Lecąc nad miastem Tony miał okazję przekonać się o rozmiarach zniszczeń jakie dokonali Dalek'owie. Wiele budynków było zniszczonych kilka się nawet zawaliło. Wszędzie byli strażacy walczący z pożarami, policjanci i gwardia narodowa starająca się przywrócić porządek oraz mobilne oddziały sanitarne zajmujące się rannymi.
Nowojordczycy są dziwnymi ludźmi. Nic nie jest w stanie ich zaskoczyć, a gdy spadnie na nich jakaś klęska w niesamowitym tempie potrafią się pozbierać. Ledwie półgodziny temu apokalipsa z kosmosu miała się jak najlepiej, a teraz jakiś dziadek wyszedł ze swojego sklepu i zaczął zamiatać gruz zalegający pod drzwiami.
Tymczasem Iron man nie wdział żadnego śladu Doktora. Właściwie nie wiedział czego szukać. Może tej absurdalnej budki? Jakoś musiał ją przetransportować do i z jego własnego salonu.
Z drugiej strony kim właściwie był Doktor? Na początku Tony sądził iż to jakiś mutant, ale jego wiedza jak i zachowanie Dalek'a w komorze reaktora zdawało się temu przeczyć. Dlaczego obcy, który wraz z resztą swojego rodzaju bez problemu rzucił sobie wyspę do stóp, a praktycznie spanikował, gdy dowiedział się kim jest dziwak z muchom? No i pierścienie stabilizujące. Co ciekawe według danych jakie dostarczył mu Jarvis świadczyły iż anomalie wywołane przez Doktora nie miały żadnych efektów w systemach jego zbroi, czy systemach jego zaufanego robo-kamerdynera. Powstały tylko niewielkie wahania mocy.
Tony wylądował na dachu w miarę nie zniszczonej kamienicy. W okolicy nie było żywej duszy. Zrobił to bowiem robak w jego układzie pokarmowym, dzielnie znosząc zalewanie alkoholem domagał się nakarmienia. Robak ten miał na imię żołądek.
Nagle usłyszał znajomy szum i wycie. Zupełnie takie same jak wtedy gdy policyjna budka pojawiła się w jego salonie. Gdy się obejrzał ta sama budka właśnie materializowała się na dachu, który on wybrał na postój.
- To było głębokie poparzenie drugiego stopnia, to twoje zadrapanie - odezwał się znajomy głos z brytyjskim akcentem. - Na twoim miejscu został bym w łóżku... nie, nie zostałbym oczywiście. Ja w ogóle mam problemu z zostawaniem.
Władca czasu wyszedł zza swojego pojazdu. Dalej miał ubranie umazane sadzą. Teraz trzymał w ręku pogięte strony z gazet.
- Musiałem się dowiedzieć dlaczego ludzie znikają. Bo znikają. Nie tylko z ostatnich dni - Doktor pokazał mu czołówkę Daily Bugle mówiącą o zaginięciach sprzed tygodnia. - Znikają chyba wszyscy. Nie ma żadnych zabitych z ostatniego ataku. Nawet jeden szpital został całkowicie ogołocony z ludzi... Tak sobie myślę, co byś powiedziała na współpracę? Zadaje się że mam pewne problemy z nawigacją. Moje mapy tego miasta nie zgadzają się z rzeczywistością, a jestem pewny że pochodzą w właściwego odcinka czasu.
__________________ Gallifrey Falls No More!
Ostatnio edytowane przez Dragor : 04-03-2014 o 22:53.
|