Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2013, 12:27   #87
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Jestem Camila - powiedziała dziewczyna z determinacją wypisaną na twarzy, wskazując Buckowi drogę. - Ten buc zasługuje na solidne manto, ale nie chcę mieć kłopotów. Najpierw myślałam, żeby mu opony poprzebijać, ale to nie to samo, co stanąć z nim twarzą w twarz...
Kolumbijki, a może to kwestia koloru skóry i temperamentu, zdawały się być bardzo gadatliwe. Wysłuchał jeszcze kilku różnych opcji, z których ostatnią była taka, że będzie go trzymał, gdy Camila publicznie mu stłucze mordę, gdy w końcu dotarli do sal poporodowych, znajdujących się w innej już części szpitala. W tej, którą wskazała mu dziewczyna, znajdowały się trzy nowo upieczone mamuśki. Jedna, mocno puszysta i młoda, wyglądała na wściekłą i jako jedyna była sama. Przy drugiej siedzieli rodzice, a przy trzeciej - całkiem niezłej - zidentyfikowana ofiara. Facet miał pewnie mniej więcej tyle lat co i Camila, teraz trzymając na ramionach niemowlaka i śmiejąc się wraz z leżącą na łóżku obok kobietą.
- To on. Wcześniej widziałam jak się obściskiwali! - zacisnęła dłonie w pięści.


Kobieta popatrzyła ostro to na jedno, to na drugie, ale to spojrzenie złagodniało, gdy zobaczyła siostry. Uspokoiła się wyraźnie, co nie znaczy, że nagle stała się miła i sympatyczna.
- Porywacz?! To może przez tego dupka mój ojciec jest w takim stanie! Napuścił na niego TIRa i ten celowo staranował taksówkę! Policja twierdzi, że szukają sprawcy. Tak, jeszcze czego! A mi czołg po czole jedzie. Na szczęście lekarze mówią, że będzie coraz lepiej, że z tego wyjdzie...
- Felipa...! - od strony łóżka Hernando odezwał się zachrypnięty, słaby głos, który natychmiast przerwał jej głośny wywód. Najwyraźniej zdołała obudzić wszystkich znajdujących się w tej sali, a może nawet w salach po bokach. Podbiegła do łóżka, nachylając się nad mężczyzną i przykładając dłoń do jednego z niewielu odsłoniętych fragmentów twarzy.
- Ojcze! Jak się czujesz? Przepraszam za tych...
- Słyszałem dość. Pozwól im ze mną porozmawiać - zakasłał nagle, wypluwając flegmę, którą jego córka wytarła mu szybko z ust. Sam prawie się nie poruszał, a głos miał słaby. Jasne było, że nawet mając dobre chęci nie będzie w stanie długo mówić. Kobieta uszanowała niespodziewanie jego zdanie, zerkając na nich z dość dużym wyrzutem, lecz nie odzywając się już.


Sue i JP przyglądały się tej scenie z pewnej odległości, stojąc tuż za drzwiami sali. Choć te były otwarte, więc tak naprawdę ani nic nie zasłaniały, ani nie wyciszały rozmów. Ze środka wykuśtykał niebrzydki latynos w średnim wieku, z nogą w gipsie i owiniętą bandażem głową. Prawie wpadł na Caldwell i cicho gwizdnął.
- No proszę - musiał słyszeć coś po angielsku, bo właśnie w tym języku to powiedział. - Nie ma pewnie szansy, że jesteś nową pielęgniarką? Robienie sobie krzywdy miałoby wtedy także przyjemny aspekt. Jestem Alejo - podał jej rękę, opierając się na kuli.
Ivy nie przyciągała aż tyle uwagi, pewnie ze względu na bardziej okrywający strój. Z drugiej strony pamiętała dobrze spojrzenie znajomego Marco. Miała za to dobry widok na korytarz, przez który to ciągle przetaczali się ludzie i pracownicy szpitala. Dwie pielęgniarki pchały właśnie duży wózek pełen leków, w większości już przygotowanych w odmierzonych miarkach. Zatrzymywały się przed salami i jedna z nich szła podać lekarstwa pacjentom. Druga kręciła się przy wózku. Były już przy sali obok, gdy jakiś chłopak, korzystając z tego, że żadna z nich chwilowo nie patrzyła, podkradł się i do kieszeni szpitalnych spodni napchał leków i szybko zaczął oddalać. Cóż, piękny kraj.
 
Sekal jest offline