Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2013, 22:26   #161
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Słysząc dobiegający z głośników komunikat Shade zaklęła ze złości i szybko ruszyła w kierunku pomieszczenia, w którym zostawili kombinezony ochronne. Nie było wiele czasu by bawić się w rozważania czy ma sens zakładanie pełnej ochrony. Rozrzedzone powietrze nie dawało mózgowi wystarczającej ilości tlenu i skutki tego pojawiały się już w postaci ciemnych mroczków migających przed jej oczami. Najemniczka chwyciła po prostu butlę i zarzuciła ją sobie na plecy. Potem wprawnym ruchem podpięła kabel do swojej maski tlenowej. Jakimś cudem, a może po prostu dzięki faktowi, że były to produkty tej samej korporacji, gwint pasował i dał się wkręcić. Odkręciła zawór i rozkoszą wciągnęła ożywczy haust. Teraz mogła spokojnie założyć resztę stroju. Może nie było to potrzebne, nie wiadomo jednak co za świństwo wpompują urządzenia w to miejsce, po usunięciu atmosfery. Pomyślała, że zawsze lepiej nie ryzykować.
Kane chciał załatwić sprawę po cichu, do czego jednak nie miało dojść. Pierwszy raz podziękował losom za spotkanie wroga, dzięki niemu, jego sprzętowi, mógł cokolwiek widzieć w nagłych całkowitych ciemnościach. Shade rzuciła się po tlen, mężczyzna najpierw zrobił coś innego. Przeszukując pomieszczenie wzrokiem znalazł jakąś taśmę. Za jej pomocą przylepił granat odłamkowy do drzwi, na wysokości urządzenia odblokowującego i wyciągnął zawleczkę, odbiegając za Valerie. Nie sprawdzał zniszczeń wywołanych wybuchem. Dopiero po podmontowaniu tlenu do maski, powiedział do kompanów.
- Uważacie, że lepiej założyć pełny osprzęt? Gdyby wróg przebił się przez zawalisko, będziemy jak kaczki. Może ktoś z nas zostanie przy peronie?
- Nie wiadomo co oni przygotowali, by tu wpuścić
- Shade, która już zdążyła założyć część odzienia ochronnego, podzieliła się z mężczyznami swoimi przemyśleniami. - To świństwo może równie dobrze działać także przez skórę. Ubierzmy się i przekonajmy co wpuszczą. Dopiero potem planujmy dalsze działania.
Felix też założył już maskę i butlę, i bez słowa zabrał się za ubieranie kombinezonu ochronnego.
- Możemy się rozdzielić, ale i tak jesteśmy tutaj tylko w trójkę. Jedna osoba przecież nie poradzi sobie z grupą. Z peronu nie ma gdzie się wycofać, tylko do środka - najemnik mówił, zakładając już rękaw kombinezonu. - A tu trzeba będzie paradować w tym czymś, albo co najmniej z butlami.
- Wyciągamy kobiety i zmywamy się stąd
- Kane nie ruszył do kombinezonu. - Zostanę przy peronie, w razie czego cofnę się w tunel i ostrzegę was. Dalsza część procedury może się nie zacząć, mają tu przeciek powietrza - odniósł się do dziury wybitej przez Wiga.
Fox miał już na sobie cały kombinezon. Skinął głową i rzucił tylko do zwiadowczyni:
- To idziemy.
Shade, także w pełni ubrana, bez dalszej dyskusji poszła za Raverem.

Wrócili do największego pomieszczenia laboratoryjnego już w kombinezonach. Wentylatory ciągle pracowały z pełną mocą i powietrza nie zostało tu nic lub prawie nic. Drzwi, które granatem próbował wysadzić Kane, teraz były wbite lekko do środka, lecz przez szparę w nich przejść się jeszcze nie dało. Były zaprojektowane tak, by całkowicie chronić przed wirusami i bakteriami, nie przed ładunkami wybuchowymi czy wyważaniem. Lecz za nimi były jeszcze jedne, blokujące przejście do szklarni.
- Blue, odsuńcie się od drzwi, spróbujemy je wysadzić - Powiedziała najemniczka wyciągając kolejny granat. Zastanawiała się czy nie wrzucić go przez zrobiony przez Kane’a otwór i rozsadzić obie pary drzwi od środka. Zastanawiała się jaki efekt daje wybuch w próżni. Nie była naukowcem. Nie miała pojęcia, czy brak tlenu coś zmienia, czy powiększa czy też zmniejsza reakcję. Mieli się o tym przekonać już niedługo w najszybszy i najprostszy, empiryczny sposób.
Felix przyjrzał się drzwiom i odezwał się, gdy Valerie wyjęła granat.
- Dwa przejścia, jeden nie starczył nawet na to pierwsze. Może wrzućmy od razu dwa, dla lepszego efektu? - wskazał na swój granat odłamkowy, umieszczony w małej torbie przy pasie, którą przymocował do kombinezonu.
- Nie - Kobieta pokręciła głową - To niczego nie zmieni i raczej nic nie da.
 
Eleanor jest offline