Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2007, 18:24   #33
Rhamona
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Belizario usiadł na kanapie, wciąż ciekawie wodząc wzrokiem w koło. Każdy element wystroju wnętrza nęcił jego wzrok. Jakby mężczyzna poddawał ocenie każdy kwiat, wzór kapy, ułożenie dywanu, kształt oparcia fotela...

Mężczyzna w żaden sposób nie ukrywał swojego zainteresowania otoczeniem. Jak i kobietą, która wyraźnie z czegoś zadowolona w końcu usadowiła się wygodnie w fotelu.

Tarot? Przywiązania do zewnętrznych źródeł wiedzy? A może kwestia wizerunku? Lub w inny sposób zwyczajny odruch...
- To dobre pytanie. Proszę, niech Pani mi wybaczy zakłopotanie. Nie często znajduję się w takiej sytuacji. Dokładnie kwestia którą chciałbym poruszyć nie jest dla mnie w żaden sposób wygodna. Zresztą, wiedząc w jaki sposób nawiązałem z Panią kontakt, nie może być tajemnicą co mnie sprowadza.

Kobieta położyła kupkę kart na szklanym stoliku tuż przy szklance O'Connella. Uśmiechała się miło i chyba, tak, rzeczywiście była z czegoś zadowolona.
- Maverick... owszem, ale nadal nie wiem, co dokładnie pana sprowadza. Czyżby miał pan od niego jakieś wieści? A może najnormalniej w świecie, chce pan poznać odpowiedź na trudne pytanie, jakie pojawiło się w pana życiu? Wiele osób przychodzi do mnie w takim właśnie celu. Nie mniej jednak cel pana wizyty, jakoś bardziej mnie interesuje niż zwykle.

- Bardziej interesuje niż zwykle - powtórzył unosząc lekko brwi - Czemu, jeśli mogę spytać? Odnajduje Pani jakieś dziwne fluktuacje? A może przeczucie, każe zachować tę dozę ostrożności?

- Hmmm - zamyśliła się chwile wpatrując się w jego oczy a potem też dłonie, tak aż w końcu poczuł na sobie jej wzrok - Otrożność? - spojrzała na kupkę kart leżących w samotności - Moja ciekawość nie ma nic wspólnego z ostrożnością, choć może jest jakiś powód dla którego powinnam ją odczuwać? Natomiast myślę, że to pan jest ewidentnie ostrożny i to akurat jest ... naturalne, nieprawdaż?

- W tych realiach ostrożność jest wskazana proszę Pani. I zdecydowanie przyznaję się. Jest to dla mnie sytuacja niestandardowa, w pewien zawiły sposób nawet niewygodna - mężczyzna mówiąc to wygodnie oparł się i rozłożył ręce na oparciu. Wydawał się całkowicie swobodny, choć gest ten i postawa mogła być dobrze wyuczoną maską.

Kobieta uśmiechnęła się ponownie do niego.
- Proszę się poczęstować ciastem, to szarlotka z pysznych jabłuszek. Mam ogródek za domkiem, w lato jest tam wspaniale. Proszę się nie krępować, jestem chyba ostatnią osobą na świecie, przy której należy się krępować. Właściwie, mam dziwne przeczucie, że stan skrępowania niejako jest panu obcy. Czy się mylę?

Belizario zaśmiał się rozradowany, wyraźnie ucieszony.
- To ciekawe co Pani mówi. Skrępowanie? A cóż to takiego? Trudno jest oddać tak złożone zjawisko jednym słowem. Jednym wyznaniem. A czy Pani się krępuje? - przechylił się lekko w stronę kobiety, lecz nie czekając na odpowiedź ciągnął dalej - Jedyna poprawna odpowiedź brzmi. To zależy od okoliczności. Sytuacji. Więc aby zaspokoić Pani ciekawość. Rzadko znajduje się w sytuacji, która sprawia, że się krępuję. I rzadko mam okazję kosztować domowych wypieków.
To mówiąc wyciągnął rękę w stronę szarlotki. Dopiero teraz rzuciło się w oczy że mężczyzna usiadł w miejscu najbardziej oddalonym od trzech kotów, a wyciągając rękę w ich stronę większą uwagę poświęcał kociakom, niż samemu ciastu.

- Też tak myślę - skwitowała w jednym zdaniu i zadowolona pomogła nałożyć kawałek ciasta na talerzyk, podała O'Connellowi - Długo pan mieszka w LA?

- To już cztery lata. Długo i krótko. Ale czy ma to jakieś znaczenie?

- To z pewnością zauważył pan, że warunki pogodowe mamy nieco...niespotykane? Takie ulewy jakie nękają nas od tygodnia, niemalże bez przerwy, są dość niepokojące. Naukowcy twierdzą, że to jest wynik efektu cieplarnianego. Pogoda wariuje...


- Nie tylko pogoda. Zresztą podejrzewam że Pani wie na ten temat więcej niż naukowcy. Mylę się?

- Pogoda sama w sobie nie jest dla mnie jakoś zbytnio ciekawym tematem, natomiast jej wpływ na wszechobecne życie, jak najbardziej.

- Spodziewałem się większego zainteresowania ciągiem przyczynowo - skutkowym. A chyba nie zaskoczę Pani teorią że ostatnie wydarzenia nie do końca są naturalne. W tym świetle znajdowanie przyczyny może być bardzo frapujące.

- Doprawdy, rozmowy o pogodzie są w takich okolicznościach nieco zabawne
- roześmiała się delikatnie - Nie sądzi pan?

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Albo inaczej. Nigdy rozmowa o pogodzie nie wydawała mi się ciekawa tak jak samo zjawisko. Najczęściej ludzie rozmawiający o pogodzie, tak naprawdę rozmawiają o czymś zupełnie innym. Lub mają ochotę na coś zupełnie innego
- Pyszne ciasto
- dorzucił szybko ze szczerym uśmiechem
Mówiąc to słowa Belizario odstawił na chwilę talerzyk z szarlotką i wykonał w powietrzu szeroki gest, podkreślający swoje stanowisko. Siedział rozparty na kanapie w pozie wyrażającej nienaganną pewność siebie. Z jego oblicza nie znikał lekki uśmieszek, choć błysk w oku mógł sugerować że mężczyzna bawi się sytuacją

Francis uśmiechnęła się tylko do O'Connella tak jakby się z nim zgadzając. Zaraz wstała z fotela i podeszła w kierunku mebli. Otworzyła barek z którego niemal od razu zaczęła się unosić przyjemna woń palonego cukru i bursztynu. Stały tam najróżniejsze butelki pełne alkoholu, pod różnymi postaciami.
- Czego się pan napije? Mam tu dobrą Tequillę...

- Tequila istotnie jest dobra
- Belizario wciąż zdawał się rozluźniony i skory do gry słów - ale zmuszony jestem odmówić. Przyjechałem samochodem...

- Natomiast, pan pozwoli, ja sobie nie odmówię - Francis nalała kieliszek koniaku i postawiła na szklanym stoliku, zamknęła barek i siadła z powrotem w fotelu.
- Proszę pana, niewątpliwie jest pan bardzo miłym człowiekiem, ale powoli zaczynam odczuwać zakłopotanie, z powodu braku odpowiedzi na moje banalne pytanie.
 
Rhamona jest offline