- Czekajcie! - rzuciła Felipa do Waylanda i Jin-Tieo, choć ten drugi nigdzie się raczej w pojedynkę nie wybierał. Bladł i słabł a utrzymywanie pionu przychodziło mu z coraz większym trudem. Gdyby tylko Bullet tu był... On się znał na walce i używaniu siły, co tu może zrobić latynoska z gadaną, której najmocniejszym argumentem były duże cycki?! Mierda!
Zostawiła chłopaków za najbliższym zaparkowanym samochodem widząc już co się szykuje po drugiej stronie ulicy. Facet w vanie był jednym z zabójców, nie miała co do tego wątpliwości. Jeżeli bóg ją w coś uposażył to w kobiecą intuicion, a hijo de puta raczej nie sięgał pod płaszcz po pomadkę do ust...
Szybka decision... Marszowy krok aby skrócić dystans i dwa strzały.
A później zatrzymać mknącego w ich stronę SUVa. Nie zastraszy osiłka za kółkiem, to pewne. Ale może uda się go przekupić? Zaoferuje swój najpromienniejszy uśmiech i tysiąc baksów za ekspresowy kurs do szpitala. Jakoś się z nim ułoży, w tym akurat była dobra. Pozostała obawa czy wóz się zatrzyma kiedy zagrodzi mu drogę... Jeśli nie, pozostanie zastraszenie leleczki w osobówce. |