zawsze warto brać pod uwagę najgorszy scenariusz. - leniwie i nieobecnie spojrzał po towarzyszach.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 22-11-2013, 20:58   #44
 
zabawowy sigmund's Avatar
 
Reputacja: 1 zabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłość
Lucas, zamyślony podniósł wzrok na propozycję Ryana. Uśmiechnął się kącikiem ust.

-Taak. Zdecydowanie.
Sięgnął do kieszeni na piersi i wyciągnął paczkę Lucky Strike'ów, po czym zaproponował towarzyszom rozdanie.

Odpalił fajkę i wciągnął parę głębszych wdechów. Dogodzenie nałogowi prowizorycznie przywróciło jako taki spokój.
 

Ostatnio edytowane przez zabawowy sigmund : 23-11-2013 o 22:52.
zabawowy sigmund jest offline  
Stary 26-11-2013, 09:36   #45
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Ich informator wydawał się być totalnym szaleńcem. Człowiekiem opętanym jakąś manią prześladowczą i wyznawcą spiskowych teorii. Detektywi byli początkowo bardzo sceptycznie nastawieni w stosunku do niego. Jednak pojawienie się wyglądających na rządowych tajniaków mężczyzn, troszkę zmieniło ich optykę. Nie mieli, co prawda pewności kim byli ci goście i zadziałali niczym pies Pawłowa, ale przeczucia mieli jak najgorsze. Dodatkowo świadomość, że nikomu przed nimi nie udało się wiele ustalić tylko potęgował to uczucie.
Po ucieczce długo się naradzali, co powinni teraz zrobić.
Mogli albo ruszyć ze śledztwem po swojemu, albo zaufać Bartowi i iść wskazanym przez niego tropem. Postawili na to drugie, czy to z lenistwa, czy może z chęci szybkiego obalenia błędnej teorii i wykluczenia ślepych tropów już na początku.

Postanowili sprawdzić kim jest wpisany na listę Terence Whiteloong. Nie było to specjalnie trudne, gdyż Whiteloong był osobą publiczną, prezes UniCor Corporation, jednej ze spółek podległych Ulissesowi Onasisowi. To, że Bart zdobył zarówno jego adres domowy, telefon firmowy, jak i komórkowy świadczyło o jego wysokim zaangażowaniu i dużych możliwościach. O ile oczywiście wszystkie te dane były prawdziwe. Terence Whiteloong był szanowanym obywatelem, człowiekiem głęboko zaangażowanym w działalność charytatywną, doskonałym przywódcą i biznesmenem. Spółka, której przywodził z roku na rok zwiększała obroty i pięła się w giełdowej hierarchii. Co taki człowiek mógł mieć wspólnego z zaginięciem znanego dziennikarza? Czy Bart miał na to jakieś dowody? Czy może wpuszczał ich na minę, bo na przykład miał na pieńku z Whiteloongiem?
Wszak poza tym, ze znał i niejako pracował dla Onasisa, nie miał nic wspólnego ze sprawą Leonarda Grishama. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Aby jednak cokolwiek na ten temat powiedzieć trzeba było przyjrzeć mu się uważniej.

Szybkie sprawdzenie kilku rzeczy w rejestrach publicznych i internecie pokazały, że wszystkie wymienione organizacje na liście od Barta były czy to w pełni finansowane, czy tylko wspierane przez samego Whiteloong lub firmy mu w jakiś sposób podległe. Jednak rozrzut profili tych organizacji był tak duży, że trudno było wysnuć z tego jakieś powiązanie, czy też wnioski.
Przytułek Sióstr Bożego Miłosierdzia był kościelną organizacją, która wspierała bezdomnych i prowadziła dla nich noclegownie i jadłodajnię. Fundacja Terry’ego Uliricha to z kolei instytucja zrzeszająca naukowców i ludzi nauki. W statusie mieli zapisany dbałość o rozwój i popularyzację współczesnej nauki wśród dorosłych i młodzieży, wspieranie młodych talentów, stypendia i nagrody dla młodych naukowców. Zgromadzenie Zakonne Braci Inhber
oraz Akademia Umiejętności Inhber były organizacjami parareligijnymi. Zgromadzenie zakonne miało charakter zamkniętej sekty, do której bardzo trudno było się dostać i zdobyć jakieś dodatkowe informacje. Ponoć rozwijali się oni duchowo i próbowali nawiązać połączenie ze zbiorową świadomością ludzkości. Akademia natomiast była komercyjną organizacją promująca medytację metoda braci Inhber. To właśnie oni byli założycielami zarówno Zakonu, jak i Akademii. Byli to bracia, którzy w czasie wojny w Wietnamie służyli w armii amerykańskiej. W czasie jednej z misji doświadczyli ponoć przebudzenia duchowego i została im objawiona prawda i nowa metoda medytacji. To właśnie promowaniu tej metody poświęcili całe życie. Z armii zostali zwolnieni z przyczyn zaburzeń psychicznych.

Wszystko wskazywało na to, że Bart znalazł jakieś powiązanie pomiędzy tymi organizacjami, A Terencem Whiteloongiem i prawdopodobnie z zaginięciem Leonarda Grishama. Czy o to mu właśnie chodziło, żeby detektywi też to odkryli?
Sprawę trzeba było dobrze przemyśleć i zastanowić się nad kolejnym ruchem.

Zapadał powoli zmierzch i zbliżała się pora kolacji, Z racji, że poszukiwanie informacji zajęło detektywom sporo czasu. Głodni i zmęczeni udali się więc do chińskiej knajpki w pobliżu ich biura. Było to miejsce ciche, spokojne i ze smacznym żarcie, Doskonałe, aby się naradzić i omówić zebrane informacje i postanowić, co robić dalej.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 29-11-2013, 15:04   #46
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację

Knajpka, gdzie się naradzamy i omawiamy to co wiemy.

Sprawa robiła się coraz bardziej zaplątana, powoli stawała się zawiła jak węzeł gordyjski, gdyż co niby mają ze sobą wspólnego sprawa zaginięcia Grishama z Terencem Whiteloongiem? Jak widać coś jednak miało, lub dawało takie wrażenie. Wszakże wiadomo, iż czasem najciemniej jest pod przysłowiową latarnią, lub też najciężej dostrzec to co ma się na nosie, jak to było z okularami pana Hilarego. Idąc zaś tym tokiem myślenia istnieje jakieś prawdopodobieństwo, iż ten trop może być prawdziwy, a być może prowadzi nawet do rozwiązania sprawy, co jednak przy jej wielkości i kłopotliwości, było rzeczą mniej niż bardzo mało prawdopodobną.

Detektywi poszperali trochę i robili to co najczęściej trzeba było zrobić, przy rozpoczęciu sprawy, czyli dowiedzieć się czegoś o podejrzanym oraz zdobyć najprostsze, acz bardzo ważne dane, jak np. adres. Część, a właściwie większość informacji dał im już sam Bart, lecz wypadało je sprawdzić, gdyż nigdy nic nie wiadomo. Sprawdzanie adresów dało rezultat taki, iż potwierdziła się prawdziwość dostarczonych danych. Widać było, iż ich informator działa sprawnie, choć większość z organizacji jakie wymienił, a właściwie wszystkie były publiczne. No może z małym wyjątkiem sekty, lecz ta znajdowała się w miejscu znanym.

Po pracy, acz właściwie, przy końcu dnia detektywi zebrali się w chińskiej knajpce, by odpocząć po ciężkim dniu oraz by na spokojnie wszystko omówić, no może prawie wszystko. Gdy przyszli Mark od razu zamówił sobie danie, które ostatnimi czasy najbardziej przypadło mu do gustu, choć jego nazwy nadal nie mógł zapamiętać, co było dziwne biorąc pod uwagę to, iż jest detektywem.

Cornwell nabrał zamieszał lekko w swoim talerzu, po czym trochę dania trafiło do jamy ustnej mężczyzny. Danie było dobre i rozpływało się w ustach zalewając swoim smakiem wszystkie kubki smakowe. Mark przełknął, po czym o dziwo zaprzestał jedzenia. Odłożył sztućce na blat stołu, a dłonie splótł pod brodą, którą zaś oparł na nich. Zapadła cisza, podczas której Mark czekał, aż jego kompani przestaną żuć swoje jedzenie i skupią się, gdyż miał coś ważnego do powiedzenia.

-Wiem kim jest nasz informator Bart...- Powiedział spokojnie.
 
Zormar jest offline  
Stary 29-11-2013, 15:44   #47
 
zabawowy sigmund's Avatar
 
Reputacja: 1 zabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłość
Lucas siedział w pobliskiej bibliotece publicznej. Gdzieś nieopodal Arcanum.
Strony internetowe szybko pojawiały się i znikały na ekranie, samotnego, oddalonego komputera, podczas gdy przeglądając sączył kawę i co jakiś czas oglądał się na współpracowników.
Dalej optował za rozmową z sąsiadem i sprawdzeniem paru podstawowych tropów, ale należało najpierw sprawdzić jakość tych nowych. Bart był co najmniej dziwny i nie budził zaufania. Lucas wolał pozbyć się ewentualnego bullshitu już na wstępie, niż potem trzymać w kieszeni pustą opcję zapasową.
Google, Linked In, I oficjalne strony strony ku zaskoczeniu detektywa przyniosły efekty... Okazało się, że Whiteloong był osobą publiczną.
Chłopak bardziej spodziewał się, przy zestawieniu tego imienia z przytułkiem, że będzie to kolejny dziwny żul pokroju samego informatora.
Taaa, a Bart miał skądś znać domowy numer Whiteloonga. Ciekawe.
Następnymi celami były organizacje.
Przytułek, jak wszystkie inne przytułki miał bardzo prostą, ascetyczny layout strony z gipsową Maryją w lewym rogu ekranu, wielkim przyciskiem do składania dotacji, kontaktem, i akapitem opisującym dziejową misję pracowników.
Lucas spisał adres i numer telefonu.

Dalej.

Fundusz wspierający popularyzcję nauki. Parę programów stypendialnych, duże imię Whiteloonga. Taak. Lucas przewinął do wszystkich organizacji oferujących staże uczniom... Ta strona musiała mieć gdzieś forum, na które trudno się dostać z zewnątrz.
Spisał sobie nazwę organizacji. Nad tym będzie musiał spełnić wieczór.

Ok.

Kolejna strona I Lucas poczuł, jak zaciska mu się żołądek. Wyraźnie pobladł, a przez jego głowę przeklatkowały koszmarne obrazy z jego snu i ta chora wizja na ulicy. Sekta, medytacja. Aż nadto poczuł, że prawdopodobnie tam poprowadzi ich trop. Przeczucie było dla niego aż niepokojąco metafizyczne... Zracjonalizował je. Sekta i Katolicka organizacja charytatywna. Whiteloong był albo niezdecydowanym sekciarzem, albo bardzo złym Katolikiem.

Lucas spisał Imiona i nazwiska, adresy placówek sekty i terminy wszystkich kursów wstępnych... Musiał to sprawdzić.

Plany na wieczór były jasne. Przejrzeć wszystkie fora zwolenników teorii spiskowych. Detektyw wiedział aż zanadto, że po wykluczeniu paranoicznych i schizofrenicznych wątków, jaszczurów z marsa, i ludzi którzy celowo wymyślają historie dla poklasku, można było tam znaleźć punkt zaczepienia... albo przynajmniej dużą ilość danych.


Wpychał do ust kolejne kawałki pikantnej gęsi w miodzie. Okrutnie wypalała język, ale chłopak, jak każdy, lubił swoją kontrolowaną dawkę masochizmu.

Zwrócił się do pozostałych z wciąż półpełnymi ustami.
-Dobra. Mam tu adresy na wszystkie placówki. Najbardziej paskudnie wygląda cała ta sekta. Z sektami zawsze jest syf.
Powiedział, kładąc na stół notatnik.

-Dalej proponuję zapytać się sąsiada pod nowym adresem i sprawdzić, czy jego stare mieszkanie jest na sprzedaż i czy nie jest przypadkiem dziwnie tanie, a jeśli jest, to zapytać agenta o pogłoski.
Z organizacjami, też proponowałbym zabawę w odgrywanie ról... no wiecie na przykład.
- Kontynuowałby swój monolog, gdyby nie ciekawe stwierdzenie Marka...

-Więc kim jest Bart?- Zapytał Lucas z szeroko otwartymi oczyma.
 

Ostatnio edytowane przez zabawowy sigmund : 02-12-2013 o 11:38.
zabawowy sigmund jest offline  
Stary 30-11-2013, 12:35   #48
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Ryan siedział w knajpce. Był wyraźnie niezadowolony brakiem whisky w menu, co jasno powiedział kelnerowi, któremu składał zamówienie na sushi. Martwił się. Sprawa chyba zaczynała ich przerastać, a zadawanie się z osobami o niepewnym zdrowiu psychicznym tylko zwiększało presję. Tak czy inaczej Ryan nie miał nic do stracenia na tym śledztwie, zaś wiele do zyskania. Postać Terenca wydawała się detektywowi podejrzana i alogiczna. Sekta i katolicka organizacja niosąca pomoc ni w ząb do siebie nie pasowały.

Ryan postanowił odrzucić od razu sekciarzy. Z takimi nigdy nic nie wiadomo, jeśli trują się dodatkowo jakimś świństwem, co jest prawdopodobne, to tym bardziej na nich liczyć nie można. Najlepiej zostawić ich w spokoju, ale jeżeli tropy zaprowadzą właśnie tam, chcąc nie chcąc, będzie musiał udać się tam. Reszta organizacji nie była aż tak egzotyczna, ale ciężko było znaleźć wspólny element. Wiele z nich wręcz wykluczało się wzajemnie. Jak osoba chcąca popularyzować naukę może wspierać jakichś wariatów z sekty? Dosłownie wariatów, gdyż założyciele tej grupki, jak wyczytał Ryan, zostali zdiagnozowani i uznani za chorych psychicznie.

Paskudna restauracja nie działała dobrze na Ryana. Zbyt jasna, zbyt głośno i zbyt chińska. W takich miejscach on nie jadał. No cóż, czasem trzeba. Zdobyli wiele informacji, których wartość nie była jednak zbyt wysoka. Włączył się w końcu do dyskusji.

- Pomysł z sąsiadem popieram. Nie radzę udawać się do sekciarzy, nic i tak raczej nam ciekawego nie powiedzą. – zamilkł na chwilę pogrążając się w myślach. –Może to towarzystwo naukowe byłoby dobrym tropem? Jeśli gdzieś mamy otrzymać konkrety to tam. Przy czym wparowanie i wypytywanie o pana Whiteloonga nie jest dobrym pomysłem.

Przysłuchał się słowom Marka, który napomniał o Dereku zwanym Bartem.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 30-11-2013, 20:30   #49
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Mark obserwował Ryana i Lucasa, którzy na pewno zaskoczeni, teraz na niego spojrzeli. Najbardziej było to widać po Lucasie, któremu oczy o mało z orbit nie wyskoczyły. W sumie dobrze, że nie żuł niczego, bo czasem mógł się zakrztusić.
Ryan natomiast swoje zdziwienie wyrażał jak było widać raczej w sobie, niż na zewnątrz.

Wracamy jednak do sedna sprawy, gdyż jak się już powiedziało A, to trzeba i powiedzieć B. Rozejrzał się po lokalu, czy czasem ich ktoś nie obserwuje, czy podsłuchuje. Do tego uważał na kelnerkę, by czasem nie podeszła za blisko, gdy będzie mówił.

-Nasz nowy znajomy, to niejaki Bart Zelekowsky, dziennikarz śledczy, który w początkowej fazie zaginięcia Grisham zajmował się sprawą. Z tego co mi wiadomo potem miał jakiś wypadek i nie było już nic o nim mówione. Przypomniało mi się to, gdy zeszliśmy tymi schodami pożarowymi, kiedy to wycofywaliśmy się z Arcanum Izydora. Nie mówiłem wam o tym wcześniej, gdyż sam musiałem nad tym trochę pomyśleć, gdyż nie byłem tego pewien. Teraz już jednak jestem pewien, więc wam o tym mówię. Co myślicie teraz o naszej sprawie? Według mnie to rzuca nowe światło na to co wiemy, gdyż można zacząć snuć jakieś domysły na temat zatarczek prywatnych między Bartem, a tymi organizacjami, które nam podał.- Powiedział Mark, po czym upił trochę wody ze szklanki. Ni to z pragnienia, ni po to by przepłukać gardło, ot zachciało się.
 
Zormar jest offline  
Stary 02-12-2013, 11:51   #50
 
zabawowy sigmund's Avatar
 
Reputacja: 1 zabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłość
-Taaaa...
Westchnął Lucas, wpychając w siebie kolejny kawałek gęsi. Jeśli to, co mówił Mark, było prawdą, to pojawiało się bardzo niepokojące przeczucie, że sami skończą jak Bart. Taaaa. Brudni, śmierdzący, paranoiczni... Może jeszcze podlewający się pod siebie nocami? Perspektywy były w każdym bądź razie szerokie i jasne.

-Cóż... Jakby to rozegrać?- Zaczął głośno zastanawiać się, aby pozbyć się straceńczych myśli. -Jeżeli chodzi o to towarzystwo naukowe Ryan...- Wskazał pałeczkami na współpracownika. - ...to żaden z nas nie wygląda na stypendystę. Z drugiej strony mogę odświerzyć ten kit z reportażem dla portalu internetowego. Możemy się wypytać, i mało kto będzie zwracał uwagę na nasz wygląd... ani szczególnie na to, o co pytamy.
Z mieszkaniem, to proponuję, żeby Ryan odkurzył lepszą marynarkę, ogolił się i przespał- wtedy wygląda na bardziej płynnego kredytowo - i umówił się na oglądanie domu z agentem.

Spojrzał w sufit.
-Czyli pozostaje sekta i ośrodek. Do ośrodka najchętniej wysłałbym Barta, ale on nie jest do końca dostępny, więc to możemy odłożyć na później. A sekta? - tu postanowił zachować tęgą minę. -Myślę, że wręcz przeciwnie.
 
zabawowy sigmund jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172