Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2013, 11:13   #57
SyskaXIII
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Patrol jak patrol, lepsze to niż siedzenie na dupie wśród wystraszonych panienek, chłopów i staruchów. Cherep wyglądał na pokaźnego awanturnika skorego do bójki i tak też się zachowywał jednak to nie robiło najmniejszego wrażenia na krasnoludzie. Patrol z tymi ludźmi przypominał trochę polowanie z gromadą rozwydrzonych dzieciaków jakiegoś lorda, które nie potrafią trzymać jadaczki zamkniętej na kłódkę. Dzięki temu stało się dokładnie to czego Khazzad się spodziewał.

Jako jedyny zareagował na słowa Jaromira dotyczące jakiś hałasów, niestety było już za późno i o ataku z zaskoczenia można było zapomnieć. To co się stało natomiast dawało małe możliwości do popisu chłopakom Cherepa. Oddział mutantów już był rozpędzony i szarżował na patrol. W takiej sytuacji Glanus mógł zrobić tylko jedno, przygotował tarczę i zaczął utrzymywać równowagę tak mocno jak tylko się da. Spodziewał się, że któraś z poczwar zatrzyma się na jego tarczy ale czegoś takiego się nie spodziewał.

Wszystkie mutanty zupełnie go wyminęły, nie zwróciły na niego uwagi co mocno zezłościło tarczownika. Ta chwila rozkojarzenia mogła srogo kosztować wojownika. Gdy ten tracił czas na wyzywanie zmutowanych okropieństw, jedno z nich obrało go już na cel. Rozpędzony dzikopodobny stwór już prawie przywalił w odsłoniętego Zigilduma, jednak doświadczenie bojowe zaowocowało w tym, że Glanus zdążył wystawić tarczę która przyjęła praktycznie całą siłę z jaką uderzył zwierz.

Oczywiście wielkość stwora i brak stosownego przygotowania ze strony krasnoluda skończył się tym, że po odbiciu się rogów od tarczy, krasnolud poleciał kilka metrów w tył i przywalił plecami o gruzy.
-No to zapraszam do tańca poczwaro, teraz mnie rozzłościłeś...- wypowiedział pod nosem, po czym wstał i przygotował się na kolejny atak.

Kątem oka zauważył, że hołota, z którą przyszedł nie radzi sobie za dobrze. Każdy z nich odnosił coraz to poważniejsze rany jednak na szczęście nie pozostawali dłużni. Po obu stronach zaczęły sypać się trupy, jednak nie mógł nic zrobić. Musiał najpierw zając się dzikiem. Glanus siekał bestię swoim toporem tak silnie i tak często jak to tylko było możliwe. Ten jednak był dużo wytrzymalszy niż się spodziewał. Ilość ran, które odnosił jedynie rozjuszyły potwora, ale i z tym stal khazzadzkiej tarczy sobie poradziła. Po sparowanym ciosie, nie pozostało nic innego jak tylko zadać jeszcze dwa ciosy w kark i pozbawić przeciwnika reszty życia.

Walka z dzikami zajęła Niedźwiedziowi i Glanusowi więcej czasu niż się spodziewali, wynikiem tego była strata całego oddziału. Na placu boju pozostali jedynie towarzysze w podróży oraz dwa wyczerpane mutanty, które nie miały już nawet siły uciekać. W związku z tym dwa szybkie cięcia toporem pozbawiły wszystkich wnętrzności pozostałych plugawców.

Wynik walki nie był zadowalający, strata kolejnych ludzi dobrze nie wróżyła, a do tego Jaromirowi znowu udało się załapać kilka kolejnych ran. Gdy Glanus sprawdzał czy na pewno wszyscy przeciwnicy są martwi zauważył, że Cherep jednak żyje. Stracił przytomność ale żyje.
-Ej czerep, wstawaj... Nie czas na drzemki. - zawołał do leżącego i sprzedał mu kopa na pobudkę.

-Jaromirze, jak twoje rany ? Dasz radę normalnie chodzić? - zapytał do przyjaciela, który w tym czasie zabierał jeden z rogów jako trofeum. [/i]- W sumie to masz niezły pomysł z tym rogiem, ale ja mam lepszy, zaraz ci pokażę[/i]- Krasnolud podszedł do truchła dzika, którego zabił i zaczął oddzielać wszystkie rogi jakie mógł.

-Jak znajdę jakiegoś kowala to powiem, żeby przytwierdził je do tarczy. Jakiś czas powinny wytrzymać. Wracajmy już lepiej do kapitanka, nie będzie zadowolony z wieści. Jeśli żaden z was nie potrzebuje pomocy w chodzeniu to pozwólcie, że zabiorę broń poległych wojowników, może się przydać na szlaku. - po tych słowach zaczął zbierać złom i ruszył w kierunku, z którego przybyli.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline