Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2013, 17:27   #12
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Susan zamrugała kilka razy.

To już było. Jakieś pieprzone deja-vu, zawirowania czasoprzestrzenne, policję temporalną trzeba będzie wezwać, czy inny dzień świstaka? A gdzie są sreberka?
Z trudem powstrzymała automatyczny ciąg obrazów-skojarzeń, który pojawiał się jej w mózgu.
Odchrząknęła.
- Urżnęłam się w przyczepie na zdjęciach, tak? – dopytała Pati.
- Oględnie mówiąc - odparła lekko zdziwiona Patie - Wszystko w porządku? Kiepsko wyglądasz. Połóż się. Może coś ci podać. Mów śmiało, po to tu jestem.
- Nie, nie, kaca trzeba rozruszać, znam się na tym
- powiedziała Susana, wstając. Podłoga bujała się, jak na jachcie. Jak czegoś nie zrobi, to się będzie przez najbliższe sto lat budziła tak codziennie… - Dość użalania się nad sobą, to tylko dołuje człowieka.

Pat była wyraźnie skonsternowana. Przez kilka chwil nie wiedziała, co ma zrobić, Z głupią miną obserwowała, jak jej przyjaciółka chodzi po pokoju i czegoś szuka. Najpierw odnalazła telefon i przez chwilę czegoś w nim szukała. Następnie chwyciła swój laptop i komputer. Rezultat poszukiwań najwyraźniej jej nie zadowolił, gdyż w końcu usiadła zmęczona na łóżku. Oczywiście, połączeń do Pati i Kevina nie było, zdjęcia ciągle przedstawiły jakie makabryczne lalki. Ani jednej fotki Lilly. Powinna się była tego spodziewać… Ale musiała sprawdzić. Jak nie odzyska panowania nad swoim życiem, to zwariuje. Czy już zwariowała? Jak człowiek nie potrafi rozróżnić rzeczywistości i ułudy to musi być szalony, prawda? Czuła się słaba i obolała, jakby przez cała noc z kimś walczyła, lub szamotała się. Ból w skroniach nadal był obecny, choć zdecydowanie zelżał, to jednak nadal był dokuczliwy, pulsował, i nie pozwalał się skupić. Rzeczywistość wokół była jak najbardziej prawdziwa, realna i fizycznie namacalna, ale Susan wiedziała, że coś jest nie w porządku. Czy może raczej nic nie jest w porządku. Próbowała poukładać sobie to wszystko w głowie, ale im intensywnie o tym myślała, tym większy odczuwała ból. Na domiar złego obrazy ze snu, co i rusz powracały do niej w postaci błysków pod powiekami. Potarła skronie dłońmi.

Patie w końcu usiadła przy niej i lekko przestraszona zapytała:
- Sus, jak się czujesz? Lekarz mówił, że po przebudzeniu możesz się dziwnie zachowywać, że możesz mieć zaniki pamięci, ale to… Co ci jest moja droga? Jak ci mogę pomóc?
Susan myślała gorączkowo. Najprostsze - najbardziej kuszące - wydawało się opowiedzenie przyjaciółce ostatnich zdarzeń. Ufała Pati, ale wiedziała też, że tamta jest nakręcona przez opowieści lekarza i pewnie weźmie rewelacje Susan jako objaw stresu, leków, alkoholu i niechęci do jej związku z Kevinem. “Pomyśli, że zwariowałam. W końcu sama tego się boję… Trzeba poszukać czegoś, co rozbije te wszystkie ułudy. Bo jeśli założę, że jednak nie zwariowałam, to najprawdopodobniej jestem teraz nieprzytomna. Albo w tej przyczepie, albo w szpitalu, albo w klinice… Musze ustalić, co jest realne, co nie.” Myślenie bolało. I choć wolałaby wrócić do łóżka i przespać ten cały koszmar, to wiedziała, ze musi zacząć działać.

Spojrzała na przyjaciółkę z czułością.
- Lekarz trochę przesadził - powiedziała. - Dziękuję, że się tak mną zajmujesz, ale czuję sie już dobrze. I uwierz mi kochana - nie mam nic do Ciebie i Kevina.
- Tak, mam prośbę. Wezmę prysznic, a potem zawieziesz mnie w jedno miejsce, dobrze? Nie chcę teraz prowadzić.
- Lekarz mówił, że lepiej żebyś odpoczęła kilka dni.
- odparła nadal lekko niepewna siebie Pat - A dokąd chcesz jechać?
- Lekarze mają tendencję do przesadzania
- powiedziała lekko. - Wiesz, jak to jest… Zanim... to wszystko się zadziało, byłam w klinice, podejrzewałam, że jestem w ciąży. Miałam mieć robione usg, chcę sprawdzić wyniki - Susan starała sie zamieścić maksymalnie wiele prawdy - hm, wspomnień, które uważała za prawdziwe - w swojej wypowiedzi. - Nie pamiętam, jak stamtąd wychodziłam. Zawieziesz mnie?
- W ciąży?
- zapiszczała Pat, a jej oczy zaświeciły się jak diamenty - Z kim? Od kiedy wiesz? Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz? - przyjaciółka zasypała Susan serią pytań.
- No właśnie nie wiem - Susan uśmiechnęła się blado. - Muszę sprawdzić wyniki.
- Ale masz podejrzenia, tak? To kto będzie tatusiem?
- podniecenie Pat rosło z każdą chwilą. Cieszyła się, jakby to ona spodziewała się dziecka. I jakby w ogóle do niej nie docierało, kto może być potencjalnym kandydatem na ojca. Reakcja przyjaciółki z każdą chwilą coraz bardziej przerażała Susan.
- Wyluzuj, to nic pewnego - mruknęła. - Masz samochód? Po zerwaniu z Kevinem... no wiesz... zabalowałam trochę. Klin klinem, rozumiesz. Raczej będę samotną matką. Jeśli wogóle. Poczekasz chwile? Wezmę prysznic i się ogarnę.

Patie przygasła momentalnie i posmutniała. Na pytanie o samochód tylko pokiwała głową.
Gdy Susan stała już w drzwiach łazienki, Pat powiedziała jeszcze:
- Nie myślałam, że z ciebie taka niegrzeczna dziewczynka. Zawsze taka cicha i spokojna, a tu takie rzeczy. Dlaczego mnie nie zabrałaś ze sobą na taką imprezkę?

Susan mruknęła coś niewyraźnie w odpowiedzi i zamknęła się w łazience. Spojrzała w lustro. Nie wyglądała dobrze. Żeby być szczerą – wyglądała koszmarnie. Jak trup w prosektorium. Wzdrygnęła się gwałtownie, co za kretyńskie skojarzenia. Zajrzała sobie w oczy, szukając śladów szaleństwa. Nie zobaczyła nic szczególnego. Może jednak nie zwariowała? Czy to widać na twarzy? Z drugiej strony – czy jak ktoś wariuje, to ma tego świadomość? Chyba nie wie.. a ona wiedziała.
Wzięła prysznic, a potem spróbowała nadać sobie bardziej „żywy” wygląd – cos tam udało się zamaskować makijażem, ale ciągle nie wyglądała jak okaz zdrowia. Ale przynajmniej nie straszyła.
Przeszła do sypialni i ubrała się.
- Jedziemy? – pogoniła Pati.

Zeszła do samochodu, choć przyjaciółka marudziła, że w jej stanie, po lekach, alkoholu i jeszcze w dodatku „przy nadziei” (jakiej nadziei, do jasnej cholery?!) powinna bardziej o siebie dbać, lepiej jeść i dużo odpoczywać, lekarze mówili, ze może mieć zawroty głowy, i mdłości, ojej, skąd będzie wiedziała, czy to po zasłabnięciu, czy od dzidziusia?
Życie Pati (Susana by ją w końcu udusiła, bez dwóch zdań) uratował telefon od agenta. Dopytywało jej zdrowie i przypominała o spotkaniu z Lily Cole następnego dnia. Susana dopytała o przebieg wczorajszych wydarzeń – i, niestety – uzyskała powtórkę wcześniejszej relacji.
Agent się rozłączył, więc Susana – szybko, żeby troskliwość Pati znów nie wezbrała nieprzerwaną falą – zadzwoniła do Melody. Rozmawiały przez cała drogę do kliniki, asystentka też potwierdziła wersję o awanturze na planie i lekowo - alkoholowej zapaści.

- No, jesteśmy – powiedziała Pati. – To tutaj, prawda?
Susana spojrzała na znajome wejście i poczułam jak zalewa ją ogromny strach. Bała się, sam nie wiedziała, co jest źródłem tego lęku. Poczuła irracjonalną potrzebę, żeby uciec spod kliniki, nie wchodzić do środka, poprosić Pati, żeby zabrała ją do domu. Jednocześnie, gdzieś w brzuchu, w macicy, poczuła znowu jakiś ruch, jakby kopnięcie maleńkiej nóżki – to też było irracjonalne, jeśli nawet jest w ciąży, to dużo za wcześnie, żeby czuć ruchy płodu… Nie wiedziała, czy Billy ostrzega ją przed niebezpieczeństwem, czy raczej popędza, żeby już wchodziła. Głupoty, jaki Billy. Przełknęła ślinę i podjęła decyzję.
- Tutaj. Wchodzimy.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline