Chłopak zareagował dokładnie tak jak chciała. Był onieśmielony i napalony co stanowiło całkiem zabawne połączenie. Nie wydawał się groźny czy specjalnie silny, ale gdy dojechali do samolotu i stanęli przed perspektywą wejścia do ciemnego luku bagażowego cieszyła się, że poprosiła Bucka, by z nią poszedł. - Och daj spokój, jestem Sue, nie żadna pani - powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła do niego rękę. - Plecak jest dość duży, ciemnozielony z czarnymi elementami - zaczęła tłumaczyć - dość charakterystyczny, rzadko kto podróżuje teraz z plecakami- - zagadywała chłopaka - pewnie najwięcej macie eleganckich walizek zamykanych na wyszukane zamki, co?
- Co ty sobie myślisz? - pomyślała i zaśmiała się w duchu, gdy młody Latynos niemal się o nią otarł. - Nie, nie ma szans żeby mój ochroniarz został na zewnątrz - westchnęła udając niezadowolenie i przewróciła oczami. - Ale wieczorem znajdę jakiś sposób, żeby się go pozbyć - powiedziała konspiracyjnym szeptem - o której kończysz pracę? - spytała zaglądając w ciemność. - Musicie mieć tu jakieś latarki, nie? |