Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2013, 12:44   #60
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 12:36 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Motel La Mansión, Neiva, Kolumbia


Hummer był wielkim samochodem, pięć osób, gdy trzy z nich były niewielkie, nie stanowiło problemu dla jego pojemności. Bagaznik mógł nawet zmieścić większość przywiezionych przez nich bagaży, część zmieściłaby się i na dachu. Inna sprawa, że wygodne toto nie było za bardzo w tej konfiguracji - wystarczająco jednak by przewieźć większość z "najmników" do motelu.
Buck w tym czasie przeszedł się na postój taksówek, nie znajdując tej o numerze 2675. Wsiadł więc do innej, podając adres i zagadując podstarzałego, pomarszczonego kierowcę o bardzo ciemnej karnacji, pykającego z cygara podczas jazdy.
- 2675? Czekaj pan... taaaa, to numer Starego Hernando. Miał wypadek, będzie już z dziesięć dni temu. Wóz całkiem skasowany, jakąś ciężarówa w niego wjechała. Sam w szpitalu, mówią, że wyżyje, ale połamany doszczętnie.


Roberto zadzwonił do Marco jak zwykle niespodziewanie, gdy jeszcze jechali do motelu. Jego głos zdradzał lekkie znudzenie i mocniejsze niewyspanie.
- Ten twój koleś to jakiś duch, przynajmniej u nas w Kolumbii. W policyjnej bazie nic nie ma, a śledzenie go gdzieś indziej szybko stało się problemem. Zerknąłem na daty urodzin, zarejestrowane dzieciaki. Żaden z urodzonych w podobnym czasie Hugo Almeidów nie pasuje, więc albo się u nas nie urodził, albo to fałszywe nazwisko. Nie mając więcej danych nie potrafię więcej znaleźć. Darowałem więc sobie, póki nie podeślesz czegoś pewniejszego. Zabrałem się za jego mordę, bo to chociaż pewny trop, ale znowu - sprzed dwóch tygodni zupełnie nic. Aż zagrzebałem się mocniej. Wyobraź sobie moje zdziwienie, jak znalazłem jego zdjęcie, wykonane zaledwie przed tygodniem, w kartotece dotyczącej gangu Los fumadores. Jakiś tajniak zrobił fotkę, nie wiem na ile to prawda, że do nich należy. Działają na południu Kolumbii, w Neivie może coś być, ale niekoniecznie. Nie wiem gdzie wykonano zdjęcie, ani kto dokładnie. To za wysokie progi dla mnie. Co ciekawe, mam jeszcze jego zdjęcie, sprzed prawie dwóch tygodni. Zrobił mu je radar, zaraz za Palermo. Blachy wskazują na lokalną sieć wypożyczalni aut. Wysyłam ci je na holo. Nie wiem czy istnieje tak zajebisty browiec, którym mógłbyś mnie spłacić.
Zaśmiał się i rozłączył, a na hologragicznym wyświetlaczu pojawiła się fotka z radaru. W powiększeniu dało się rozpoznać twarz Almeidy. Z trudem mógł wyłowić także sylwetki dwóch osób z tyłu, prawdopodobnie sióstr. Jechali czarnym fordem astik, terenowym wozie, modelu sprzed dziesięciu lat.


Motel La Mansión wyglądał podobnie jak większość miasta. Lata świetności miał dawno za sobą, obdarty i obecnie dość ponury, mimo kolorowej elewacji, a może właśnie przez nią - wyblakłe odcienie dawały do zrozumienia, że malowany to on był, ale wieki temu. Postawiono go niedaleko centrum, lecz Neiva nie była niczym szczególnym. Prowincjonalne miasto, mimo swej sporej wielkości, nie mogło poszczycić się niczym prócz lotniska i kilku fabryk, w których pracowała większość społeczeństwa. Wielu innych było na bezrobociu, podpierając ściany i wyglądając z zaułków. Okolica tutaj miała być trochę spokojniejsza, może dzięki dość niskiej zabudowie, rzadko przekraczającej cztery piętra.
Mimo tego kilku wyrostków dokładnie obserwowało jak podjeżdżali na niewielki parking przed budynkiem, wyjmując bagaże z samochodu. Ruiz miał blachy z Bogoty, a to także przecież nie wpływało dobrze. Dla takich chłopaczków była to kompletnie inna liga, inny teren. Zwykle oznaczało to wrogość, lub przynajmniej mocną nieufność. Stolica była bogatsza niż Neiva i okolice. Mimo tego kilku z nich zagwizdało widząc białe kobiety.

Przynajmniej stary właściciel, wspomagany chyba przez córki sądząc z dostrzegalnego podobieństwa, nie zadawał pytań, wręczając im klucze do pokojów. Dwuosobowy kosztował 20 E$ za noc, trzyosobowy 25. Na warunki USA - niemal śmieszne ceny. Na warunki Kolumbii - już nie.
- W mieście samemu się lepiej nie włóczyć - powiedział, wyraźnie kierując te słowa do dziewczyn. - Mało tu ostatnio bezpiecznie. Jakby się coś ważnego kroiło, bo tutejsi jak w ulu bzyczą.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 29-11-2013 o 15:45.
Sekal jest offline