Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2013, 18:38   #16
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Nie tylko Samuel mógł dzisiaj stwierdzić, że dobrymi chęciami brukuje się piekło. Przyznał by mu rację choćby młodociany uciekinier z Piastanii- Stefan Nowak. Siedział nad zleconym mu do naprawy radiem , gdy jego brat- Stanisław postanowił się wtrącić.

-Daj pomogę- po prostu zabrał mu jedną z części sprzed nosa. Jedno z tych istotnych maleństw, które ciężko było zdobyć. Przynajmniej po okazyjnej cenie, na jego skromną kieszeń. Stasiek po prostu przełożył ją na narysowanym na kartce kręgiem alchemicznym.
-Stasiek! Zostaw!!-Stefan próbował jeszcze wyciągnąć przedmiot, ale cofnął rękę jak tylko poraziła go energia wydzielająca się przy transmutacji. Szczęście w nieszczęściu. Jeszcze ssał obolałe palce, gdy przedmiot po transmutacji po prostu rozpadł się wydzielającym zapach spalenizny. Stanisław wyglądał na równie zaskoczonego.
-Chyba coś pomyliłem. P- przepraszam
Za takie przeprosiny Stefan mógł mu po prostu dać sójkę w bok.
-Do **** z tą twoją alchemią jak tylko psujesz! Ziemniaki obrałeś?!
Podszedł do kociołka z gotującą się zupą. Jeden łyk sprawił, że cisnął w Staśka najbliższym kartoflem.
-I jeszcze rosół spieprzyłeś!- miał przy tym dosłownie na myśli co Stasiek zrobił z zupą.
Znów dostał niemrawe przeprosiny. Przy takim przebiegu rozmowy można by pomyśleć, że starszy brat strofuje młodszego. Tak było by w „sprawiedliwym świecie” jak mawiał Papa Nowaków. Ale świat jest niesprawiedliwy, więc to Stefan jest tym młodszym jeszcze 15- letnim mlekosytem, a Stanisław 23 młodzieńcem, któremu wszystko wolno, a kompletnie sobie nie radzi z podstawowymi rzeczami. Ostatnie cztery miesiące jakie spędzili w Centrali jeszcze bardziej wbiło go w przekonanie, że Stasiek by sobie bez niego nie poradził.

Alchemicy w ogóle nie mają racji z tą całą „równowartą wymianą”! A jeśli mają, to nie jest wcale sprawiedliwa. Na co komu w ogóle alchemia?! Więcej z nią kłopotów! To ciężka praca powinna się liczyć, a nie, że komuś się poszczęściło, że rysowane kręgi zaświecą. Takie myśli szły po głowie Stefanowi dolewając wody do rosołu.
Nawet surowy ojciec wymiękał jeśli w grę wchodził Staś. Zaś dzieci podchwyciły melodię dorosłych, żeby go traktować jak kogoś wyjątkowego jeszcze zanim nauczył się cokolwiek o alchemii. Że taki wesoły, daleko zajdzie. I na długo zanim Stefan się urodził, więc nie było mu jak zmienić zastałej sytuacji.

Młody mechanik miał za to ochotę zdzielić się ciężko po łbie, że skapnął się tak późno, że Stasiek nie jest jego bratem. Przecież od zawsze dorośli specjalnie go traktowali, jaki to on biedny i dzielny. Tak często mówili, że to niezwykłe jacy są podobni ze Stefanem. I zaraz zaczynali szeptać między sobą. W końcu koledzy mu powiedzieli. Stanisławowi umarła matka- wielka miłość Papy. Parę miesięcy po tym jak się urodził. Podobno nawet trochę się znała na alchemii. Papa później się ożenił po raz drugi. Z rozsądku, ale Staś był za mały żeby pamiętać swoją matkę, a macocha za dobra, żeby dręczyć pasierba jak na bajki przystało. Jej się nie należały hołdy chociaż żyła, była pracowita i urodziła troje dzieci. Dzieci, które nie znały się na alchemii, ale chociaż nie robiły nią szkód.
Dopiero wtedy Stefan zaczął zauważać kolejne szczegóły. On i reszta rodzeństwa miał oczy niebieskie, Stasiek brązowe. Jedyny miał kędziory, a przecież Mamy były równie proste i jasne co Stefana. Starszy był jednak równie żylasty i wysoki co Papa, z równie długim nosem. Stefan zapowiadał się na taki sam typ. Żałował, że nie widać było bardziej po przyrodnim bracie, że jest odmieńcem.

W ogóle na co komu alchemia? Całe to rysowanie i żeby czegoś przy tym nie spaprać. Tyle zachodu, żeby coś przylazło na tyle blisko, żeby się w ogóle przydał. Równie dobrze można by wstawić wnyki, czy inne pułapki. Ma się doświadczenia z partyzantki! Nie mówiąc o tym, że od kiedy w Drachmie doszło do czystek po lasach zaczęły łazić jakieś dziwaczne stwory. Stalowy rycerz poluje na partyzantów, a ludzie o stalowych szponach i zębach pomagają tropić odziały. Alchemiczne monstra. W lesie koło wsi Nowaków też się pojawiali, chociaż było stamtąd niedaleko do strefy Piastiani Amertisowej. W głębi Piastii od Drachmy musiało być jeszcze gorzej. Piasta nie byłaby sobą, gdyby nie stawiali oporu. A dla partyzantki cenni byli wszelcy alchemicy. Ogień zwalczać ogniem.
Stefan tego nie rozumiał. Maszyny były pewniejsze. Już gdy miał 3- 4 lata rozłożył odziedziczoną po Staśku kolejkę elektryczną na czynniki pierwsze. Dostał za to lanie od ojca. Papa jednak jej nie wyrzucił, tylko złożył z powrotem w całość. To dopiero była magia! Potem młodociany mechanik stale ją rozbierał i składał. Gdy nie miała już dla niego żadnych tajemnic zabrał się za inne sprzęty. Znowu dostawał lanie, ale z czasem nauczył się składać maszyny tak, że nie było śladu po rozebraniu. Zaczął je przerabiać, a ojciec pozwalał mu przy nim siedzieć jak naprawiał silnik traktora. Wystarczyło tylko wystarczająco długo posiedzieć nad jedną rzeczą, żeby zrozumieć jak działa.
W całej wsi wiedzieli, że Stefan dużo umie. Mimo to miał wrażenie, że do partyzantki przyjęli go głównie dlatego, że jest bratem Staśka. I to jego niezdarnego, przyrodniego braciszka oddelegowali do tak ważnej misji! Piastia miała swoich przedstawicieli i łączników w Amertis. Zajmowali się wszystkim- od nielegalnych audycji po odsyłanie broni i radiostacji. A w przeciągu ostatnich miesięcy kilka ważniejszych łączniczek po prostu zniknęło. Jakby się zapadły pod ziemię. Gdy Nowak- alchemik ruszył w drogę dla śledztwa, młodszy nie mógł tego tak po prostu zostawić. Dlaczego to zawsze Stasiek musi być bohaterem!? A starszy się skapnął, że za nim polazł, gdy byli już w strefie Amertisowej Piastii. Wracać było jeszcze niebezpieczniej niż iść naprzód. Naprawdę gorąco się zrobiło dopiero przy Briggs. Do Drachmy łatwo wejść, ale nie puszcza tak łatwo zdobyczy. Briggs też nie. Łatwo nie było zwiać. Na samo wspomnienie Briggs młody mechanik mógł się tylko uśmiechnąć.

-Dowiedziałeś się chociaż ostatnio czegoś ciekawego?- w geście pokoju dał mu zupy. Pytanie było głównie z grzeczności. Od kiedy dotarli do Central City wtopili się w tłum jako imigranci na azylu. Stasiek łapał się różnych robót. Stefan szybko zyskał renomę majster- klepki. Jak nie miał zleceń to pomagał stałemu klientowi warzywniaka- Ryśkowi (też Piastanin) przy pędzeniu bimbru. Dziwnym trafem poszukiwania Nowaka alchemika zaprowadzały go głównie do host- clubów, czy innych podejrzanych spelunek. Bawidamek lazł się zabawić, ot co. Wypytywali o Chloe, Maggie, Asuna, Rosanne, Jackie (łączniczki o pseudonimach: Karolina, Magda K., Agnieszka, Róża, Czarna) jako zaniepokojeni krewni, znajomi i narzeczeni. Nikt nic nie słyszał, czy widział. Po prostu zniknęły.

-Tym razem znaleźli łącznika Władka alias Vance- powiedział Stasiek.
-Jak to znaleźli?
- W kałuży własnej krwi podziurawiony jak sito. Zupełnie jakby dostał parę razy widłami na kilka stron. Sporymi widłami- po chwili kontynuował- Odwiedziłem po raz kolejny babcię u której Asuna wynajmowała mieszkanie. Przypomniało się jej, że przed zniknięciem odwiedziła ją złotooka i złotowłosa kuzynka. I czy mamy w rodzinie więcej takich? Po za tym dostałem parę pamiątek po Chloe i Rosanne. Jako znajomy za opłatą.
-Chodzi ci o to pudło z książkami?- na samo wspomnienie Stefan miał ochotę go kopnąć.
-Parę miało pieczątki z biblioteki Uniwersytetu Rutgera.
-No i co? Do biblioteki to podobno każdy może się zapisać.
-Kiedy mieszkały na dwóch różnych końcach miasta. Tak daleko się idzie do biblioteki tylko kiedy się szuka czegoś ważnego. Poszedłbyś do sąsiedniej wsi po książkę?
Mechanik miał kiepskie doświadczenie z bibliotekami. Coś na jej kształt prowadziła Sołtysowa. Można u niej było dostać głównie poradniki rolnicze, czy mechaniczne, bajki dla dzieci i trochę literatury dla osłody. Przy czym do wielu go nie dopuszczano. Zwłaszcza tych, które zaaferowane panie wymieniały między sobą, a mężczyźni nie rozumieją. Poprzez Staśka „dla zrozumienia kobiecej duszy” pożyczył jedną pod tytułem „Po zachodzie słońca”. Faktycznie nic nie zrozumiał. Zakochiwać się w wampirze? I jeśli ten cały Edgar jest taki wspaniały to czemu kocha taką nijaką dziewczynę? A zbyto go śmiechem kiedy prosił o sprowadzenie czegoś o automatycznych zbrojach z Amertis. Bo na co mu? Nawet miejscowy kowal takich nie potrafi. Jakoś nikt nie powiedział paniom, że to głupie sprowadzać jedną z tych burżuazyjnych gazet ze ślubu prezydenta Mustanga. Chociaż to też było ryzykowne.
W sąsiedniej wsi mogło być jeszcze gorzej z biblioteką. Faktycznie, jakby to nie była książka o automatycznej zbroi nie byłoby się co fatygować.
-Chloe często twierdziła, że jak masz problem to idź do biblioteki- dorzucił Stasiek- Zatem może tam pójdziemy?
-Niech będzie- wzruszył ramionami. Nie spodziewał się, żeby mieli się czegoś dowiedzieć, ale chociaż mógł brać oficjalnie udział w śledztwie.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 06-12-2013 o 09:23.
Guren jest offline