Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2013, 22:09   #54
czajos
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Drużyna podzieliła się na mniejsze pod oddzialiki mieszając się z przydzielonymi im oddziałami straży i skierowała się w kierunku mostu. Nie było czasu na rozmowy, kolumna pieszych i kilka wozów które przebijały się przez ciżbe były już ustawiana u jak tylko sie dało porządku by być gotowymi do przemarszu. Ludzie taszczyli ze sobą wszystko co nie było przymocowane na stałe do podłogi. Wychodząc już na przeciwko mostu zauważyli także ,że luki w barykadzie są teraz zapychane na szybko przez kilku mocarnych mężów stertami mebli stołów i krzeseł, w jednym z wyłomów z pomiędzy belek sterczał nawet wepchnięty topornej roboty "konik" na biegunach i dziecięce łóżeczko. Ciał mutantów zostały zepchnięte w kipiel kręcącą się pod mostem pozostawiając po sobie jedynie brunatne już strugi krwi i wciąż wypełniający powietrze metaliczny zapach krwi i odór rozprutych wnętrzności. Po przekroczeniu mostu grupie ukazała się zniszczona część miasteczka. Zrozumieli także czemu Kapitan nakazał im przeszukanie terenu, część miasteczka po północnej stronie rzeki rozciągało się wzdłuż traktu niczym przerośnięta gąsienica dają nawet i najgorszemu taktykowi mnóstwo miejsca gdzie można by uderzyć w kolumnę. Już w drodze "dowódcy" ich grupek podzielili się mniej więcej częściami miasta do sprawdzenia i machnąwszy sobie na pożegnanie rozeszli się wzdłuż drogi.

Najbliższą część miasta miała sprawdzić grupa Pawła do której przyłączył się Rebus ,a kolejne następująco Kawka z Casco i Olaf , Cherep z Niedźwiedziem i Glanusem na Eryku z Reinhardem kończąc.



Grupa Pawła


Przypadająca wam do sprawdzenia strefa była jedną z przypuszczalnie najbezpieczniejszych, wszak znajdowała się najbliżej mostu a grupka mutantów która wybiegła z tego regionu została już przetrzebiona na moście, mimo tego nikt z obecnych nie mógł czuć się do końca spokojny. Strażnicy chociaż nie robili jeszcze w gacie ,a drżenie ich kolan nie powodowało jeszcze ,że ich cała sylwetka sprawiała wrażenie ,że dostali jakiegoś ataku, ściskali ręce na włóczniach bardzo silnie pozostawiając na trzonkach ciemne ślady potu, który powodował ,że włócznia wydawała się nagle śliska i nie chciała trzymać się pewnie w dłoni. Wszyscy pamiętali o strzelcu który wypalił do Kapitana. Choć broń palna jest już raczej powszechna w wojsku imperium to w głosach szepczących między sobą strażników ciągle było słychać zabobonny strach przez tego typu orężem.
- To musiał być muszkiet mówię ja wam. Nic innego nie niesie tak daleko. -
- Cud ,że spudłował, słyszałem muchę z końskiego zadu z pół staja idze tym ustrzelić- mówili.

Okolica na szczęście okazała się w spokojna, grupka minęła parę spalonych i po części walących się budynków sprawdzając sale za salą. W końcu zaczęli zbliżać się do ruin gospody gdzie Rebus wypatrzył Strzelca. Wschodnia strona budynku była zawalona ale zachodnie skrzydło trzymało się całkiem dobrze i to w oknie drugiego piętra Guślarz wypatrzył postać w czarnym płaszczu.


Parter

Grupa Kawki

Kawka okazał się naprawdę w porządku nie tylko nie patrzył na ucznia czarodzieja z otwartą niechęcią ale do tego gdy tylko pozostałe grupy zniknęły z pola widzenia na jego twarz wypłynął uśmiech. Szybkim krokiem skierował się do niewielkiej chaty która cudem uniknęła płomieni otworzył drzwi i wślizgnął się do środka by zaraz po przekroczeniu progu z zanadrza wyciągnąć sporych rozmiarów bukłak który wcześniej był ukryty pod połami cuchnącego płaszcza którym się okrywał.
-Szczęśliwy to dzień Panowie- powiedział tak dostojnie jak tylko pozwoliło mu jego dostojne wychowanie.
- Pamiętata wy jak to z dwa dni temu żeśmy te wozy rozbite na potroliku znaleźli -
- Te z farbiarni ? - zapytał jeden z pozostałych członków grupy.
- Joo Ojciec Dietrich mówił ,że tych ich "repusalnekech" to nie pić, ale chłopskego nosa nie zmyli wszak to przedni bimber same poczujta -
i pociągnął tęgi łyk i podał dalej.
- Ducha sem tym dodamy! -
- Przy wszestkich żem nie wyciągał bo by ino język zamoczyli - Dodał jeszcze z rechotem gdy bukłak wędrował w kółko zwilżając gardła i wzmacniając odwagę wojaków. Zbliżając się powoli do czarodzieja i złodzieja grobów...


Grupa Cherepa

Cherep był naprawdę tęgim mężem ale niestety siły pomyślunku z lekka mu brakowało, chociaż wielu uważało ,że właśnie tacy obywatele byli imperium teraz najbardziej potrzebni. Dość silni by razić wroga ,a zbyt głupi by czuć strach i sprzeciwiać się rozkazom. W prowadzonej przez niego grupie aż czuć było unoszące się od niego podniecenie. Był on jednym z tych którzy posmakowali już krwi mutantów przy głównej bramie i widać było że dalej jest mu mało. Może właśnie to ściągnęło wroga, może po prostu już tam był, może usłyszał łomot kroków gdy oddziałek truchtał już wręcz po obłożonych brukiem placykach. Tak czy siak zorientowali się za późno mutanci i to coś już tam było....

Wkraczając na sporych rozmiarów plac grupa zauważył wpierw piątkę mutantów pędzących w ich stronę z jednej z zrujnowanych chat a następnie dwie bestie które wyglądały jak potworne wyobrażenie na temat dzika. Wielkie zwaliste cielska rozmiarem przewyższające największe maciory były pokryte gęstą szczeciną sztywnego dziczego futra z pomiędzy który w dziwacznych miejscach wyłaniały się przeróżne rogi i kostne wyrostki, pysk bestii natomiast przypominał raczej maszynę do mielenia mięsa niż pysk dzika górne i dolne kły były długie niczym sztylety a pozostałe zęby nie były przystosowanymi do żucia listowia płaskimi kwadratami a szpikulcami wypełniającymi pysk prawdziwego mięsożercy.




Grupa Eryka

Eryk został wyznaczony przez Kapitana oficjalnym dowódcą polowym grupki i najwyraźniej miał chęć z tej okoliczności skorzystać w pełni. Zaraz po tym jak grupa rozdzieliła się by przeszukiwać miasto przydzielił każdemu z idących z nim ludzi poszczególne zadania. Reinhard otrzymał trzecie miejsce w szyku zaraz przed Erykiem. Pierwszym z budynków który Eryk postanowił sprawdzić była chlewnia.
-Dobra Pany tak to zrobim tyłem wleziem ty Koniu jesteś pierwszy to drzwi otwierasz a ty "Mości Panie" -rzucił z ironią .
- Wbiegacie zara po nim tylko z impetem zaskoczyć ich chcemy -
Reinhard SW 59/31 Porażka

Reinhard nie widział nic niezgodnego w tym zarządzeniu więc wiedziony wyuczonym posłuszeństwem postanowił podporządkować się temu zawszonemu prostakowi. Chlew nie był zbyt dużym budynkiem od tylnego podwórza prowadziły do środka za to całkiem spore dwu skrzydłowe drzwi. Koniu ustawił się przy prawych wrotach i widząc ,że Giermek jest już gotowy otworzył je z impetem. Reinhard wbiegł do środka. Coś jednak było nie w porządku, klepisko było już zaschniętą twardą skorupą a nie bagnistym podłożem którego Giermek spodziewał się zupełnie jakby chlewni nie używano od pół roku a nie tych paru deszczowych tygodni nigdzie poza tym nie było żadnych narzędzi ani siana zupełnie jak by ktoś zabrał je w spokoju a nie w panicznej ucieczce przed wrogiem. Za plecami usłyszał typot stóp reszty oddziałku który wbiegł do środka chlewu a odwracając się zauważył ,że ostatni z nich zamyka otwarte odrzwia. Wszystkie włócznie były już w pozycji bojowej i wycelowanie w szlachetnie urodzonego.
- Tera cie mamy chuju !- zakrzyczał Eryk zaczynając razem z resztą oddziałku szarże na Reinharda.
Wtedy nareszcie Reinhard przypomniał sobie skąd kojarzył twarz Eryka był on jednym z chłopów których prawie stratował przy bramie.

 

Ostatnio edytowane przez czajos : 01-12-2013 o 09:07.
czajos jest offline