Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2013, 15:44   #47
zabawowy sigmund
 
zabawowy sigmund's Avatar
 
Reputacja: 1 zabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłość
Lucas siedział w pobliskiej bibliotece publicznej. Gdzieś nieopodal Arcanum.
Strony internetowe szybko pojawiały się i znikały na ekranie, samotnego, oddalonego komputera, podczas gdy przeglądając sączył kawę i co jakiś czas oglądał się na współpracowników.
Dalej optował za rozmową z sąsiadem i sprawdzeniem paru podstawowych tropów, ale należało najpierw sprawdzić jakość tych nowych. Bart był co najmniej dziwny i nie budził zaufania. Lucas wolał pozbyć się ewentualnego bullshitu już na wstępie, niż potem trzymać w kieszeni pustą opcję zapasową.
Google, Linked In, I oficjalne strony strony ku zaskoczeniu detektywa przyniosły efekty... Okazało się, że Whiteloong był osobą publiczną.
Chłopak bardziej spodziewał się, przy zestawieniu tego imienia z przytułkiem, że będzie to kolejny dziwny żul pokroju samego informatora.
Taaa, a Bart miał skądś znać domowy numer Whiteloonga. Ciekawe.
Następnymi celami były organizacje.
Przytułek, jak wszystkie inne przytułki miał bardzo prostą, ascetyczny layout strony z gipsową Maryją w lewym rogu ekranu, wielkim przyciskiem do składania dotacji, kontaktem, i akapitem opisującym dziejową misję pracowników.
Lucas spisał adres i numer telefonu.

Dalej.

Fundusz wspierający popularyzcję nauki. Parę programów stypendialnych, duże imię Whiteloonga. Taak. Lucas przewinął do wszystkich organizacji oferujących staże uczniom... Ta strona musiała mieć gdzieś forum, na które trudno się dostać z zewnątrz.
Spisał sobie nazwę organizacji. Nad tym będzie musiał spełnić wieczór.

Ok.

Kolejna strona I Lucas poczuł, jak zaciska mu się żołądek. Wyraźnie pobladł, a przez jego głowę przeklatkowały koszmarne obrazy z jego snu i ta chora wizja na ulicy. Sekta, medytacja. Aż nadto poczuł, że prawdopodobnie tam poprowadzi ich trop. Przeczucie było dla niego aż niepokojąco metafizyczne... Zracjonalizował je. Sekta i Katolicka organizacja charytatywna. Whiteloong był albo niezdecydowanym sekciarzem, albo bardzo złym Katolikiem.

Lucas spisał Imiona i nazwiska, adresy placówek sekty i terminy wszystkich kursów wstępnych... Musiał to sprawdzić.

Plany na wieczór były jasne. Przejrzeć wszystkie fora zwolenników teorii spiskowych. Detektyw wiedział aż zanadto, że po wykluczeniu paranoicznych i schizofrenicznych wątków, jaszczurów z marsa, i ludzi którzy celowo wymyślają historie dla poklasku, można było tam znaleźć punkt zaczepienia... albo przynajmniej dużą ilość danych.


Wpychał do ust kolejne kawałki pikantnej gęsi w miodzie. Okrutnie wypalała język, ale chłopak, jak każdy, lubił swoją kontrolowaną dawkę masochizmu.

Zwrócił się do pozostałych z wciąż półpełnymi ustami.
-Dobra. Mam tu adresy na wszystkie placówki. Najbardziej paskudnie wygląda cała ta sekta. Z sektami zawsze jest syf.
Powiedział, kładąc na stół notatnik.

-Dalej proponuję zapytać się sąsiada pod nowym adresem i sprawdzić, czy jego stare mieszkanie jest na sprzedaż i czy nie jest przypadkiem dziwnie tanie, a jeśli jest, to zapytać agenta o pogłoski.
Z organizacjami, też proponowałbym zabawę w odgrywanie ról... no wiecie na przykład.
- Kontynuowałby swój monolog, gdyby nie ciekawe stwierdzenie Marka...

-Więc kim jest Bart?- Zapytał Lucas z szeroko otwartymi oczyma.
 

Ostatnio edytowane przez zabawowy sigmund : 02-12-2013 o 11:38.
zabawowy sigmund jest offline