Wątek: [Wh40k] Veritas
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2013, 23:15   #12
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Marcus westchnął i zaczął zakładać nowe ubranie.
- Wasz oficer śledczy chyba nie wierzy w przeznaczenie nocy. No dobrze, prowadźcie.
Żołnierz odczekał na zewnątrz pokoju, aż Marcus się przebierze w nowe ubranie, po czym ruszył poprowadzić Vigila do innego kompleksu. Kiedy wyszli na zewnątrz Caesarianin nie żałował otrzymania nowych ubrań. Przyzwyczajony był do znacznie cieplejszych temperatur i nie był zaprzyjaźniony z craeńskim klimatem.

Kiedy dotarli na miejsce Marcus czuł ogarniające go zmęczenie, które potęgowało się, kiedy znaleźli się w ciepłym budynku, a zimno zaczęło opuszczać jego ciało w ten przyjemny, kojący zmysły sposób. Czy Grevoir, tak jak wielu innych o tej porze, jak uśpiona była część mijanych po drodze kompleksów, spał niezakłóconym snem? Czy może on też wykonywał swoją pracę? Z jakiegoś powodu jednak bardziej prawdopodobna dla Marcusa była pierwsza wersja, ale to raczej wynikało z przemęczenia i pewnego zirytowania…

W co się plątali jego rodacy?
Żołnierz zaprowadził Marcusa do sali przesłuchań, orzy której stał jeden niestrudzony strażnik.Vigil otworzył drzwi nie niepokojony przez niego i wszedł do oświetlonej bladym światłem niewielkiej sali, w których jedynymi elementami wyposażenia był długi stół i kilka przystawionych przed nim krzeseł. W środku znajdowało się już pięć osób. Trzech mężczyzn siedzących na krzesłach i dwóch żołnierzy podobnych temu, na którego Marcus natknął się na zewnątrz. Strażnicy mający chronić… tylko kogo?

Na widok Vigila trzech mężczyzni do tej pory siedzących wstało na baczność i uderzyło się prawą pięścią w pierś.
Marcus odpowiedział im wykonując ten sam gest.
-Ave Imperator. Spocznij. - po czym sam usiadł na jednym z krzeseł - Jestem Marcus Triarius Vigil sił zbrojnych Caesery. - spojrzał na trzech mężczyzn - Jestem tutaj, aby upewnić się, że nie wyślą nas na Valhallę jeżeli jesteście niewinni i wywrzeć nacisk, abyście wylądowali na Fenris jeżeli jesteście. - dał żołnierzom chwilę na przemyślenie tych słów - Lokalne władze mówią mi, że handlowaliście broną waszych gospodarzy. Mylą się?

- Wyraźnie - odezwał się młody żołnierz, Savius Lideel, o śniadej, caeseriańskiej cerze i ciemnych włosach. Wyglądał na dość zdenerwowanego. - Nie handlowałem żadną bronią. Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.

- Te pomówienia to bzdura - wtrącił Corves Nidus, mężczyzna o bardzo jasnej karnacji, jak na swoją planetę, bardziej wyglądający na mieszkańca Crei niż Caesery - I na czym się opierają? Na zeznaniach jakiegoś kwatermistrza?

- Oczywiście, że się mylą - stwierdził ostatni z mężczyzn, Asnerus Mariter. Marcus na pierwszy rzut oka określił, że tego żołnierza nikt nie chciałby spotkać sam na sam w ciemnym zaułku. - Jesteśmy Legionistami, mamy swoje zasady i honor.

- Z tego co czytałem gówno macie, a nie zasady i honor. Mariter, ty ponoć zajmujesz się zakładaniem umów, kontaktowali się ponoć z tobą o tym. Lideel ty przekazywałeś informacje o miejscu odbioru. Nie ustalili co Nidus niby robił, ale zapewne sądzą, że organizował transport. - spojrzał po kolei na każdego z Legionistów - Nie będę kłamał chłopcy, źle to wygląda. Dowody co do waszej dwójki -wskazał tu na Saviusa i Asnerusa - są mocne. Co do ciebie Nidus mają tylko, że utrzymywałeś kontakt z Kwatermistrzem, jego zeznań jeszcze nie czytalem więc nie wiem co im nagadał. Oprócz tego, że wy wyszliście do niego z propozycją handlową.

- Ja tylko zrobiłem to, o co zostałem poproszony… - jęknął Lideel nerwowo pukając palcami o blat stołu. - Nic nie wiedziałem o żadnym handowaniu bronią.

- Gówno mają - warknął Mariter. - Kwatermistrz poprosił mnie o przysługę, to ją dopełniłem.

- Naprawdę? - Nidus pokręcił głową. - Wszystko co na mnie mają to zeznania ICH kwatermistrza?

- Zadam ci lepsze pytanie Nidus. Czy ty jesteś w stanie dać mi coś mocniejszego? Jesteś żołnierzem spoza tego systemy, oskarżony przez ICH prokuraturę, o handlowanie ICH bronią, będziesz sądzony przez ICH sąd i tak, jedyne co mają to zeznania ICH kwatermistrza. Zaczynasz widzieć co mam na myśli? - Marcus westchnął - Dobrze, powiedzcie mi. Lideel, kto cię poprosił o wzięcie w tym udziału? Mariter, o jaką przysługę cię poprosił Kwatermistrz i czemu, ją spełniłeś? Carvus, czy masz pomysł, czemu uważasz, że Kwatermistrz cię wkopuje? I czy słyszeliście COKOLWIEK na temat tego, że hadnlują tu bronią?

- Kwatermistrz - odparł Savius, a na te słowa jasnowłosy Nidus parsknął.

- Kwatermistrz, kwatermistrz. Najwyraźniej coś nagadał na mnie, poprosił i przysługę dwóch innych, a że to obcosystemowcy to tylko lepiej, prawda?

- Bo spłacałem swój dług. - mruknął Asnerus. - Powiedzmy, że kiedyś… Wymienił mi uszkodzony ekwipunek poza kolejnością i bez informowania o tym osób trzecich.

- A moje ostatnie pytanie?

- Na każdej planecie znajdzie się handlarz bronią. - mruknął Nidus - To raczej proste, ale wątpię, aby ktokolwiek z nas interesował się taką kwestią.

Pozostali dwaj żołnierze pokiwali głowami na słowa kompana.

-Nie rozumiesz mnie. Nie pytam, czy byliście swiadomi, że taki proceder jest możliwy. To tak jakbym was pytał, czy są na tej planecie dziwki, które wam coś sprzedadzą podczas igraszek.

Ja pytam, czy ktoś wam powiedział “Tak przy okazji, jeżeli chcecie dorobić Kwatermistrz handluje bronią”?

Nidus pokręcił głową.

- Oczywiście, że nie i spójrz na to tak Vigilu, Sir. DLACZEGO ktoś chciałby wciągać w spółkę osoby z innego systemu planetarnego?

- Bo łatwo zwalić na nich winę. Bo łatwo zmanipulować gości, którzy nie są przyzwyczajeni do średnich rocznych temperatur, które nigdy nie są osiągane w domu. Ponieważ nie jesteście tutaj na stałe i byćmoże odlecicie zanim ktoś coś zwęszy. Mam kontynuować?

- Czyli widzę, że przysłano nam kolejnego prokuratora. - mruknął Asnerus.

- To ja teraz zadam pytanie wam, sir - wtrącił Corves. - Skoro tak łatwo manipulować gości, to co w takim razie z Vigilem?

Savius jedynie siedział milczący, przysłuchując się wymianie zdań.

- Uwierz mi Mariter chcę wam pomóc, sęk w tym na razie nie mam jak. Jedyne stanowisko obrony jakie mi dajecie to: “Zwalacie winę na nas bo jesteśmy obcy”, wątpię, abym wygrał tym spór o to kto podjada żarcie z kantyny. Odpowiadając na twoje pytanie Corves, jestem świadom, że mogą próbować mnie zniechęcić do tego wszystkiego. Żebym się po prostu poddał i powiedział “Walić, są winni, rozstrzelać, ja lecę do domu”. Fakt, że gadam z wami w środku nocy, po kilku godzinach gapienia się w tekst, tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Nie mam jednak zamiaru na to pozwolić. Jestem tutaj dlatego, że zależy mi na opinii Caesery i JEŻELI jesteście pionkami, które ktoś wykorzystał… no cóż ciągle jesteście czegoś winni, ale nie jest to zdrada. Więc, żaden z was nie wiedział o pozostałych?

- Z tymi Legionistami bliżej poznałem się dopiero po oskarżeniu - idezwał się w końcu Savius.

- My zaś znaliśmy się wcześniej, ale to tyle, przelotna znajomość - odparł Asnerus.

-Yhym… Asnerus, jak dokładnie brzmiała przysługa Kwatermisrza?- Marcus spojrzał na Lideela- I czemu w sumie, usłuchałeś jego prośby Savius? Z dobroci serca?

- Miałem skontaktować się z pewnymi ludźmi i ustalić z nimi z góry określone miejsce, w które mieli się stawić.

- To była też spłata… długu - mruknął niechętnie Savius.

- Co wydał ci sprzęt, który zgubiłeś?

- Nie… - skrzywił się. - Ja dbam o wydany sprzęt.

- Więc? Nie wstydź się, wszyscy jesteśmy tu facetami.

- Pomógł mi załatwić przepustkę… na jedną noc… poza przydziałem.

Przez dłuższą chwilę mina i pozycja Marcusa się nie zmieniła. Po czym westchął boleśnie.

- No dobrze więc z tego co rozumiem… Kwatermistrz załatwiał wam coś co teroetycznie było ponad jego kompetencje, lub poza wiedzą swoich przełożonych?- Spojrzał na Corvusa - A tobie? Nie załatwił przejażdźki Banebladem po peryferiach?

- Nic mi nie załatwiał i nic dla niego nie zrobiłem. - mruknął Corves.

Asnerus się zaśmiał i zerknął na Saviusa.

- Kobiety Crei nie są tak zimne jak sama ta bryła lodu?

W odpowiedzi Lideel jedynie odwrócił wzrok.

- Corvus słuchaj, masz kłopoty i tak i tak. Jeżeli coś zrobił dla ciebie powiedz mi, bo szczerze. To jest coś. Jeżeli okaże się, że “pomagał” też innym żołnierzom i wyciągał “przysługi” za to, daje mi to jakąś obronę. Bo na razie, twoja obecność tu jest na tyle dziwna, że oznacza, albo skończony przypadek, albo głębsze powiązanie.

- Nie było żadnej przysługi - odparł mocno. - Raczej jest to próba zaszkodzenia mi w odpowiedzi na pewną utarczkę.

-Utarczkę?

- Dowiedziałem się, że Asnerus zdobył ekwiunek poza przydziałem. Nie spodobało mi się to i poszłedłem się z nim rozmówić w tej kwestii. W rozmowie próbował mnie przekupić, ale jedynie mnie to rozeźliło i zgłosiłem nieautoryzowane wydanie ekwipunku.

-Komu? - ta informacja zaintrygowała Marcusa. Nie kojarzył jej ani w raportach, ani od Grevoira.

- Sierżantowi Lascasowi - odparł Corves. - Jest on sierżantem naszego oddziału.

Marcus zamyślił się chwilę. Będzie potrzebował więcej informacji, wątpił jednak, aby ta trójka bardziej mu pomogła - No dobrze chłopcy, to już coś… niewiele, ale więcej niż miałem kiedy tu weszłem. Pewnie się jeszcze tu zjawię. - spojrzał na strażników - To chyba wszystko na dziś. Oddaję podejrzanych wam.- Triarius wstał i ponownie wykonał salut Caesery - Ave Imperator.

Trójka podejrzanych również wstała i Vigilowi odpowiedziały trzy saluty i złączone głosy:
- Ave.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline