Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2013, 13:27   #30
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację


ROZDZIAŁ I

"Ludzie są jak morze, czasem łagodni i przyjaźni, czasem burzliwi i zdradliwi. Przede wszystkim to jednak tylko woda."

Albert Einstein

Uczta zakończyła się raczej pesymistycznym akcentem. Całe zamieszanie spowodowane podejrzanym zachowaniem maga pogorszyło już i tak złe stosunki na linii najemnicy-pracodawcy. Słońce powoli chyliło się ku morzu. Aquernica płynęła powoli i spokojnie, wiatr ustał i zrobiło się słonecznie. Gdybyś ktoś nie wiedział o zaistniałej w mesie sytuacji mógłby się bardzo dobrze zrelaksować. Niestety, mało kto nie wiedział.

Na pokładzie trwała głośna zabawa. Teraz, być może, słychać było Aquernicę aż w porcie. Statek mknął dość szybko, a wiatr dopisywał. Aura, jak i sam okręt, nie wpasowywały się w ponury klimat panujący pośród najemników. Nikt nie wiedział co dzieje się w mesie, zaś Lathidrill nie palił się do wyjścia. Los Makadosa wydawał się niepewny, choć właściwie nie istniał powód, dla którego elfi mag miałby mu coś zrobić. A przynajmniej bohaterowie takiego powodu nie znali, pozostały im tylko domysły. Wcześniej czy później, każdego jednak dopadła senność, a ogromny księżyc w pełni dodawał piękna otwartemu morzu.



DZIEŃ 2

Na pokładzie kręciły się ostatnie niedobitki po przyjęciu zorganizowanym wieczorem. Ciężko było spać, gdy krzyki raz po raz budziły. Trzeba było jednak się przyzwyczaić, albo znaleźć jakiś sposób na uciążliwą hołotę. Kto pierwszy się obudził musiał doznać sporego szoku. Otóż zupełnie normalnie, na swojej koi, spoczywał nie kto inny, a sam Makados. Cały zdrowy na pierwszy rzut oka. Nie był już sparaliżowany, a wygląd wrócił do normalności. Spał, jak gdyby nigdy nic, a gdy się obudził, zrozumiał że nie pamięta absolutnie nic od czasu, gdy zesztywniał. Zero, pustka. Zupełnie jakby zasnął przy tym stole i obudził się w kubryku.

Zaraz jednak, gdy otworzył oczy poczuł, że zbiera mu się na wymioty, a w ustach czuł metaliczny smak. Po kilku atakach, ból brzucha ustał, choć smak metalu pozostał jeszcze przez przynajmniej dwie godziny. Jednak nie tylko to wzbudziło zdziwienie w kubryku. Draugdin niedługo po obudzeniu się spostrzegł, że nie ma miecza! Nikt nie zauważył, aby ktoś wchodził do kubryka, drzwi były zamknięte, gdy tylko ostatni z bohaterów wszedł tutaj. Istniały więc dwie możliwości: albo ktoś włamał się do nich, albo mają pośród siebie złodzieja. Nic jednak nikomu więcej nie zginęło. Sprawa wydawała się trudna.

Południe. Najemnicy stali w grupie przy burcie. Na pokładzie kręciło się kilka osób, ale żar lejący się z nieba skutecznie odstraszał chętnych na spacery. Pogoda zmieniła się o 180 stopni, wczoraj był zimny wicher, który szaleńczo dął w żagle, teraz główny żagiel pozostał w smutnym spoczynku. Lekki deszczyk ustąpił niesamowitemu gorącu tak pięknie zachodzącego wczoraj słońca.

Pośród tego skwaru nie trudno było oszaleć. Nikt jednak nie spodziewał się dosłownego szaleństwa. Stojący kilka metrów od nich Hulrik przeglądał zawartość jakichś skrzynek. Do czasu. Nagle stanął jak wryty, spojrzał na bohaterów i wyciągnąwszy jednoręczny toporek ruszył na nich z szaleńczym okrzykiem na ustach.
 
MrKroffin jest offline