Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2013, 23:51   #164
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 17:21 czasu lokalnego
Czwartek, 17 grudzień 2048
Podziemna placówka korporacji Umbrella
Mogadiszu, Somalia



Øksendal

Jeanne nie znała się na tej maszynerii, lecz daleko jej także było do osoby zupełnie zielonej w kwestiach technicznych. Do tego wystarczyło dodać inteligencję, którą niewątpliwie posiadała na wysokim poziomie i wychodziło, że spokojnie może zmierzyć się z tymi wszystkimi przełącznikami i wajchami. Początki okazały się trudne. Generator owszem działał, jednakże nie wiadomo co zasilał. Pewnie, paliło się światło, z drugiej strony biochemiczka pamiętała także alarmowe światła i komunikaty z laboratoriów - coś te systemy awaryjne podtrzymywać musiało. A wielkich urządzeń nie opisano chociażby symbolami, dopiero po upływie kilku minut upewniła się, że to co produkują spływa do jednej puli i kolejne uruchamiane można raczej bezpiecznie ustawić podobnie co ten działający. Po wykonaniu pierwszych, mniej udanych prób, wreszcie również następne generatory pracowały na pełnych obrotach, tworząc wokół Jeanne coraz większy hałas - mimo, że nowoczesny sprzęt miał zapewnione także wytłumienie odgłosów.

Dalej poszło znacznie sprawniej. Wrodzona, lub wyuczona ostrożność sprawiała, że raczej niczego nie popsuła, a w każdym razie niczego, czego byłaby świadoma. Metodą prób i błędów odkryła wreszcie w jaki sposób idą przekierowania. Odpaliła holograficzny, pokazujący bieżący stan stref schemat. Cztery z nich zgłaszały awarie, jedna świeciła się na żółto, pozostałe jednakże wydawały się sprawne i to do nich kierowała zasilanie. Już przy próbie zrobienia tego w dwóch na raz, system zgłaszał przeciążenie i brak odpowiednich zasobów, prócz jeszcze dodatkowych informacji na temat zwiększonego zużycia paliwa stałego, którym "żywiły" się generatory.

Nagle daleko w korytarzu, a także w całym magazynie, zapaliły się światła. W większości tylko awaryjne, lub pozostawione nieopatrznie przez tych, co opuszczali to miejsce w pośpiechu, ale Wig odezwał się od razu poprzez komunikator.
- Wydaje się, że włączyłaś. Dobra robota. Chociaż teraz widzę ile tu ton materiału mogącego wysadzić nas w powietrze - mruknął, jego głos był słaby i dowcip niewiele lepszy. - Chyba widzę stąd wrota. Na szczęście, lub niestety, nie otworzyły się wraz z włączeniem prądu.
Jeanne widziała to na własne oczy. Ściana za nią rozbłysła ekranami holograficznych monitorów, wyświetlających obrazy z kamer. Głównie przedstawiały całą maszynerię, także kilka jej elementów, które znajdowały się w jakichś innych miejscach. Widziała stąd jednak także magazyn i Wiga, jakieś pomieszczenie kontrolne z kolejną porcją monitorów i komputerów, biura znajdujące się korytarz dalej - te akurat ciągle w większości pogrążone w ciemnościach. I wrota. Tu było najciekawiej, bo kamery znajdowały się z obu stron. I te na zewnątrz ukazywały halę magazynową, oświetlaną w kilku miejscach przez naturalne światło, już powoli słabnące wraz z zachodem słońca. I całą chmarę tubylców, głównie ubranych po Arabsku, kręcących się przed wrotami.

Montowano właśnie jakieś dziwne urządzenia, niewiadomego dla Jeanne pochodzenia. Chociaż zamiarów domyślić się nie było trudno - mieszkańcy Mogadiszu właśnie podejmowali kolejną próbę dostania się do środka kompleksu.


Raver, Rusht, O'Hara

Obie oswobodzone z niespodziewanej pułapki kobiety miały na sobie pełne kombinezony, zaopatrzone również w butle z tlenem. Poruszały się przez to z trudem. Podobnie zresztą jak i Fox czy Shade, tylko trochę lepiej radzący sobie w tej sytuacji. Ciemność zalewała ich zupełnie i nie było szans, by Blue czy Angela poradziły sobie same. Poruszały się po omacku, macając dłońmi ściany i próbując nie potykać się o meble i inne elementy wyposażenia laboratorium. To wszystko ich spowolniało, nawet gdy Valerie przypomniała sobie o tym, że padło także oświetlenie awaryjne i zaczęła je prowadzić dosłownie za rączkę.
Raver w tym czasie zdążył wejść na klatkę schodową, tylko po to, by przekonać się, że Jane nie kłamała odnośnie pierwszej z przegród. Albo uszkodzona, albo zablokowana, w każdym razie opuszczona była tylko do połowy. Zbiegł niżej, odnajdując szczelnie zablokowane wejście do niższych pomieszczeń. A może… nie do końca. W ostatniej chwili dostrzegł, że na samym dole ktoś zdążył wcisnąć pręt lub rurę i przy samej podłodze znajdował się niewielki prześwit. Nic im nie dawał. Zejście jeszcze niżej także blokowała przegroda.

Kobiety były już przy recepcji, a Fox wracał szybko przez szklarnie, gdy wydarzyły się dwie rzeczy na raz.
Kane, cierpliwy i czujny, zauważył ruch. Już sięgał po granat, ale okazało się, że nie widać celu. Zamiast tego rumowisko osunęło się bardziej, uszkodzony tunel, niczym nie podtrzymywany, po prostu zapadał się. Oczywiście pewnie przekopujący się przez niego "sprzątacze" pomagali mu w tym. Drugie wydarzenie wydawało się dziwniejsze, a na pewno bardziej zaskakujące. Zapaliło się światło. Lampy, lampki, podświetlenia, neony. Zarówno w laboratoriach, jak i na peronie. Wszystko to zabłysło, oślepiając nie tylko noszących noktowizory najemników, lecz i kobiety, z których to Angela nie wytrzymała i krzyknęła z zaskoczenia, osłaniając przyzwyczajone do ciemności oczy.
Dosłownie kilka chwil później ponownie wszystko zgasło. Tylko znajomy już głos ponownie zaczął gadać.
- Wykryto brak szczelności. Służby powiadomione. Proszę pozostać na miejscu, procedura niedługo zostanie wznowiona.
Dopiero teraz zdali sobie sprawę, że nie słychać już wentylatorów.

Zbiegli po schodach prawie równocześnie. Fox nie był w końcu spowalniany przez pozbawione "wzroku" kobiety, więc szybko nadrobił. I byli już na peronie, gdy rumowisko znów się poruszyło. Tym razem nie osunęło się go zbyt wiele, O'Hara zobaczył, jak ziemia z górnej części jednego z boków tunelu jest wybierana jakimś narzędziem. Tworzyła się tam szpara, na razie niewielka - chociaż na tyle duża, by można było cisnąć tam granatem czy spróbować trafić z broni palnej. Ludzie Umbrelli, jeśli to faktycznie byli oni, nie mieli już wiele do przekopania, by znaleźć się po drugiej stronie.
A oni mieli przed sobą długi, czarny tunel. Lub drugą ewentualność - powrót do laboratorium. Ani to, ani to nie jawiło się w różowych barwach.
 
Sekal jest offline