Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-11-2013, 13:14   #31
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 11:51 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Port lotniczy w Neiva, Kolumbia


Podano mu numer i odjechał, we wstecznym lusterku widząc małą, białą kozę, którą staruszek głaskał po sierści. Marco ze spokojem mógł wyrzucić ten obrazek z głowy, nie próbując się głębiej zastanawiać nad tym, po co mu to zwierzę i co pragnie z nim robić.
Na lotnisko dojechał z lekkim tylko opóźnieniem przez korek przy wjeździe do Neivy. Miasto powiększyło się w ostatnich latach, lecz warunki życia tutaj wcale nie polepszyły. Stare, rozpadające się bloki, niektóre olbrzymie, wysokie na czterdzieści czy pięćdziesiąt pięter. Znak nowych czasów. I do tego masa jednorodzinnych domków, naćkanych jeden przy drugim i często przepełnionych przez liczne rodziny. Za to teren zajmowany przez samo miasto nie był dzięki temu duży.

Lotnisko miało tylko kilka lat, lecz prosta buda robiąca tu za terminal, sprawiała zupełnie inne wrażenie. Mimo tego ruch był spory, podróże samolotem nawet w obrębie własnego kraju stały się popularne i tanie, więc ludzie chętnie z nich korzystali.
Wszedł do pierwszej strefy, dowiadując się z informacji, że jego lot już dotarł i teraz obiera bagaż. Tam iść nie mógł, ale miał też inny problem. Terminal może wielki nie był, lecz przemieszczały się po nim masy ludzi. A on nie miał nawet zdjęć tej czwórki, którą miał stąd zabrać.


Sue, wraz ze stąpającym za jej plecami Buckiem, znaleźli bagażowego dopiero po jakiś dwóch minutach, na zewnątrz budynku, zbierającego się właśnie do odjazdu wózkiem w kierunku jemu tylko znanym. Słysząc okrzyk dziewczyny, odwrócił się. Był młodym latynosem, średnio przystojnym, lecz oczy od razu mu się zaświeciły, gdy wzrok zatrzymał się na wyeksponowanym biuście. Uśmiech zmarniał dopiero jak w pełni ogarnął także sylwetkę olbrzyma.
Podrapał się po głowie, wysłuchując problemu.
- Wszystko wyładowałem, co na wózku było - faktycznie, wózek był pusty. - Tu to się zaraz na taśmę kładzie. Może w samolocie co zostało? Mógłbym cię tam zabrać, señorita, ale pani ochroniarz nie będzie tam mile widziany. Rzuca się w oczy.
Rozłożył przepraszająco ręce, starając się nie patrzeć na Bucka.


JP i Paula w tym czasie zostały poddane dokładnej inspekcji wzrokowej, przeprowadzonej przez jednego z członków obsługi lotniska, który jakby przez chwilę nie dowierzał, że ktoś taki może mieć jakiś "specjalny" bagaż. W końcu jednak poprosił je, by szły za nim, więc musiał wiedzieć o co chodzi. Wprowadził je na bardzo ascetycznie urządzone zaplecze o białych ścianach i białych drzwiach, otwierając jedne z nich i zapraszając do pomieszczenia wyposażonego tylko w biurko i krzesła, mówiąc, że zaraz kogoś poprosi. JP rzecz jasna nie rozumiała praktycznie nic, nie znając hiszpańskiego, wiedziała, że będzie miała pewne kłopoty w dogadaniu się.

Czekały tylko chwilę na mężczyznę w średnim wieku, z łysiejącą głową wygoloną na łyso, widocznym brzuszkiem i koszulką z napisem "ochrona". Minę miał poważną, przynajmniej taką, jakby ktoś umarł. Zmierzył je uważnym spojrzeniem, jak praktycznie wszyscy mający oczy mężczyźni, trzeba dodać.
- Witam panie. Od razu powiem, że owszem, bagaż dotarł i dokumenty są teraz dokładnie weryfikowane. W takich procedurach nie może być miejsca na błędy. Nie możemy pozwolić, by do naszego kraju dostało się coś nielegalnego - poważny, grobowy ton, połączony z manierą podobną do tłumaczenia czegoś małym, nie do końca w pełni inteligentnym dzieciakom. - Oczywiście moglibyśmy ten proces przyspieszyć, ale wszystko wiąże się z pewnymi kosztami, proszę więc o wyrozumiałość. Co takiego jest w środku? Takie młode panie często są wykorzystywane w złej wierze, chcielibyśmy się upewnić, że nie jest tak również teraz...
Nawet nie rozumiejąca praktycznie nic JP wyczuwała w tym wszystkim uprzednio wyuczoną rolę. Nie mogli raczej nic zatrzymać, lecz opóźnienia? Albo dokładne kontrole? Proszę bardzo.
 
Sekal jest offline  
Stary 25-11-2013, 17:46   #32
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Marco zaparkował Hummera przed lotniskiem i założył blokadę własnej konstrukcji na kierownicę. Wiedział jak nagminne są kradzieże aut z dużych parkingów. Tytanowa blokada miała ukryty zamek, odsłaniany zakamuflowanym przyciskiem, lub na pilota. Autoalarm zaś nadawał sygnał bezpośrednio do holofonu Ruiza.

Gringos jeszcze odbierali bagaże, więc Marco zjadł spokojnie hot-doga, wypił kawę z automatu i wypalił papierosa przed wejściem. Nie wiedział jak wyglądali, więc jego zadaniem było tylko stać we w miarę widocznym miejscu. Wiedział jedynie, że ma być ich czwórka, a żadnej czwórki dorosłych obcokrajowców dotąd nie widział.

Czas jednak mijał a oni się nie zjawiali. Marco spojrzał na zegar w terminalu i puknął się w głowę z uśmiechem. Naturalmente - pomyślał - ci tonto gringos próbowali wwieźć do kraju contrabando nie dając nikomu soborno. Zadufani w sobie jankesi zawsze myślą, że mogą przechytrzyć system. Ruiz nie zamierzał tu stać cały dzień, więc westchnął i skierował się ku drzwiom do strefy przylotów.

- Señor, antrada prohibida - Młody strażnik przy bramkach niepewnie zastąpił mu drogę wpatrując się w jego bioniczne oko. - Tędy nie wolno.
- Mam odebrać ważnych gości z Estados Unidos - powiedział bardzo powoli, lecz dobitnie Ruiz. - La persona mas importante ich oczekuje, i muszę sprawdzić co ich opóźnia. Oto moje dokumenty - wręczył strażnikowi zwykłą kartkę papieru z nabazgraną datą i godziną przylotu, z wetkniętym w nią banknotem o nominale dwustu pesos. - Możesz je zatrzymać.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 25-11-2013 o 17:59.
Bounty jest offline  
Stary 25-11-2013, 20:17   #33
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Odzyskanie sprzętu okazało się nie takie znowu proste. Sądząc po tonie faceta na pewno coś od nich chciał. Szkoda, ze nie miała pojęcia co to takiego.
By zyskać trochę informacji JP nachyliła się do swojej towarzyszki:
- O czym on tak nawija? - Spytała cicho.
- W wielkim skrócie, że jak im nie posmarujemy, to będą to przedłużać tak długo jak się da - odpowiedziała Paula, zerkając na swoją nową koleżankę. - Nie bałaś się tu przyjechać nie znając tutejszego języka?
- Zapomniałam sobie wgrać tłumacza na komórkę.
- Odpowiedziała niefrasobliwie - Potem się tym zajmę. - Wzruszyła ramionami - Wiesz ile mu trzeba zapłacić? Jak nie to mogę poszukać naszego przewodnika od powinien wiedzieć.
- Nic nie trzeba, jak się wie co robić.
- Paula wyszeptała jej na ucho, nigdy nie wiadomo czy ten mężczyzna nie zna angielskiego. - Możemy go zbajerować. Lubisz kokietować facetów? - nawet w szepcie słychać było jej rozbawienie. - Jak jeździłam z ojcem to nigdy mi nie pozwalał załatwiać tego w ten sposób.
- Znaczy płacić czy kokietować?
- Zapytała JP równie cicho.
- Kokietować - zachichotała w odpowiedzi. - Wiem mniej więcej co mówić. Mogłabyś się zachowywać jak córka baaardzo bogatego tatusia. Taka lubiąca facetów. Jak nie wyjdzie, to albo poczekamy na Bucka czy przewodnika, albo zapłacimy.
Oczy dziewczyny zaświeciły się w odpowiedzi:
- Bardzo podoba mi się ten plan. - Po tych słowach odwróciła się do urzędnika i chwyciła go za ramię i popatrzyła na niego szeroko rozwartymi oczami, w których połyskiwała absolutna niewinność.
- Senior - to było jedno z niewielu hiszpańskich słów które znała, więc szybko przeszła na angielski. - Rani mnie pan głęboko - drugą rękę przyłożyła do serca, co spowodowało ucisk jej całkiem okazałej piersi i ładnie wyeksponowało ją przed nosem mężczyzny - i rani pan mojego tatusia takimi podejrzeniami. To tylko kilka niezbędnych sprzętów, które będą mi potrzebne podczas wyprawy do źródeł Amazonki.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 25-11-2013 o 20:24.
Eleanor jest offline  
Stary 25-11-2013, 21:17   #34
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Szatynka uśmiechnęła się do siebie, widząc zachowanie JP. Nie wiedziała co z tej dziewczyny będzie w dżungli, ale jej zachowanie tutaj było bardzo swobodne. Mogło z tego wyniknąć coś bardzo dobrego lub bardzo złego. Chrząknęła, przyciągając trochę uwagi strażnika, zanim sam oderwał się od biustu blondynki i zareagował gwałtowniej. Nie wiedziała ile rozumiał z paplania rodowitej amerykanki, dlatego Paula mówiła po hiszpańsku.
- Proszę pana, musi pan zrozumieć, że nie możemy czekać. Jej tata pozwolił jej tu przylecieć bez niego, ale sam ma podjechać po nas na lotnisko. Ostatnio kupił kilka większych firm tu w Kolumbii.
Dziewczyna miała nadzieję, że tym gadaniem nie wpakuje ich w jakieś większe kłopoty.
- Jestem pewna, że jak pokażę mu nagranie, w którym pan jest tak blisko i patrzy się tam gdzie nie powinien, to może zdenerwować się dodatkowo - tu pokazała palcem swoje oczy, sugerując mikrokamerę czy podobne cudo - Za to Gdyby pan nam pomógł oraz podał imię i nazwisko, możemy szepnąć coś na pana temat, coś dobrego. Ale jak przyjdzie reszta grupy, albo co gorsza ochroniarz JP to będzie już za późno - wzruszyła ramionami, tak jakby jej na tym nie zależało. - Może widział pan tego wielkiego mięśniaka z łysą głową? Leciał z nami. Osobiście odpowiada za doprowadzenie jej do ojca - wskazała brodą ciągle wdzięczącą się blondynkę.
 
Lady jest offline  
Stary 25-11-2013, 23:39   #35
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Szczupła, jasnowłosa o delikatnej, niemal porcelanowej cerze, tak mogła spodobać się chłopakowi przyzwyczajonemu do ciemnowłosych, opalonych kobiet. Chyba była ty czymś w stylu egzotycznej piękności. Uśmiechnęła się rozbawiona tą myślą.

Podeszła do bagażowego spokojnym, pewnym krokiem kołysząc lekko biodrami. - Słuchaj - zaczęła melodyjnym, niskim głosem - ten tam - wskazała na Bucka, myśląc przy tym, ze hiszpański brzmi cholernie seksownie - nie puści mnie samej. - Mówiła cichym głosem, miała jednak pewność, że postawny mężczyzna ją słyszy.
- Możemy się jednak umówić inaczej - puściła chłopakowi oczko - ty pomagasz mi znaleźć bagaż, ja przebieram się w lżejsze ciuszki. Sam rozumiesz - powachlowała się ręką wypinają przy tym biust - długo w tym nie wytrzymam. A ja w zamian za pomoc umówię się z tobą wieczorem na drinka. Zostaję tu kilka dni i przydałby mi się przewodnik - uśmiechnęła się uroczo mając nadzieję, że chłopak na to pójdzie.
 
Vivianne jest offline  
Stary 26-11-2013, 15:20   #36
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 11:57 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Port lotniczy w Neiva, Kolumbia


Każdy, kto przebywał w Kolumbii odpowiednio długo, zdawał sobie sprawę, że tutejsi ludzie są bardzo gadatliwi i jeszcze bardziej uczynni, jeśli tylko wiedzą, że nie spowoduje to jakiegoś problemu "na górze". Tylko z kartelem niewielu zadziałało. Ale lotnisko? Tutaj nieprzekupnych wyrzucano z roboty za obniżanie zysków, zwłaszcza w takiej Neivie. W Bogocie już bywało różnie, więc tam niewielu ryzykowało. Marco zobaczył jak mężczyzna sprawnym ruchem chowa kartkę razem z zawartością, skinąwszy mu głową.
- Zatrzymam te dokumenty na razie. Może pan wejść, ale tu są kamery. Niech lepiej się nie okaże, że coś pan chce wynieść, señor.
Pozwolił mu przejść. 200 pesos nie było sumą powalającą, więc Ruiz mógł być pewien, że ten człowiek faktycznie może dokładnie sprawdzić co i jak. Za zamknięte oczy płaciło się tu o wiele więcej.

Wszedł do prostego korytarza, z którego było wyjście na duże pomieszczenie z taśmą, po której wyjeżdżały bagaże. Teraz była pusta, a w środku tej strefy pozostali bardzo nieliczni ludzie, wszyscy wyglądający na miejscowych. Szedł więc dalej, mijając pokoje, przystosowane do obsługi lub dokładniejszego sprawdzania pasażerów. Nagle znalazł się przy jednym z nich, widząc, jak dwóch pracowników obsługi wnosi tam cztery czarne walizki oklejona dziwnymi nalepkami. W środku znajdował się jeszcze jakiś strażnik... oraz dwie białe, młode dziewczyny, do których chyba przystawiali się właśnie bagażowi.
Nie, to chyba nie mogli być ci, na których czekał? Tylko, że dalej kończyło się zaplecze.


Strażnik to gapił się na wdzięczącą się JP, to na oczy Pauli, przez kilka chwil nie wiedząc co zrobić, co powiedzieć i co się dzieje. Raczej nieczęsto spotykał kogoś takiego jak one, chociaż wspomnienie o tatusiu wyraźnie podziałało na kolory jego twarzy. Z drugiej strony nie mógł mieć pewności, czy faktycznie jest nagrywany. Szybko zastanowił się nad opcjami, które miał i sięgnął po krótkofalówkę.
- Jak sprawdziliście już te czarne walizki, to dajcie je do szóstki.
Wskazał dziewczynom krzesła, uśmiechając się sztucznie.
- Proszę spocząć. Zaraz przyniosą bagaż.
Sam usiadł na skraju biurka, obserwując je dokładnie i w ciszy. Zrobiło się to już trochę niekomfortowe, gdy drzwi otworzyły się nagle i do środka weszło dwóch sporych, raczej młodych mężczyzn, niosących ich walizki. I o ile strażnik trochę się powstrzymywał, ci wręcz pożerali dziewczyny wzrokiem. Jeden zbliżył się do JP, ocierając się prawie o jej ciało.
- Hej, chica, zabawimy się? Drzwi można zamknąć...
Zaśmiali się obaj. A przyciśnięte prawie do ściany dziewczyny zauważyły w drzwiach kolejnego faceta, do złudzenia podobnego do Marco Ruiza, który miał służyć im za przewodnika.


Chłopak się zapowietrzył, widząc co robi i słysząc co mówi Sue. Milczenie olbrzyma chyba go trochę uspokoiło, bo zerknął na niego tylko kilka razy, wskazując na wózek bagażowy.
- Musimy podjechać do samolotu, a z przodu tylko dwa miejsca.
Jasne było, kto ma usiąść obok. Buckowi zostało miejsce dla walizek. Bagażowy uśmiechał się jak głupek. W przypadku takich jak on, prowokacja w wykonaniu seksownej kobiety niemal wypalała im mózg.
- Mam nadzieję, że znajdziemy pani bagaż. Nie tylko dla tych ciuszków - dodał dziwnie stłumionym głosem, mimo ciemnej cery wyraźnie zarumieniony. - Jak on wyglądał? - dodał.
Podjeżdżali powoli do Boeinga, okrążając i zatrzymując się przy luku, na który ciągle prowadziła pochylnia.
- Na szczęście jeszcze otwarty. Zajrzymy do środka? Tam trochę ciemno, ale nie ma się co obawiać, ochroniarz może tu zostać... - zachrypł prawie pod koniec, odchrząkując. Poprowadził i wskazał pustą przestrzeń, która wcześniej musiała być zawalona bagażem. Faktycznie niewiele tu było widać i na pierwszy rzut oka żadna walizka czy plecak się nie zapodziały. Za to chłopak znajdował się bardzo blisko Sue, oddychając szybko i prawie instynktownie wiedziała, że trochę i dalej i spróbuje także wykorzystać swoje dłonie w celu dokładniejszego poznania jej ciała.
 
Sekal jest offline  
Stary 26-11-2013, 16:00   #37
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Mężczyzna stojący w drzwiach miał krótkie czarne włosy, bródkę oraz wąsy. Wysoki, dość solidnej budowy, wyglądał na trzydzieści kilka lat. Ubrany był w czarne adidasy, dżinsy oraz szary t-shirt.
Dopiero po chwili kobiety zauważyły, że jego prawe oko to bioniczny implant. Wspólnie z drugim, naturalnym, badało pomieszczenie, zatrzymując się jednak dłużej na kobietach.

- Buenos dias! - Powiedział. - Espera cuatro hombres d'Estados Unidos. Przylecieli tym lotem. Czterech mężczyzn ze Stanów. Może señoritas z nimi podróżowały? -Zwrócił się po angielsku do kobiet.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 26-11-2013 o 16:03.
Bounty jest offline  
Stary 26-11-2013, 16:44   #38
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
JP zmierzyła wzrokiem bagażowego. Nie miała pojęcia co mówi, ale sądząc po ślinie cieknącej mu z ust była to jakaś dwuznaczna propozycja. Rozważała właśnie czy poczęstować go lewym sierpowym w miejsce, które znajdowało się dokładnie na wyciągnięcie jej ręki czy poczekać na tłumaczenie Pauli, przy czym przypuszczała, że to pierwsze mogło mieć ciekawe implikacje odnośnie szybkości odzyskania bagażu, gdy w drzwiach pojawił się kolejny latynos. Od razu poznała przewodnika, który musiał ich poznać, bo grzecznie się przywitał i zwrócił do nich bezpośrednio:
- Buenos Dias senior Ruiz – Odpowiedziała po hiszpańsku po czym z szerokim uśmiechem dodała po angielsku. – Bardzo miło mi pana poznać. Jestem JP i prawdopodobnie jestem jednym z tych oczekiwanych hmm... ludzi.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 26-11-2013 o 16:57.
Eleanor jest offline  
Stary 26-11-2013, 18:17   #39
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Paula czuła się coraz gorzej z tym natrętnym spojrzeniem zamilkłego nagle strażnika. Zwiastowało to złe wieści, ujawniające się w postaci dwóch przerośniętych latynosów. Ta kolumbijska gościnność! Ubrana, a raczej mniej ubrana JP przyciągnęła większość uwagi, dlatego też szatynka wyminęła ich sprawnie, wyjęła magnetyczny klucz i otworzyła walizkę ze swoją bronią. Dość ostentacyjnie wyjęła z niej długi prawie jak jej przedramię nóż, wyjmując go z pochwy i udając, że ogląda czy nie odnióśł jakiś uszkodzeń. Dlatego też głos kolejnego mężczyzny zaskoczył ją. Uniosła wzrok i uśmiechnęła się z ulgą. Nie wiedziała, czy przewodnik zna angielski, toteż odezwała się po hiszpańsku, zaraz po tym jak blondynka skończyła.
- Obawiam się, że jest z nami tylko jeden mężczyzna, ktoś, kto panu przekazywał tę informację, musiał się pomylić. Jestem Paula.
Podeszła i wyciągnęła rękę na powitanie, wcześniej przekładając nóż do lewej dłoni.
 
Lady jest offline  
Stary 26-11-2013, 22:17   #40
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Chłopak zareagował dokładnie tak jak chciała. Był onieśmielony i napalony co stanowiło całkiem zabawne połączenie. Nie wydawał się groźny czy specjalnie silny, ale gdy dojechali do samolotu i stanęli przed perspektywą wejścia do ciemnego luku bagażowego cieszyła się, że poprosiła Bucka, by z nią poszedł.

- Och daj spokój, jestem Sue, nie żadna pani - powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła do niego rękę. - Plecak jest dość duży, ciemnozielony z czarnymi elementami - zaczęła tłumaczyć - dość charakterystyczny, rzadko kto podróżuje teraz z plecakami- - zagadywała chłopaka - pewnie najwięcej macie eleganckich walizek zamykanych na wyszukane zamki, co?

- Co ty sobie myślisz? - pomyślała i zaśmiała się w duchu, gdy młody Latynos niemal się o nią otarł.

- Nie, nie ma szans żeby mój ochroniarz został na zewnątrz - westchnęła udając niezadowolenie i przewróciła oczami. - Ale wieczorem znajdę jakiś sposób, żeby się go pozbyć - powiedziała konspiracyjnym szeptem - o której kończysz pracę? - spytała zaglądając w ciemność. - Musicie mieć tu jakieś latarki, nie?
 
Vivianne jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172