Giermek nie miał nawet czasu, by zdumieć się zdradą chłopów – zbyt był zajęty zajmowaniem pozycji obronnej. Nawałnica ciosów włócznią zasypała jego osobę. Szybko pokrył się krwią broczącą z ran, ale chłopi przez całe życie uprawiali ziemię – a on walczył. Kolejne sztychy punktowały przeciwników, włócznie zbyt często grzęzły w pancerzu lub odbijał się od tarczy w stosunku do tego, czego by chcieli adwersarze. To nie była walka, w której przeciwnicy obchodzą się nawzajem, szukając słabych punktów, obrzucają obelgami i usiłują skłonić drugą stronę do utraty twarzy. To była sieczka, brutalna rzeź najprostszych ciosów. Kosztowała ona chłopów trzy trupy i postawiła giermka jedną nogą nad grobem.
Pozostali chłopi pierzchnęli w panice. Reinhard dopiero teraz poczuł wściekłość dokuśtykał do konia, wziął lancę i rzucił się w pościg za jednym z nich. Kiedy już miał go zaatakować, uniósł drzewce w górę. Były ważniejsze sprawy.
Skierował wierzchowca w stronę pochodu uchodźców. Szukał Schillera. Lancę cały czas trzymał w górze. |