Buck z rozbawieniem obserwował wyczyny JP, profilaktycznie usuwając się z jej drogi. Obserwujący to samo widowisko sprzedawca o mało co nie zszedł na zawał serca. W sumie, to jak dziewczyna chciała, żeby stracił przytomność, to mogła powiedzieć. Obyło by się bez wzbijania tumanów kurzu, w których teraz wszyscy stali.
Tymczasem Paula świetnie radziła sobie z negocjacjami. Po chwili przyszedł czas, aby sam się w nie włączył. - To chyba uczciwe, prawda, Buck? -
Olbrzym obdarzył sprzedawcę spojrzeniem zazwyczaj zarezerwowanym dla natrętnych owadów, które za chwile człowiek ma zamiar z nieskrywaną przyjemność rozdeptać. - Uczciwie? Ja za niego bym tyle nie wziął. - Przy tych słowach Buck wykonał niedbały gest kciukiem, świadomie zostawiając w domyśle, czy wskazał nim na samochód czy sprzedawcę. - A efekty wykonanej usługi, na pewno utrzymały by się dłużej niż tydzień. Bez kucji... - |