Mark obserwował Ryana i Lucasa, którzy na pewno zaskoczeni, teraz na niego spojrzeli. Najbardziej było to widać po Lucasie, któremu oczy o mało z orbit nie wyskoczyły. W sumie dobrze, że nie żuł niczego, bo czasem mógł się zakrztusić.
Ryan natomiast swoje zdziwienie wyrażał jak było widać raczej w sobie, niż na zewnątrz.
Wracamy jednak do sedna sprawy, gdyż jak się już powiedziało A, to trzeba i powiedzieć B. Rozejrzał się po lokalu, czy czasem ich ktoś nie obserwuje, czy podsłuchuje. Do tego uważał na kelnerkę, by czasem nie podeszła za blisko, gdy będzie mówił.
-Nasz nowy znajomy, to niejaki Bart Zelekowsky, dziennikarz śledczy, który w początkowej fazie zaginięcia Grisham zajmował się sprawą. Z tego co mi wiadomo potem miał jakiś wypadek i nie było już nic o nim mówione. Przypomniało mi się to, gdy zeszliśmy tymi schodami pożarowymi, kiedy to wycofywaliśmy się z Arcanum Izydora. Nie mówiłem wam o tym wcześniej, gdyż sam musiałem nad tym trochę pomyśleć, gdyż nie byłem tego pewien. Teraz już jednak jestem pewien, więc wam o tym mówię. Co myślicie teraz o naszej sprawie? Według mnie to rzuca nowe światło na to co wiemy, gdyż można zacząć snuć jakieś domysły na temat zatarczek prywatnych między Bartem, a tymi organizacjami, które nam podał.- Powiedział Mark, po czym upił trochę wody ze szklanki. Ni to z pragnienia, ni po to by przepłukać gardło, ot zachciało się. |