Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2013, 21:32   #134
Sir_Michal
 
Sir_Michal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodze
Duch splunął i zamaszystym ruchem dłoni dał sygnał dla swoich ludzi. Cała kolumna piratów w mgnieniu oka stanęła jak wryta, jakby oczekiwała tego sygnału odkąd wyruszyli.

- Odwrót - ryknął kapitan, nie zważając na spojrzenie króla. - Mieliśmy umowę Starku, kolejne trupy nie wchodzą w grę - zauważył pirat, ponownie podnosząc głos. - Zachować szyk, szybciej!

Pochód uciekających zamykała załoga Beendroda, król i sam Wieprz. Dookoła ganiali jeźdźcy próbując pospieszyć ociągających się, zwolnić tych którzy zanadto wyprzedzili pochód, a przede wszystkim nadać całe eskapadzie odpowiedni kierunek.
Jenny jechała na swym smoku. Od kiedy opuścili morze, prawie się z nim nie rozstawała. Nauczyła się go dosiadać niczym wierzchowca. Nieliczne konie, które piratom udało się zarekwirować bały się smoka i robiły się przy nim nerwowe. Tylko największe i najbardziej toporne konie pociągowe, znalezione gdzieś w opuszczonym sadzie nie miały przy Maegorze kompleksów i szły, jak po sznurku.
Duch i Eddard Stark oraz ich najbliżsi ludzie właśnie takich rumaków dosiadali.
- Uciekamy, jak jacyś tchórze - stwierdziła Jenny, ześlizgując się po prowizorycznej uprzęży, którą stworzył dla niej jeden z ludzi Starka. Siodło było proste, ale stabilne, przymocowane całą baterią zrabowanych po statkach pasów i lin. Co najważniejsze jednak, prócz zwykłych, krótkich strzemion, na życzenie Jenny, która chciała łatwo ześlizgnąć się z bestii, rzemieślnik przymocował do uprzęży długie pasy zakończone pętlami, po których można było się ześlizgnąć, a nawet na nich zawisnąć. Tak właśnie Jenny zniżyła się do poziomu Ducha - Mamy smoka. Możemy zmieść te potwory z powierzchni ziemi.
- To nie nasz problem, Jenny. One muszą skądś pochodzić. Niszczymy jedne, a na ich miejsce przychodzi dziesięć kolejnych. Z pewnością dla Maegora to tylko kolejna zabawa, ale nawet on zdecydowanie wolałby żywych ludzi - pirat uśmiechnął się lekko i położył dłoń na ramieniu kobiety. - Nie ma powodu byście ryzykowali.
To się jej nie spodobało. Zrzuciła jego dłoń i skrzywiła się gniewnie.
- Więc co zamierzasz? Obejść ich na około? A co jeżeli cała Północ jest nimi usiana? Ja ci powiem, skąd one przychodzą… Z pustych wiosek i miast, które mijaliśmy - syknęła wściekle - A może po prostu zrezygnujesz? Nie dość, że ciągniesz nas po tym zadupiu, to przy pierwszej przeszkodzie się poddajesz? To z pewnością sprawi, że twoi ludzie będą cię bardziej szanować.
Pirat spojrzał przed siebie i dłuższy czas kontemplował słowa dziewczyny.
- To twoja decyzja. Zwykła stal nic na nich nie wskóra. Tylko ta, którą znaleźliśmy w stolicy mogła, ich zranić - kapitan wyciągnął na parę cali rzeczoną broń. - Co sugerujesz? Mam kazać ludziom rzucić się na stwory, których nie można zabić? Mają walczyć z czymś, co próbuje ich zagryźć? Bez Maegora wszyscy poleglibyśmy już w Dreadfort - Duch splunął i uśmiechnął się w stronę Jenny. - Chcesz ich wszystkich spalić, dobrze. Ale co dalej? W Winterfell spotkamy ich jeszcze więcej. Więcej niż w całym Dreadfort. Co wtedy? Zrównamy z ziemią siedzibę Starka i wrócimy nad morze nie tylko z pustymi rękoma, ale i pustymi żołądkami? Czy pójdziemy jeszcze dalej na południe. Skąd wiemy, dokąd sięga ta zaraza? Nie zwykłem walczyć z czymś, czego nie da się pokonać. Gdy złapiemy flautę na morzu po prostu czekamy. Nie da się pokonać wiatru. Ty jednak jesteś w stanie zwalczyć te potwory - tym razem pirat położył dłoń na szorstkiej, pulsującej ciepłem skórze Wieprza. - To twoja decyzja.
Jenny zacisnęła zęby tak mocno, że pod jej pociemniałą od słońca skórą zagrały mięśnie. Spojrzała w dal i powiedziała cicho.
- Na morzu jestem tylko twoją kochanką - stwierdziła posępnie. Te słowa niosły ze sobą zarówno gorycz, jak i żal. Zdawało się, ze podjęła decyzję.
- Nie zawrócę.
Duch uśmiechnął się, oczekując takiej decyzji.
- Na morzu jesteś moją księżniczką - pirat wziął róg do ust i zagrał tak samo jak kilka minut wcześniej. - Wygląda na to, że Stark ma dziś swój szczęśliwy dzień.
- Kiedy dotrzemy do Winterfel dostaniesz obiecane skarby - księżniczka skinęła głową, uśmiechając się lekko.
- Trzymam za słowo - odparł pirat odwzajemniając uśmiech.

***

Większości piratów jakoś nie widziało się wracanie przez zawszawiony potworami kraj bez wsparcia ich własnego potwora. Od grupy odłączyła się zaledwie garstka piratów, którzy zobowiązali się zanieść do floty informacje o decyzji Ducha i sytuacji na lądzie. Ze względu na swą liczebność, oddział miał się poruszać szybko i sprawnie i powrócić na łono swych braci w przeciągu kilku dni.

Stark usłyszawszy co zaszło wyglądał na skonfliktowanego. Nie chciał narażać niepotrzebnie ludzi, ale nie mógł też zawrócić. Zwłaszcza teraz, gdy był tak blisko domu. Postanowił więc ostatecznie spożytkować swą wiedzę i doświadczenie by doprowadzić oddział Ducha w całości do Winterfell.
- Potwory są powolne. Ich siła tkwi w liczebności i odporności na zwykłe bronie - rozłożył mapę na kulbace i wskazał nieckę wyżłobioną przez uparty strumień, która znajdowała się parę stajań na południe od pól zainfekowanych przez szkodniki - Możemy je zwabić tutaj. Zastawić pułapki i spalić.
- Załatwić potwory sprytem, to mi się podoba - stwierdził kapitan, klepiąc króla po plecach. - Wystarczy, że puścimy grupkę, która pokieruje potwory wprost w pułapkę. Każę przygotować materiał. Każdy z naszych dostanie pochodnię, na wypadek gdyby coś poszło nie tak. Co o tym sądzisz?
Stark skinął głową.
- Wybierz ludzi szybkich i zwinnych, by w razie czego mogli wspiąć się szybko na wzgórza.
- Naturalnie - zgodził się Duch i podziękował mężczyźnie. - Czas zabrać się do roboty.
 
Sir_Michal jest offline