Samuel pocieszał przez chwilę Sheskę, ta jednak tylko się uśmiechnęła nieprzytomnie i rzekła.
- Proszę się nie martwić panie Samuelu, najwyżej zetną mi głowę. Tobie wycieliby żebra, albo przybili jelita do drzewa. Czytałam o tym w książkach .
Potem Samuel opuścił ambasadę, budynek w którym było wystarczające dużo broni, aby uzbroić Amestriańską dywizję, a nawet kobiety nie schodziły poniżej metra dziewiędziesięciu wzrostu. Pożyczył sanochód, dosyć nowy, ale strasznie zajeżdżony model i pojechał na miasto. Znalazł budkę telefoniczną, położoną gdzieś na uboczu i zatelefonował do mustanga.
Ten kto odebrał telefon nie dał mu dojść do słowa.
- Przepraszam, ale to niezmiernie ważne. Czy zna pan jakiegoś Xingijczyka, którego rodzina przyjechała tutaj mniej więcej... - podała datę przybycia matki Samuela do Amestris. Głos należał do młodej kobiety, mówiącej z xingijskim akcentem.
- Tak, czy to źle?
Nie zdążyła odpowiedzieć, bo ktoś odepchnął ją od telefonu.
- Z kim mogę mówić? - usłyszał głos Breddy.
- To Sam, czy mógłbym pogadać z Royem? - zapytał nieco przepitym głosem.
- Tak, oczywiście - rzekł i po chwili przy telefonie znalazł siębyły prezydent
- Tak, o co chodzi?
- To ja, Sam. Rozmawiałem z tą twoją bibliotekareczką, niezła jest, ale musiałem zostawić ją w takim Midgardzkim hotelu. To z powodu tej naszej znajomej z DRACHM'y, wiesz której. Normalnie podrapała mnie dziewczyna.
- Tak, słyszałem o tym. Zrobiliście taki burdel, że nic tylko zabić - rzekł mustang zaśmiawszy się - Wpadnij do mnie i opowiedz o wszystkim - potem Samuel zadzwonił do do kilku Greedowców, aby zajęli się mistrzem. Jakiś wielki czarny kot ocierał mu się o nogi przez całą rozmowę.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |