Sayniel odetchnęła głęboko powietrzem Korriban uwolniona od ciasnego i dusznego transportowca. Wreszcie dotarła na miejsce, ale ku jej zdziwieniu zgromadzonych tu było wiele innych osób, co mogło oznaczać tylko jedno. Ostrą selekcję. Uśmiechnęła się do siebie rozglądając po otoczeniu. Z wieloma z kandydatów walka nie mogła być ciężka. Przewidywalność… Taką cechę lubiła u swoich oponentów, a właśnie to widziała u wielu z chętnych. Jak oni w ogóle mogli mieć nadzieję na zostanie jednym z Sith, skoro nawet dziecko potrafiłoby ich rozgryźć?
Będą musieli obejść się tylko z tymi marzeniami.
Obserwowanie tych osób było jednak w pewnym stopniu ciekawą rozrywką. Felin patrzyła jak reagują na sytuację wokół nich, z czym się obnoszą, jakie podejmują kroki. Stanowiło to doskonałe zabicie czasu, ale prawdziwym celem było dla niej wyszukanie w tym tłumie tych, który stanowiliby prawdziwe wyzwanie. Lepiej było już na tym etapie rozejrzeć się za osobami, z którymi rywalizacja będzie bardziej problematyczna.
I znalazła jedną.
Sayniel spokojnie przyjrzała się mężczyźnie zapamiętując jego osobę, już na wszelki wypadek. Stanowił on wyjątek w tym morzu przeciętniaków, co nie martwiło Felin. Wręcz przeciwnie, dodawało smaczku przyszłym zmaganiom. Czym w końcu byłoby polowanie bez silnej ofiary? Oczywiście nie przypięła mu plakietki przyszłego wroga, o nie! Ten mężczyzna mógł być równie dobrze silnym sojusznikiem, a taka możliwość budziła tukrytą za pozorem obojętności ekscytację u kobiety. Pozostawało oczywiście pytanie w jaki sposób pozyska go jako sojusznika… świadomego lub nie. To jednak była kwestia na później. Na razie nie miała wystarczająco informacji o osobie, a bez tego nie miała możliwości ruchu. Musiała cierpliwie poczekać na odpowiednią sytuację.
Ktoś jednak czekać nie zamierzał.
Felin poczuła jak ktoś obejmuje ją w talii i przyciska do siebie, po czym usłyszała szept przy swoim uchu.
- Co tutaj robisz, śliczna?
Kobieta odwróciła głowę i zobaczyła czarnowłosego, wyższego od siebie mężczyznę uśmiechającego się tym nieprzyjemnym uśmiechem pewnego siebie zdobywcy. Skrzwiła się i pokręciła oczami.
- A jak sÄ…dzisz? To, co wszyscy.
- A dasz radę? Taka delikatna? - natręt nie dawał za wygraną.
- Sądzę, że lepiej, niż ty - parsknęła.
- Cięty języczek. - przybliżył się do jej twarzy. - Może zobaczymy czy tak cięty w każdej sytuacji?
- Puszczaj. - Felin zmrużyła oczy poirytowana.
- Och, kochanie. Nie bądź taka niedostępna. - mężczyzna musnął ustami jej policzek. - Może jak już będziemy już mieli trochę czasu dla siebie to spędzimy go razem?
- A może nie? - Felien uśmiechnęła się nieprzyjemnie, a po chwili ten poczuł zimno lufy pistoletu blasterowego przyłożonego do dołu jego szczęki. - Puszczaj.
Mężczyzna zacisnął zęby, ale puścił Felin i odsunął się od niej.
- Ty…
- Dasz mi spokój.
Natręt zamrugał wyraźnie zdezorientowany. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale jedynie rzucił Sayniel krótkie spojrzenie i wycofał się pomiędzy innych kandydatów. Kobieta schowała pistolet i pokręciła oczami. Dobrze, że wciąż miała swoje sposoby na takich gnojków.
__________________ Writing is a socially acceptable form of schizophrenia. |