Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2013, 00:31   #1
 
Felix's Avatar
 
Reputacja: 1 Felix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodze
Sith - Brotherhood



Dawno Dawno temu, w odległej galaktyce...


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=EjMNNpIksaI[/MEDIA]

Wojna z Jedi i republiką wciąż trwa. Sithowie, zjednoczeni pod
sztandarem Bractwa ciemności wygrywają kolejne starcia z oddziałami
republiki. Lord Kaan, przywódca Bractwa odszedł od dawnych tradycji
Sith na rzecz nowych idei. Mimo początkowych oporów niemal
wszyscy Lordowie go poparli widząc rosnącą potęgę bractwa.

W Senacie trwają debaty które mają odratować chylącą się
ku upadkowi republikę. Wojna nie wyszła poza zewnętrzne Rubieża,
a Republika wciąż dysponuje pokaźnymi siłami, jednak ostatnie
porażki wyraźnie pokazały że do tej pory nie doceniano Kaana.

Jednym z pierwszych ruchów jakie Sithowie poczyni było
przygotowanie do otwarcia nowych akademii na zajętych
przez siebie planetach. Mieli się w nich szkolić nowi rekruci
którzy zasiliwszy szeregi bractwa mogli przechylić szale
zwycięstwa.

Szczególną uwagę poświęcono jednak akademii na Korribanie.
Nauki w niej odbierać mieli nie jacyś zabójcy czy wojownicy,
lecz Lordowie. Osoby o najwyższym potencjale...



WSZYSCY

Słońce paliło niemiłosiernie rozgrzewając kamienie, a suchy wicher niósł nie wytchnienie, a twardy piasek szarpiący odsłonięte części ciała. Kilkanaście kilometrów stąd szalała olbrzymia, nawet jak na Korriban, burza piaskowa. Nawet tu odczuwało się silniejszy wiatr, lecz nie przerywano procedur. Małe transportery lądowały na placu przed akademią wypuszczając grupki dwunastoosobowe. Wszystkich adeptów łączyło w tej chwili jedno uczucie. Każdy cal na tej surowej planecie był przesiąknięty jakąś energią, nie sposób było pozbyć się przeświadczenia że coś wisi w powietrzu. I nie chodzi tu o Moc która była tu niezwykle silna, to było coś jeszcze, coś co każdy, bez względu na przeszkolenie w mocy odczuwał całym sobą. Jakby ciążyła tu jakaś olbrzymia skoncentrowana energia która tylko czeka by się zamanifestować w jakiejś, nieodgadnionej jeszcze postaci.

Od strony akademii nadchodzili już Mistrzowie, tak że gdy ostatni transportowiec odlatywał Wszyscy byli już na miejscu. Niecała setka, tyle was było na placu. Jednak nawet taka liczba zdawała się jedynie kroplą w morzu tej planety na której szalały siły niewspółmierne do waszych.

Lucien

Od kiedy weszliście w atmosferę nie było już odwrotu. Pozostało dać z siebie wszystko. Przy każdym zamknięciu oczu, nawet mrugnięciu oka czułeś się obserwowany. Nie przez innych adeptów, nie przez Mistrzów, lecz przez samą planetę. Ciarki przeszły cię po plech, lecz nie był to strach, było to coś znacznie subtelniejszego, jak szept z najodleglejszych zakamarków duszy.

Na placu przed wejściem do akademii po raz pierwszy mogłeś omieść większą część adeptów. Widziałeś paru Zabraków, dwóch albo trzech Rodian. Cała masa mniej lub bardziej znanych ras. Jednak w takiej zbieraninie indywidualności ciężko było wskazać kogoś kto by się wyróżniał. Wszystkich łączyło przeświadczenie o swojej wyjątkowości, sile i potędze, albo przynajmniej potencjale. Wstępna Selekcja musiała być ostra, nie było tu nikogo kto wyglądał by na słabego.

Curtis

Czujnym okiem wyłapywałeś informacje za informacją, zupełnie jak haker na giełdzie galaktycznej. Przechadzając się nasłuchiwałeś rozmów które część adeptów toczyła między sobą w ramach zabicia czasu. Ostatni prom spóźniał się więc zdążyłeś przyjrzeć się większości towarzyszy nauki. Szybko posortowałeś zbieraninę na tych którzy coś znaczą i resztę która będzie się przed nimi płaszczyć, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiedzą. Kilka razy usłyszałeś jak wspomniano Morta. Zaraz podłapałeś informacje, został wpisany na listę adeptów jako pierwszy, rekomendował go Lord Roir który towarzyszy obecnie Kaanowi w kampanii. Już zdążył zebrać wokół siebie kilku adeptów. Mówił o obecnych wydarzeniach na froncie i lekcjach jakich udzielił mu Lord. Trzeba będzie mieć go na oku. Większe obawy budzi jednak Frion. Jeśli to prawda co o nim mówią to szkolił się na zabójcę Sith, ale po otworzeniu tej akademii przeniesiono go. Ponoć zdradzał nie zwykły potencjał. Problem polega tylko na tym że nie mogłeś go zlokalizować. Cóż, mogą to być plotki ale i tak trzeba będzie spać z jednym okiem otwartym.. Zdążyłeś też wyłowić kilka nie brzydkich dziewcząt. Między innymi Kahili, Avire i Iris.

Slasher

Nie obawiałeś się pozostałych, po lekcjach Lorda Bhaala jesteś przygotowany. Wspomniałeś jeszcze raz słowa mistrza "Smutek, to zalążek nienawiści, pielęgnuj te emocje a będą ci służyć są siłą". Mimo pełnego zaufania do Mistrza ciężko było tak lekko potraktować sprawę Keiry. Jeden Rodianin uderzył cie z barku kiedy przechodził co wyrwało cię z mgławicy własnych myśli przywracając na ziemię. Wyraźnie czułeś tu swoja stratę, jeszcze wyraźniej niż wcześniej, zupełnie jakby słońce tej planety rozniecało na nowo uczucie z którym zacząłeś się oswajać. Mistrzowie podeszli już przed zgromadzonych adeptów, ale jeszcze nie zabierali głosu, szeptali między sobą, coś ustalali. W tej właśnie chwili w pełni uświadomiłeś sobie po co tu jesteś. Co jest nagrodą i zwieńczeniem tego szkolenia. Mimo woli zacisnąłeś pięść, aż chrupnęły palce. Zdecydowanie za długo przesiedziałeś w tym ciasnym transportowcu, teraz był najlepszy czas by działać. Przeszedłeś na sam przód by stanąć przed mistrzami, nie przejmowałeś się innymi, wiedziałeś że masz nad nimi przewagę. W odróżnieniu od nich Ty, nie mogłeś przegrać.

Vargo

A jednak marzenia się spełniają. Gdzie jak nie tu można odnaleźć skarby i artefakty wielkich mistrzów jak choćby Naga Shadow. Niech oni rywalizują i wybijają się nawzajem, ty pójdziesz prosto do źródła. Przewertowałeś w pamięci wszystko co o planecie wiedziałeś. Podróżowanie samemu mogło być niebezpieczne, zwłaszcza po zmroku. Dolina mrocznych lordów była daleko od akademii, bezpośredni spacer nie wchodził w grę. Potrzebny będzie albo jakiś transport, albo ktoś do pomocy gdyby jednak zdecydować się na piesze wędrówki. Zamknąłeś oczy wsłuchując się w zew mocy, czułeś mrowienie na całej skórze, dawno nie odczuwałeś takiej potęgi. Cała planeta była jednym wielkim artefaktem ciemnej strony. Szybko jednak rozpoznałeś zagrożenie, gdyby podczas medytacji utraciło się kontrole i dało porwać szalejącej tu mocy... Cóż, to wystarczający powód by uważać.

Felin

W transportowcu aż duszno było od testosteronu, mimo iż towarzystwo tego typu mężczyzn nie było nowością, to z ulgą odetchnęłaś świeżym powietrzem. Kręciło się tu sporo osób, ale większość z nich była przewidywalna do bólu. łowcy nagród, przemytnicy i niedorobieni "adepci" którzy myślą że sama rozmowa z mistrzem uczyniła ich znawcami ciemnej strony. Ktoś chyba podzielał twoją opinię o mizerności tej hołoty, u twoich stup padł jak długi jeden rodanin. Jakiś włochaty wielkolud powalił go jednym ciosem. Poszło mu to tak sprawnie że gdyby nie to że scena rozgrywała się metr od ciebie byś to przeoczyła. -Dharg, daj spokój- Zawołał ktoś z tłumu, cóż, chyba warto go zapamiętać. Będzie użyteczny jeśli tylko znajdzie się jego słaby punkt. Wyśledziłaś w tłumie jednak rywala, smukły, o nieco bledszej cerze chłopak. Widziałaś miecz świetlny który przez chwile odbił się pod płaszczem. Poza tym nie ulegało wątpliwości że umiał się posługiwać mocą w dość niezłym stopniu. Mimo upału i faktu że nosił gruby ciemny płaszcz z kapturem nie pocił się, a gdy szedł po piasku jego stopy nie zapadały się. Może to jakiś renegat jedi? W każdym razie jeśli jego siła jest taka jak podejrzewasz będą z nim problemy, o ile nie będzie grał w twojej drużynie.
 
Felix jest offline  
Stary 01-12-2013, 17:17   #2
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Główna siedziba Bractwa Ciemności robiła wrażenie. Syczący, kąsający odsłoniętą skórę piasek zdawał się szeptać do ucha Slashera sekrety Korribanu. Cała planeta, adept czuł to wyraźnie, pulsowała mocą Ciemnej Strony. I nie chodziło tu nawet o surowość klimatu czyniącą Korriban idealną siedzibą dla elitarnej akademii wojskowej mającej rzucać wyzwanie adeptom każdym swym oddechem. Paneta zdawała się żyć, obserwować, szydzić ze słabych istot żywych. Coś podobnego do złowrogiego, chrapliwego syku sączyło w uszy Slashera palący jad. Wszystkie instynkty młodego Sitha zdawały się płonąć jak obnażone nerwy drażnione pomrukiem ciemnej strony. Korriban.
Adept wyszedł z transportowca, jego stopy momentalnie zapadły się w piaszczystym podłożu. Stawiając kołnierz czerwonego płaszcza i poprawiając świetlny miecz by ułożyć go równo (jakby mogło być inaczej) adept wmieszał się w wielokolorowy i wielorasowy tłum uczniów.
Smutek. Nienawiść. Agresja. Te uczucia dominowały w grupie niespełna setki adeptów Sith, Slasher czuł je tak wyraźnie jakby wykrzyczano mu to do ucha. Chłopak dobrze wiedział, że w każdej dużej grupie rówieśników zawsze znajdą się tacy, którzy będą budzić strach i tacy, którzy będą dla tych pierwszych popychadłami. Wyzwanie. Młody Sith wiedział, że wystarczy poczekać, a niewątpliwie znajdą się tacy, którzy zechcą sprawdzić jego odwagę i determinację.
I oto barczysty Rodianin przechodząc uderzył Slashera barkiem wytrącając go z zamyślenia. Młody wojownik z trudem opanował instynkty każące mu złamać bezczelnemu Sithowi nos. Arogancja precz. Żadnych pyskówek, zaczepek, bójek. Jeszcze zdąży upuścić skurwielom krwi. Ale nie teraz. Nie teraz.
Keirze by się to nie podobało...
Ta ostatnia myśl kazała mu rozejrzeć się dokładniej w poszukiwaniu co atrakcyjniejszych kobiet Sith. I, chodź znalazł ich kilka, to żadna nie miała Jej powabu.
Ta, z kolei, myśl, rozbawiła go nieintencjonalnie. Ciepło. Przyjaźń. Łagodne pożądanie. Takie emocje bez wątpienia nie spodobałyby się Bhaalowi. Lord nie raz i nie dwa powtarzał mu aksjomaty ciemnej strony, prawdy objawione dotyczące wartości smutku i nienawiści.
Chłopak nie mógł zaprzeczyć, że czuje smutek. Smutek i tęsknotę. Pragnienie. Po prostu...po prostu pragnął. Pragnął Keiry, nie mocy i władzy tylko właśnie tej wyjątkowej kobiety. Młodzieniec skrzywił usta. Bhaalowi bez wątpienia by się to nie podobało.
Z drugiej strony moc i władza mogły zaprowadzić go do Niej. Tak więc należało zrobić wszystko by zyskać wysoką pozycję w Bractwie. I utrzymać ją.
Czując wzrastającą determinację Slasher zaczął przepychać się na czoło grupy adeptów. Przed oczy Mistrzów, którzy właśnie stanęli przed młodzieżą, szepcząc i wymieniając uwagi. Należało się im zaprezentować. Młody Sith dobrze zapamiętał uwagi Bhaala dotyczące nauk na Korribanie. Cały system miał być oparty na rywalizacji między adeptami. Ci silni mieli skupiać uwagę Mistrzów.Ci słabi mieli być odstawieni na bocznicę. Należało stawiać się na wezwanie. Podejmować decyzje i zobowiązania. Już. Teraz. Zaraz.
Nie zwracając uwagi na gniewne pomruki i przekleństwa Slasher przepchnął się naprzód. Dotarłwszy do celu stanął prosto czekając na słowa Mistrzów...
 
Jaśmin jest offline  
Stary 01-12-2013, 19:51   #3
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
Siedział cicho, w okół niego dochodziło do rozmów, wyzwisk czy nawet rękoczynów. On? Starał się wyglądać prze okno, kiedy prom zbliżał się do planety, czuł jej spojrzenie, czuł te dziwną siłę którą zostawili nań mroczni lordowie, nie zaprzeczanie była ich domeną i nikt nie podważy tego, to była siedziba Sithów.

Prom podchodził do lądowania, niedawno zostawili za sobą małą osadę, cóż - to był dobry dla niego widok, miasto, w mieście zapewne wiele indywidualności oraz osób nie związanych z akademią, czy jednak ta planeta miała na nich jakiś wpływ?

Jałowa planeta, doskonale nadaję się na siedzibę akademii, kiedy masywne drzwi otworzył się, nie wyszedł od razu, zatrzymał się by móc przemyśleć swoje kroki. Stał w cieniu który dawał mu jeszcze prom, był niepewny swojego pierwszego kroku. Nim jednak podjął jakąś decyzje, ktoś pomógł mu opuścić pojazd, mocnym popchnięciem, kiedy jego stopy zetknęły się ze suchym piaskiem, omal nie stracił równowagi, nie dlatego że został szturchnięty, ale… to dziwne uczucie.

Młody mężczyzna, odziany w znoszony strój koloru szarego, który zapewne wcześniej był białym, w podartym kapturze, oraz niskiej jakości blasterem, z całą pewnością nie robił większego wrażenia, przez ramie przerzuconą miał torbę, która wcześniej mogła być workiem, na dłoniach zaś rękawiczki bez palców, widać było że były własnej roboty. Wiedział o tym, że tutaj nie pasuje, widział że nie było go stać na nic innego, jednak nie chodziło o wygląd, ale ambicje, a te z całą pewnością miał, wystarczyło to pokazać… udowodnić.

Dlaczego tutaj jest tyle osób? W końcu miała to być elitarna akademia, jednak skoro jest tutaj aż taka gromada, to co wówczas musi się dziać w innych akademiach? Nie spodziewał się też aż tylu przedstawicieli innych ras, był pewien że akademia jest przeznaczona głównie dla ludzi, a Sithowie nie pozwolą osiągnąć wysokich stanowisk nikomu innemu.

Mężczyzna ruszył wreszcie do przodu, by zbliżyć się do reszty adeptów. Być może mistrzowie zechcą coś powiedzieć, lub dowie się czegoś z rozmów innych studentów.. Jego nowa droga, właśnie się zaczęła.
 
Cao Cao jest offline  
Stary 03-12-2013, 19:58   #4
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Z pośród całej zgrai różnobarwnych, szaro i czarno przystrojonych postaci było kilka z pewnością wyróżniających się na tle reszty. Jedną z takich postaci był Curtis. Kroczył zgrabnym, zbalansowanym krokiem odziany w uszyty z drogich materiałów, dopasowany do niego strój, który z pewnością był równowartością porządnego blastera. Taki oczywiście, jeden z nowocześniejszych modeli miał u pasa, niespecjalnie dbając o jego zamaskowanie. Przechadzał się wśród adeptów, unikając jakiejkolwiek uwagi. Jedyne, czego nie mógł sobie darować, to papieros, w którego kilka paczek zaopatrzył się gdzieś na jakiejś zacofanej planecie. O tak, palenie tak uspokaja… Skrzętnie zaplanował kilka najbliższych skrętów tak, aby znaleźć się możliwie blisko intensywnie rozmawiających zbiorowisk, unikając jednak bezpośredniej z nimi relacji. Dowiedział się ciekawych wniosków. Postanowił usiąść na jakimś wielkim kamieniu i zanotował.

„Mort. Protegowany Lorda Roira. Wybadać powinowactwo tudzież pokrewieństwo.
Lord Roir. Aspiracje do bycia liderem, prawdopodobieństwo chęci zdetronizowania Kaana w przyszłości, do obserwacji.
Frion. A chuj go wie. Jakaś legenda czy coś?
Warte sprawdzenia w chwilach słabości ciała i nudy: Kahili, Avire, Iris. Oczekiwany ciąg dalszy danych: dziś wieczór, w razie niepowodzenia, procedura 5”


Odłożył data pad do torby i przeciągnął się, spoglądając po tłumie. Mógł wyłapać jeszcze kilka potencjalnie szkodliwych dla niego osobistości, ale darował sobie. Najgroźniejszych już wynotował, resztę ogra na żywioł. Trzeba będzie jeszcze dotrzeć do jakichś akt, w końcu podstawa tutaj to władanie mocą. A jest bardzo prawdopodobnym, że spora część nie będzie się dobrowolnie chciała pochwalić swoimi umiejętnościami. Umiejętnościami, których mu brakowało… Trzeba to będzie nadrobić i to dyskretnie i z dala od wścibskich oczu. Tymczasem skierował się na przód zbiorowiska, w miejsce, z którego będzie mógł się przyjrzeć mistrzom. Taak, niech myślą, że to oni go oceniają, w praktyce jego mentorem może być tylko ten jeden wybrany, taki, który potem poprze go w każdej sprawie. Zobaczymy, co z tego wyniknie…
 
Bachal jest offline  
Stary 05-12-2013, 20:00   #5
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Sayniel odetchnęła głęboko powietrzem Korriban uwolniona od ciasnego i dusznego transportowca. Wreszcie dotarła na miejsce, ale ku jej zdziwieniu zgromadzonych tu było wiele innych osób, co mogło oznaczać tylko jedno. Ostrą selekcję. Uśmiechnęła się do siebie rozglądając po otoczeniu. Z wieloma z kandydatów walka nie mogła być ciężka. Przewidywalność… Taką cechę lubiła u swoich oponentów, a właśnie to widziała u wielu z chętnych. Jak oni w ogóle mogli mieć nadzieję na zostanie jednym z Sith, skoro nawet dziecko potrafiłoby ich rozgryźć?
Będą musieli obejść się tylko z tymi marzeniami.
Obserwowanie tych osób było jednak w pewnym stopniu ciekawą rozrywką. Felin patrzyła jak reagują na sytuację wokół nich, z czym się obnoszą, jakie podejmują kroki. Stanowiło to doskonałe zabicie czasu, ale prawdziwym celem było dla niej wyszukanie w tym tłumie tych, który stanowiliby prawdziwe wyzwanie. Lepiej było już na tym etapie rozejrzeć się za osobami, z którymi rywalizacja będzie bardziej problematyczna.
I znalazła jedną.
Sayniel spokojnie przyjrzała się mężczyźnie zapamiętując jego osobę, już na wszelki wypadek. Stanowił on wyjątek w tym morzu przeciętniaków, co nie martwiło Felin. Wręcz przeciwnie, dodawało smaczku przyszłym zmaganiom. Czym w końcu byłoby polowanie bez silnej ofiary? Oczywiście nie przypięła mu plakietki przyszłego wroga, o nie! Ten mężczyzna mógł być równie dobrze silnym sojusznikiem, a taka możliwość budziła tukrytą za pozorem obojętności ekscytację u kobiety. Pozostawało oczywiście pytanie w jaki sposób pozyska go jako sojusznika… świadomego lub nie. To jednak była kwestia na później. Na razie nie miała wystarczająco informacji o osobie, a bez tego nie miała możliwości ruchu. Musiała cierpliwie poczekać na odpowiednią sytuację.
Ktoś jednak czekać nie zamierzał.
Felin poczuła jak ktoś obejmuje ją w talii i przyciska do siebie, po czym usłyszała szept przy swoim uchu.
- Co tutaj robisz, śliczna?
Kobieta odwróciła głowę i zobaczyła czarnowłosego, wyższego od siebie mężczyznę uśmiechającego się tym nieprzyjemnym uśmiechem pewnego siebie zdobywcy. Skrzwiła się i pokręciła oczami.
- A jak sądzisz? To, co wszyscy.
- A dasz radę? Taka delikatna? - natręt nie dawał za wygraną.
- Sądzę, że lepiej, niż ty - parsknęła.
- Cięty języczek. - przybliżył się do jej twarzy. - Może zobaczymy czy tak cięty w każdej sytuacji?
- Puszczaj. - Felin zmrużyła oczy poirytowana.
- Och, kochanie. Nie bądź taka niedostępna. - mężczyzna musnął ustami jej policzek. - Może jak już będziemy już mieli trochę czasu dla siebie to spędzimy go razem?
- A może nie? - Felien uśmiechnęła się nieprzyjemnie, a po chwili ten poczuł zimno lufy pistoletu blasterowego przyłożonego do dołu jego szczęki. - Puszczaj.
Mężczyzna zacisnął zęby, ale puścił Felin i odsunął się od niej.
- Ty…
- Dasz mi spokój.
Natręt zamrugał wyraźnie zdezorientowany. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale jedynie rzucił Sayniel krótkie spojrzenie i wycofał się pomiędzy innych kandydatów. Kobieta schowała pistolet i pokręciła oczami. Dobrze, że wciąż miała swoje sposoby na takich gnojków.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline  
Stary 06-12-2013, 13:39   #6
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Vargo wysiadł z pojazdu poprawiając swój plecak. Kiedy w końcu poczuł grunt pod nogami zaczął rozglądać się po krajobrazie. Pierwsze co przykuło jego uwagę, to spora liczba kandydatów na uczniów. Wątpił, aby akademia chciała przyjąć wszystkich, pewnie zamysłem jest, aby ci godni wykorzystali słabeuszy. No cóż. tylko niektórym przeznaczona jest wielkość.
Krajobraz poza zgrupowaniem zapierał dech w piersiach, ale bardziej niż to przytłaczała Densera koncentracja Mocy na tej planecie. Czuł pradawną siłę drzemiącą w Doline Sith, akademia promieniowała potężną i mroczną wiedzą. Vargo musiał się powstrzymać przed dalszym wgłębianiem inaczej zatraciłby się. Wciągnął łapczywie suche powietrze planety, czuł kurz, piasek, był prawie pewny, że rdze (może od krwi). Skupił się na tym, nie mógł pozwolić swoim myślom znowu zbłądzić.

Spojrzał znowu na swoich konkurentów wyszukując tych, którzy mogli stanowić zagrożenie, oraz tych którzy moli być później urzyteczni. Zobaczył jak jakiś podlotek przystawiał się do młodej i uzbrojonej kobiety. Szybko pożałował swego wyboru, niezwykle szybko musiał przyznać.
Postanowił na razie nikogo nie zaczepiać, wmieszał się w tłum i czekał na mistrzów.
To będzie ciekawe, na pewno znajdzie tu coś dla siebie
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest teraz online  
Stary 13-12-2013, 17:45   #7
 
Felix's Avatar
 
Reputacja: 1 Felix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodze
Wszyscy

Mistrzowie, a było ich trzech, stali w szeregu rozmawiając z sobą, najpewniej na temat nowych uczniów, gdyż nie spuszczali oczu z grupy adeptów zebranych przed nimi. Wszyscy zdawali się darzyć szczególnym szacunkiem jednego z nich. Lord Sion był dobrze zbudowany, wręcz muskularny i łysy. Ręce pokrywały mu zawiłe wzory tatuaży które wychodziły aż na dłonie wystające z obszernych rękawów. Obok niego stała postać raczej szczupła, wątła, przy najmniej takie sprawiała wrażenie w zestawieniu z dobrze zbudowanym Mistrzem obok. Ciężko było coś więcej powiedzieć o tej postaci gdyż głowę miała opuszczoną, a ręce schowane w rękawach. Dalej, na prawo stał kolejny Mistrz. Ten jednak zrezygnował z długich eleganckich szat, na rzecz tuniki i krótkich rękawów. Włosy czarne zaczesane do tyłu, brązowe oczy i uśmiech sadysty który właśnie oglądał nowe zabawki. Ręce miał zaplecione na piersi i mimo iż zdawał się być bardzo dynamiczna postacią, stał w perfekcyjnym bezruchu. Tylko oczy skakały pomiędzy kolejnymi adeptami. W kilka metrów od nich stało na baczność jeszcze sześć osób w identycznych uniformach, najpewniej służba albo obsługa. Na jedno wychodzi. Ostatnim który przybył od strony akademii był jakiś człowiek uzbrojony po zęby . Z cybernetyzowany pancerz nie pozostawiał żadnych luk. Mógł to być równie robot.
Sion wystąpił przed pozostałych mistrzów. Miał długą szatę, obszytą jakimś starożytnym pismem. Czerń i szkarłatna czerwień wiły się wzajemnie próbując zyskać przewagę, oba kolory jednak były doskonale wyważone. Oczy Mistrza omiotły zebrany tłum, w tym i was. Dało się zauważyć że coś jest nie tak. Nie ukrywał tego, a może nawet celowo okazywał. O czymś myślał, a nieświadomy wzrok podążał w poszukiwaniu myśli. Co jednak ważył z taką uwagą?
-Jesteście- Odezwał się po chwili. Adepci wyczekujący na jego słowa spięli się w nieustannie rosnącym napięciu. Wszystkie oczy były zwrócone na jego postać, On sam jednak zdawał się tego nie zauważyć. W głosie i postawie nie było powagi z jaką kojarzą się publiczne wystąpienia, raczej pewnego rodzaju swoboda.
-Jesteście tu w jakimś celu, i nie zapominajcie o tym. Jestem opiekunem tej akademii i to mi podlegacie. Każde moje słowo ma być respektowane, ale o tym i innych zasadach powie wam więcej Mead. Zaczniemy od formalności. Oddajcie wszelka broń jaką macie. Miecze jeśli ktoś taki posiada i blastery.
W tłum ruszyło kilka osób ubranych w jednorodne uniformy przypominające te noszone przez oficerów armii Republikańskiej. Miały jednak nieco inny krój i odcień, mimo to ciężko było pozbyć się skojarzeń. Tę, jak przy puszczacie służbę, prowadził jakiś najemnik, może łowca nagród. Nawet Sithowie wspierali się najemnikami w okresie wojny. Odbierali oni broń od każdego, nie wdawali się jednak w drobiazgowe przeszukiwania, widać było że gdyby tylko ktoś chciał, mógł by ukryć przed nimi broń.
Tym czasem do Siona wystąpiła kolejna postać zdejumąc przy tym kaptur. Wysoki i smukły człowiek o bladej cerze i obwisłej skórze przypominał raczej trupa niż wojownika. Co więcej biło od niego jakieś zimno, mimo palącego słońca wystarczyło tylko przez chwile zawiesić na nim wzrok by ciało przeszły dreszcze.
-Macie przestrzegać kodeksu.
Jego głos był wbrew oczekiwaniem żwawy, mówił prędko i zdecydowanie. Sion drgnął lekko jakby tracony jakimś niewielkim impulsem który przeszedł mu przez kark.
-A właśnie, Kodeks - Rzucił - Nie jest jeszcze spisany. Maed jest odpowiedzialny za porządek, póki nie spiszemy tutejszych zasad, to on je wyznacza. Radzę więc go uważnie wysłuchać.
-Wykonujecie wszystkie polecenia Mistrzów. Nie walczycie między sobą poza miejscami do tego przeznaczonymi. Nie marnujecie czasu, swojego, a tym bardziej mistrzów. Nie oszczędzacie się. To na razie wszystko.
Maed skłonił się w pas, najpierw do Siona, potem do Pozostałych mistrzów. Zdawało się że ma tu jednak najniższa rangę, a może to tylko jakaś maniera? Sion zaczekał aż Maed zajmie miejsce obok pozostałych mistrzów, oszacował jeszcze postępy w zbieraniu broni i ruszył dalej.
- Nim będziecie mogli przekroczyć próg akademii, czeka was próba wytrwałości. Msiciecie mi, i sobie udowodnić że jesteście warci każdej minuty na tej planecie. Dlatego, tę noc spędzicie tu, na placu przed akademią. Szczęśliwie się złożyło że idzie burza piaskowa. Ci którzy się poddadzą lub zginą, cóż. Natomiast ci którzy dowiodą swej wartości od następnego ranka zaczną ćwiczenia. Zajęcia z szermierki prowadzić będzie Vire’an. Odbywają się o wschodzie i zachodzie słońca.
Jeden z mistrzów, ten o krótszych włosach zaciągniętych do tyłu wystąpił o krok.
-Zajęcia z posługiwania się mocą poprowadzi Nash, nie ma go teraz. Medytuje w swojej komnacie. No i na końcu, osoby które będą sobie radzić najlepiej będą ćwiczyć z Boerem. To łowca nagród, specjalizuje się w walce z Jedi i Sithami, pracował już dla nas i zabił kilku padawanów.
-Też dwóch waszych!

zawołał z cyfrowym pogłosem najemnik zbierający broń.
-Nie ujmuj mi zasług!
Sion i reszta mistrzów nie kryła rozbawienia. Po ich zachowaniu widać było że traktują łowcę nagród jako śmieszne zwierzątko które trzymają raczej dla rozrywki niż z jakiegoś konkretniejszego powodu. Nie mniej trening z kimś takim mógł przynieść wiele.
Nie oczekiwano pytań, po krótkim oficjalnym powitaniu Mistrzowie i personel akademii który zebrał już całą broń udali się w stronę akademii. Wraz z ich oddalaniem się, nasilał się wiatr. A atmosfera gwałtownie się napięła. Większości osób nie podobał się taki obrót spraw. Zaczęły się kumulować konflikty i coraz łatwiej było o problemy.
 

Ostatnio edytowane przez Felix : 13-12-2013 o 18:00.
Felix jest offline  
Stary 20-12-2013, 14:12   #8
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Zstępując na Korriban Slasher miał prosty plan. Pierwszego dnia relaksuje się, drugiego spaceruje i prowadzi towarzyskie konwersacje, trzeciego podejmuje wysiłek fizyczny, czwartego dnia jest Korribaninem. Niestety, mistrzowie mieli inne plany. A miało być tak pięknie...
Humoru nie poprawiał mu rozkaz Mistrzów, którzy zarządzili konfiskatę broni. Co prawda młodzieniec umiał walczyć zarówno dowolnym orężem jak i bez niego, ale zdążył już przyzwyczaić się do pewności siebie jaką dawał mu miecz świetlny. Przez dobrą chwilę młody Sith zastanawiał się czy nie przemycić swojej broni. Gołym okiem widział, że prowadzący konfiskatę żołnierze nie są zbyt dokładni. Prawdopodobnie gdyby mu zależało mógł bez większego problemu zachować miecz. Niemniej, to również mógł być test. Test posłuszeństwa. Podsumowując, ryzyko było zbyt duże. Tak więc, gdy umundurowany najemnik wyciągnął w jego stronę ręce Slasher odepchnął pokusę by odrąbać mu palce i posłusznie oddał ostrze.
Chwilę później musiał zmrużyć oczy gdy nad placem przetoczył się pierwszy oddech burzy piaskowej. Do pierwszego uderzenia lewitującego piasku miało minąć jeszcze ze dwie godziny, ale instynkt samozachowawczy Slashera nakazywał już teraz znaleźć sobie jakieś schronienie.
Dzięki wytrwałym studiom na pokładzie imperialnej fregaty młody Sith wiedział co nieco na temat klimatu Korribanu i sztuce przetrwania na powierzchni planety. Nieświadomie gładząc kieszonkę kamizeli, w której spoczywał holokron biblioteczny, Slaser rozejrzał się dookoła szukając potencjalnych kryjówek.
Nie tylko on miał ochotę ukryć się przed burzą. Rozglądając się rejestrował podnoszący się w grupie adeptów gwar rozmów.Kilku co bardziej przedsiębiorczych Sithów usiłowało zgromadzić wokół siebie pozostałych. Slasher wzruszył ramionami. Wbrew pozorom sztuka przetrwania na pustyni nie zmieniała się zbytnio niezależnie od tego czy schronienia szukało kilka osób czy jedna. Należało, w miarę możliwości, zasłonić nos i usta oraz schronić się od zawietrznej strony głazu lub naturalnego wzniesienia.
Naturalnych wzniesień w okolicy było jak na lekarstwo, na szczęście w okolicy nie brakowało mniejszych i większych głazów. Prześlizgując się między adeptami tak, by nikogo nie potrącić (uczniowie i tak byli podenerwowani) Slasher dotarł do interesującego go miejsca. Sięgając do plecaka wydobył dużą kolorową chustę, którą następnie zamotał wokół głowy tak by przytrzymać mniejszą chusteczkę przy ustach i nosie. Następnie, czując już pierwsze podmuchy suchego wichru, usadowił się po zawietrznej stronie możliwie największego głazu, przycisnął brodę do piersi, ułożył obok butelkę z wodą i przygotował się na ciężką próbę.
W międzyczasie, podświadomie rejestrując szmer podniesionych głosów i narastający ryk burzy piaskowej, świadomie analizował konsekwencje pierwszego spotkania z Mistrzami. Tak więc po pierwsze, żadnego spisanego kodeksu. Słowo Mistrzów miało być prawem. Po drugie, żadnych nieautoryzowanych walk między adeptami. I wreszcie po trzecie, Wśród Mistrzów też obowiązywała jakaś hierarchia. Nie uszło jego uwadze, że Lord Sion bez wątpienia był liderem akademii, a opancerzony łowca nagród był czymś w rodzaju psa łańcuchowego. A może pieska kanapowego. To się jeszcze zobaczy.
Czując potężniejący z każdą chwilą oddech planety Slasher raz jeszcze powtórzył w myślach kod sztuki przetrwania. Starając się poruszać jak najoszczędniej i tracić jak najmniej energii młody Sith przygotował się na pojedynek z Korribanem.
Kamień za którym schronił się Slasher miał wiele zalet. Przede wszystkim osłaniał od wiatru, ale poza tym, stanowił jedną z niewielu rzeczy stałych w tym krajobrazie. Wydmy powstają i znikają, zwłaszcza w taką pogodę. Przebłysk myśli uświadomił mu że samo schowanie się za kamieniem może nie pomóc jeśli burza trwać będzie kilka godzin. By przetrwać nie można będzie nawet na chwile stracić czujności. Noc się jeszcze nie zaczęła, a już sama świadomość nadchodzących trudności mogła być przytłaczająca. Nic dziwnego że wszyscy byli pod denerwowani. Korriban mógł być o wiele surowszy niż którykolwiek z Mistrzów.
 
Jaśmin jest offline  
Stary 20-12-2013, 21:07   #9
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Vargo i Sayniel

Vargo nie był zdziwiony testowi tak wcześnie. Ilość potencjalnych adeptów była większa, niż się spodziewał i pewnie większa niż chcieli przyjąć mistrzowie. Burze piaskowe nie są czymś co łatwo przeżyć, duszący pył, silny wiatr, piasek zagrzebujący cię gdy mrugniesz. Na szczęście nie był to pierwszy raz gdy archeolog musiał się zmierzyć z tym żywiołem. Spokojnie oddał broń żołnierzom, szczęśliwy, że to wszystko co zabierają. Kiedy mistrzowie odchodzili Denser się zaczął zastanawiać, czy ta burza będzie zjawiskiem naturalnym czy też Sithy popiszą się swym kunsztem. Będzie wiedział kiedy głazy zaczną w nich lecieć.
Vargo rozejrzał się po pozostałych akolitach, widział zaczątki przyszłych “sojuszy”, jak i tych, którzy chcą ten test przejść samotnie. On sam nikogo nie potrzebował, ale nie odrzuciłby pomocy. Pierwsza rzecz to znaleźć schronienie, wątpił aby byli w zasięgu jakiegokolwiek budynku, któryby ich przyjął więc zostały naturalne formacje planety. Na szczęście Korriban była dość kamienista, aby znaleść dobre schronienie za jednym z głazów. Denser opuścił zgrupowanie akolitów w poszukiwaniu miejsca dla siebie. Gdy znalazł odpowiedni kamulec, schował się za nim, i sięgnął do plecaka. Kompas, bukłak z wodą, nożyce… a tu jesteś. Wyciągnął z plecaka saperkę, łopata była na tyle mocna, że mogłaby mu się przysłużyć jako prowizoryczna broń, ale na razie będzie musiała spełnić swoje podstawowe zastosowanie. Archeolog zaczął kopać, tworząc zagłębienie pod sobą zapewni sobie ochronę, gdyby wiatr się zmienił, musiał się tylko upewnić, że nie stworzy leja, do którego wpadłby głaz, który ma go chronić.

Sayniel nie mogła powiedzieć, że była szczęśliwa z powodu odebrania im broni. Z niechęcią oddała swój karabin i pistolet, ale wolała nie ryzykować przemycania ze sobą broni. Nie byłoby nic bzdurniejszego od zawalenia wszystkiego już na samym początku, prawda? Kątem oka zobaczyła, że jej “adorator” broni nie oddał, ale to nie był na razie jej problem… Przynajmniej do momentu, jak ten natarczywiec nie postanowi znowu się nią zainteresować.
Inną sprawą był ten cały test.
Felin nie zdziwiło to zbytnio. Nie przyjechali tu w końcu na obóz wypoczynkowy. a do Akademii Sith. Ich Mistrzowie musieli w końcu sprawdzić potencjalnych chętnych i odsiać najmniej obiecujące jednostki, zbyt słabe, aby przetrwać pierwsze z wyzwań. Gdyby tego nie zrobili Sayniel zwątpiłaby w sens tego szkolenia wśród Sith, jeżeli przyjmowaliby każdego, kto się nawinie, a tych najwyraźniej było tu wielu. Każdy chciał chociaż dotknąć części mocy Sith, ale nie każdy byłby w stanie chociaż polizać jej butów.

Sayniel rozważała dalsze kroki. Potrzebowała kogoś… Kogoś, kto mógł jej pomóc przetrwać burzę piaskową przy jak najniższym wkładzie własnym. Wtedy zobaczyła okazję… Samotnego mężczyznę, który wytrwale kopał, chcąc najpewniej w ten sposób zapewnić sobie przetrwanie. Podeszła do niego zwiewnym krokiem i zagadała z delikatnym uśmiechem:
- Widzę, że już znalazłeś swoją drogę przetrwania. Jestem Sayniel… - dodała mruczącym głosem.
- Vargo. Jeżeli chcesz potowarzyszyć to zaraz dam ci łopatkę, jak chcesz po prostu skorzystać, to spadaj. Sam nie zrobię dziury na dwie osoby.
- To mało delikatne - odparła Felin i stanęła tak, aby widzieć mężczyznę z przodu. - Żadnych ulg za bycie kobietą?
-Bardziej delikatne od burzy piaskowej i treningu sith. -na pytanie o ulgi Denser uniósł wzrok, obadał swoją rozmówczynię - Nie. A teraz chcesz pomóc czy nie? Dam ci lżejszą robotę, jeśliś taka słabosilna… chociaż nie wiem w takim razie czemu cię wzieli.
Felin miała w tym momencie chęć poprosić o łopatę i przywalić nią w łeb gnojka. Raz, może dwa dla poprawy, a trzeci rekreacyjnie. Pieprzony dupek…
- A czemu wzięli faceta z łopatą?
-Bo jest w stanie sam sobie poradzić, a nie prosić innych o pomoc. A teraz po raz ostatni, pomagasz czy robisz mi za wiatrochron?
Felin fuknęła jak kotka, ale skinęła głową.
- Pomogę...
Vargo ponownie sięgnął do plecaka i rzucił Sayniel małą łopatkę.
- Jedyną większą mam ja, usyp wydmy jakieś pół metra od dziury, spowolni to wiatr i nie będzie nas nic zasyspywać.
- Mhm. - mruknęła i zeszła na dół, aby kupać lecz zanim się za to zabrała spojrzała mężczyźnie w oczy i dodała: - Będziesz milszy dla mnie.. Prawda?
Vargo uniósł brew.
-Jak zasłużysz.
Sayniel zamrugała zdziwiona, ale porzuciła temat i zabrała się za kopanie.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline  
Stary 20-12-2013, 21:48   #10
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
Czas, jaki minął od przybycia na planetę do wypowiedzenia pierwszych słów przez mistrzów, zdawał się trwać całe wieki! Lucien dawno nie czuł się tak zdenerwowany, ciekawiły go pierwsze słowa, z kim będzie musiał współpracować w przyszłości oraz przede wszystkim, jak będzie to wyglądać!

W jego głowie zaprzątały się miliony myśli, od przybycia na te planetę, czuje się źle –a najbliższy czas ma spędzić właśnie na niej, musiał się do tego przygotować psychicznie jak i fizycznie.

Pierwsze, co go zaskoczyło, to fakt, że niema żadnego formalnego kodeksu, a słowo jest prawem, cóż to nie wróży zbyt dobrze, albowiem słowo mistrza jest zawsze prawdziwe, z chwili na chwilę zasady mogą ulec zmianie, nie – to nie jest dobre…

Mistrz poinformował ich o rozbrojeniu. Kiedy umundurowani podeszli do niego, ten na chwilę zwątpił czy powinien oddawać swój blaster. Nie miał czasu by przemyśleć swój kolejny ruch, to
też niepewnie odpiął go od kabury, po czym podał żołnierzowi.

Kiedy żołnierz odszedł, ten odetchnął z widoczną ulgą. Nie wiedział, dlaczego tak się stresuje, jednak zaczął miewać sporo wątpliwości, są Oni pierwszą grupą, to też jest to swego rodzaju eksperyment, bardzo go to ciekawiło, jak to ma wszystko wyglądać dalej.

Kiedy zbieranie uzbrojenia zakończyło się, mistrz przedstawił im łowcę nagród. Lucien zbadał go spojrzeniem, jak gdyby wzrokiem starał się w wiercić mu w zbroję, by ujrzeć jego twarz. Niestety, ze względu na fakt, że stał na końcu, ciężko było przyjrzeć się mistrzom. Ale ma dziwne wrażenie, że Oni zdołali przyjrzeć się jemu.

Ostatnim etapem było poinformowanie o ich pierwszym zadaniu. Co?! Kazali zostać nam na tym placu? Nie, nie to nie jest test siły a raczej inteligencji. Wówczas rozejrzał się po obecnych, na niektórych twarzach gościł cyniczny uśmiech, mówiący że jest to dla nich pestka, na innych zaś pojawił się wyraz zwątpienia… Wiedział, wiedział że jest nas tutaj za dużo!

Kiedy elita odeszła a za nimi było słychać metaliczny dźwięk zamykanych masywnych drzwi. Odezwał się nie myśląc dużo
- Słuchajcie! To nie jest test siły, potęgi czy czegoś innego, a jedynie chcą sprawdzić naszą inteligencje! Wahania klimatu na tej planecie muszą być straszne! Inaczej nie zleciliby czegoś takiego! Głupotą będzie oddzielanie się od grupy! Starajcie się trzymać się razem, chociażby w mniejszych grupach, inaczej rano nie będzie wielu z nas! - Powiedział wyraźnie zdenerwowany

Kilkoro z adeptów zwróciło się w twoją stronę gdy dzieliłeś się swoimi myślami. Na pierwszy rzut oka rozpoznać można było że są podejrzliwi i nie przekonani do jakiejś współpracy. Jedną z nich była dziewczyna o rudych włosach i ognistym spojrzeniu, parsknęła tylko słysząc co mówisz.
-A co ty niby możesz wiedzieć? Oni chcą nas przetrzebić, jest nas za dużo. W grupach przetrwa nas więcej, a to tylko zmusi ich do kolejnego, bardziej morderczego sprawdzianu.
Słysząc to pozostali adepci, którzy zwrócili na ciebie uwagę, rozeszli się. Dziewczyna podobnie, odwróciła się na piecie i poszła, nie czekając, ani nie dając specjalnej szansy na odpowiedź, momentalnie znikła w tłumie. Tam jednak dało się zauważyć jak z gromady wydziela się kilka sporych grup. Większość zdawała się jednak szykować na samotną noc, lub w grupach 2-3 osobowych.
-A masz jakiś plan?
Wyszedł do ciebie ktoś, młody, barczysty mężczyzna. Strój uzupełniony płytami pancerza tylko podkreślał puste kabury na broń.
-Pozostawać w nocy na takiej planecie samemu to samobójstwo. Zwłaszcza w burze piaskową. Jestem Loor.

Mógł się tego spodziewać. Dziewczyna miała po części racje, jednak póki co mają nie walczyć przeciw sobie, więc nie sądził że dopuszczą do masakry, przynajmniej nie od razu. Wtedy też z tłumu wyłonił się mężczyzna.
- Lucien – Odpowiedział szybko, badając wzrokiem przybyłego. Wyglądał na twardziela, jednak skoro przyszedł do niego, oznacza że wykazuje jakieś oznaki inteligencji.
- Przede wszystkim, musimy znaleźć ludzi lub znaleźć miejsce w jakiejś grupie. Wyglądasz na doświadczoną osobę, więc zapewne zdajesz sobie sprawę co się tutaj będzie działo nocą. Masz niezły strój ochrony, trzeba czymś zakryć usta oraz nos… Innymi słowy, trzeba się przygotować.

Taa, to się jeszcze rozejrzę w razie czego się znajdziemy.
Loor zdawał się być ciężko doświadczony przez życie. Jego głos i spojrzenie zdradzały że wiele przeszedł, ale i ukazywały jego wewnętrzną siłę. Gdy odchodził dało się zauważyć że lekko utyka na prawą nogę. Słabość która tu może go kosztować życie. Zdaje się że nie bez powodu szukał towarzystwa.
Wiatr szarpnął mocniej ciskając w oczy ostry piasek. Lucien poczuł jednak prócz coraz agresywniejszych powiewów wiatru szarpnięcie na wysokości buta. Zaraz też zorientował się że jakaś z tutejszych Jaszczurek próbowała wspiąć się mu na nogę szukając schronienia.

- Pilnuj swoich pleców, to miejsce jest pełnie niebezpieczeństwa, jednak zdajesz sobie z tego sprawę… - Powiedział raczej do siebie aniżeli rozmówcy. Jeszcze przez chwilę odprowadzał go spojrzeniem, po czym zwrócił uwagę na swojego nowego przyjaciela.
- Cóż, Nawet Ty wiesz, że nie warto siedzieć samemu, co nie? Po tych słowach, próbował ją chwycić, jednak starał się zrobić to tak, by nie wejść w bezpośredni kontakt z jej głową, nie wiadomo czym jest, nie znał się dobrze na faunie i florze tej planety, tylko ogólniki.

Zwierzę spięło się i próbowało wyrwać machając łapami i ogonem. Z otwartej szeroko paszczy dobywał się syk, lecz rzędy drobnych zębów nie stanowiły zagrożenia. Pewny chwyt pozostawiał pełna kontrolę nad jaszczurką. Po dwóch, może trzech sekundach zażartej walki, stworzenie się uspokoiło. Bezwładnie zwisając w uchwycie zerkało jednym okiem na Luciena. Syknęła jeszcze raz demonstrując zęby, ale była spokojniejsza.

- Hej, spokojnie. Pewnie wiesz gdzie znajdę tutaj kryjówkę, co nie? - pogłaskał Jaszczurkę po grzbiecie, po czym położył ją delikatnie na ziemi, obserwując co ma zamiar zrobić, ewentualnie gdzie chcę się udać.

Gdy tylko poczuła grunt pod nogami, zerwała się do gwałtownego biegu. Osiągała nawet niezłe tępo jak na tak małe zwierze. Zdawało się że kieruje się w stronę akademii, czy jednak to był jej cel? W takich sytuacjach ciężko o pewność. Poza tym szczelina w murze, która dla jaszczurki była by idealna, mu nic nie przyniesie. Schronienie w akademii można było by szukać ewentualnie w piwnicach, jeśli było gdzieś drugie wejście, ale mogło to być poczytane za złamanie zasad. Przypomniały mu się słowa Siona “Tę noc spędzicie tu, na placu przed akademią.” Przeżyć jednak burzę piaskową, na otwartym terenie, kto mógł wpaść na coś tak szalonego? Trzeba było podjąć decyzję.

- Bystry jesteś kolego… - Na jego ustach zagościł uśmiech, po czym pewnym krokiem ruszył w stronę murów akademii, być może uda mu się czegoś dowiedzieć. Starał się ostrożnie mijać to kolejnych studentów, cóż przynajmniej niektórzy są na tyle bystrzy, by zbierać się w grupie. Zastanawiało go także, gdzie udał się Loor...
 
Cao Cao jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172