| W więzieniu Stanisław analizował propozycję Xingijczyków.
-A wie pan, my w Piastii mamy coś podobnego. Za przysługę powinno się kiedyś odpowiedzieć przysługą. Tylko, że ofiarodawca może jej zażądać w przyszłości w każdym momencie, a może nigdy. Choć nie pamiętam, żebym słyszał o natychmiastowej. -Czyli się nie zgadzacie?- spytał Shou. -Tego nie powiedziałem. Ale mam rozumieć, że cesarz wie co możemy, skoro chce tej przysługi tak na zaraz? -Mniej więcej wie.
-Mogę chociaż żywić nadzieję, że to nie jest mokra robota?
-To już zależy od was -Mamy robić dla Xingijskich psa?- sapnął po piastańsku Stefan. -To może być mniej ryzykowne niż samodzielna ucieczka- skwitował Stasiek. Potem przeszedł na wspólny.: -A cesarz załatwił nam odzyskanie tego co zarekwirowali?
Shou skinął głową dalej się uśmiechając. -Zgadzamy się.
-No to wygraliście możliwość ocalenia pewnej osoby, szczegóły podam jak dojedziemy.
Wyjściu towarzyszyło parę sprzeczek między Sao, a Stefanem. A także paru komentarzom na temat odzyskanych rzeczy. Kolekcja noży robiła wrażenie. -Piotr i Paweł Kozłowscy?- upewniał się Xingijski służący. -Zgadza się- Starszy Nowicki starał sobie przypomnieć jakie nazwiska podali przy przesłuchiwaniu.- Ja jestem Piotr. -Nie podmienili piersiówki- skwitował Stefan po wzięciu łyka. -Jesteś za młody, żeby pić- skarcił go brat. -Ej, Shou chcesz?- Przekazał Xingijczykowi piersiówkę, który się żachnął już po pierwszym łyku.-Mocne co? Na rozgrzewkę-Klepnął go w plecy, żeby w końcu odkaszlnął.: -A to prawda, że w Xing jecie psy?- spytał pomimo protestów brata i białowłosej. -Raczej nie jest to przysmak szlachty
-Aha. Ja tam nie oceniam. W drodze przez Drahmę nie takie rzeczy się jadło. Lepsze są od kotów, czy wron. To zabawne, koty są mądre, ale żylaste. Psy za to durne, a smaczne. Chociaż ja tam nie wiem jak je doprawić, a wtedy i tak ciężko było o sól.
-Barbarzyńcy- zachnęła się Sao Biao. -Ja tam nie oceniam, w paru miejscach było ciężko o normalne jedzenie. Zaskakujące co się okazuje jadalne. A świerszcze też jecie?
-W miodzie są niezłe
-Szkoda, że nie znałem przepisu. W sumie miodu też nie mieliśmy.
Wsiedli do samochodu. Nadąsana Sao usiadła koło kierowcy. -Panie Shou, a długo robisz dla cesarza?
-Całe życie- przytaknął. Na co Sao przewróciła oczami.
-Musi to być uciążliwe. Szlachta ciągle sobie wymyśla jakiej to roboty nie wykona. Słyszałem, że niektórzy to nawet nie umieją się sami ubrać.
-Nasz cesarz to potrafi.
-Stefek- Stasiek go poszturchał. -Ja tam sobie nie wyobrażam, żeby władza należała do jednej osoby.- Stefan nie przestał mówić. -Mamy w Xing bardzo trudne egzaminy dla urzędników- stwierdził Shou. -To jest jakaś szansa, że jednak trafi ktoś mądry do rządu. Nie podoba mi się pomysł caratu, ale po czystkach w Drahmie jest gorzej. My jesteśmy z części Piastii co trafiła do Drahmy. Nawet nie tak daleko od granicy z częścią od Amertis. Jakieś trzy lata temu zaczęły u nas łazić jakieś potwory alchemiczne. Pewnie w głębi jest jeszcze gorzej, a co dopiero Drahmie. A Amertis zamiast tego paktuje z...- znowu dostał szturchańca od Stanisława. I znów się nie przejął- Bez obrazy, ale wam w Xing to chyba by było na rękę jakby się zająć Drachmą?
-Nie lubisz Xing?
-Bo ja wiem? Nie lubię rządzących. Tak z zasady, bo mam wrażenie, że więcej psują. Pewnie dlatego, że większość ma gdzieś co się dzieje z tymi z dołu. Papa mówi, że człowieka naprawdę się poznaje po tym jak ten traktuje tych co są niżej od niego, a nie równych lub lepszych. -Ciekawa myśl.
-Mówił też, że władza wypacza, a polityka to tylko brudy. Zwłaszcza jak ktoś w tym długo siedzi.
-Ktoś musi to robić, żeby kraj działał sprawnie- wtrącił Stanisław.- To trudna praca.
-Swoją drogą nieźle mówisz w języku Amertis, Shou. Jesteś jakimś dyplomatą?
-Można tak powiedzieć.
-Aha, szara eminencja, co?
-A co gdyby ktoś ci zaproponował, że sam będziesz mógł zaprowadzić porządek? Jaki byś tylko chciał.
-Na co mi? Wolałbym dostać własny warsztat i trochę pieniędzy na rozruch. Chociaż najpierw to bym chciał się nauczyć robić automatyczne zbroje.
-A jak mówił twój brat, ktoś musi zadbać o rozwój całego kraju. Czasem z góry łatwiej zobaczyć co robić
-No może bym bardziej ufał temu waszemu cesarzowi jakby przedtem musiał z jakiś rok pożyć jak normalny człowiek. Bez pieniędzy z pałacu. Sam na siebie by zarabiał jak normalny człowiek. To by się nauczył jak żyją normalni ludzie.
-[i]Rozdanie wszystkich pieniędzy cesarza i tak by niczego nie polepszyło/I]- zauważył starszy Nowicki.- Co wyjdzie z tego, że wszyscy ludzie będą polegać tylko na datkach cesarza? Nic produktywnego.
-Kiedy cesarz tak zrobił- Shou uśmiechnął się szeroko.- MW trakcie jak musiał zdobyć przepis na nieśmiertelność.
Młodszy Nowicki zarechotał. Nawet poklepał parokrotnie Shou po ramieniu.
-To takie bajki wam opowiadają? Człowieku.- Coś jeszcze przykuło jego wzrok.:- Możemy chociaż przed pójściem kupić bułek z mięsem? Przyleźliście przed kolacją.
Dostali przyzwolenie, więc Nowiccy zamówili dwie torby z budki. Zaczęli je między sobą rozdzielać. -Ciekawie mówisz panie Pawle- widocznie Shou się świetnie bawił.:- To jaki powinien być według ciebie dobry władca?
-Bo ja wiem?- Mechanik wręczył rozmówcy jedną bułkę.- Kiedyś mieliśmy takiego króla- Zygmunta Sprawiedliwego co to przebierał się za zwykłego obywatela, aby dowiedzieć się co o nim naprawdę myślą. Jak dla mnie większość trafiła po tym na szubienicę, albo recytowała formułki jaki to on wspaniały. Może dlatego warta zapamiętana była ta o robotniku pracującym przy tamie. Marcin mu było. Król mu powiedział, że szuka pracy, więc jak jest przy tej tamie? Marcin na to, że ta pęka tak po trochu, a królewski skarbiec nie daje pieniędzy na dodatkową naprawę. Bardziej by pękała jakby Marcin jej codziennie czymś nie podklejał. Nie płacili mu za to. Król wysłał pieniądze na tamę i po jakimś czasie wrócił. Nic się nie zmieniło, a za protesty zarządca go spoliczkował. Zygmunt po tym wrócił jako król, a nie w przebraniu. Zarządca trafił na ziemię, a Marcina mianował na jego miejsce. Tama stoi do dziś.
-Ładna historia. A co jak powiem, panie Pawle, że Drahma wkroczyła do Xing, a cesarza zdetronizowali?
Stefan wcisnął Xingijczykowi drugą paczkę bułek. -Bierz, na zdrowie. No co?- Spojrzał na zaskoczonego brata.- Cesarz z rodziną jakoś sobie poradzą. Pewnie się wykpią. A Shou zostanie bezrobotnym. Już i tak jest chudy jak szczapa. -Fiękuche bachdzo- powiedział Xingijczyk jedząc. -Marnie cię karmią skoro tak się cieszysz na zwykłe żarcie. Jak przeżyję tę „cesarską przysługę” to ci postawię obiad.
-Napawe?
-Albo ci ugotuje. Jadłeś kiedyś coś piastiańskiego?
-Nie
-Tylko z góry uprzedzam , że nie umiem niczego wykwintnego.
-To ich urok! -Ale przynajmniej nie truje nim ludzi jak niektórzy. Shou, naprawdę marnie cię karmią. Jak cię wywalą z pałacu to nie licz na to, że zawsze ktoś cię od tak nakarmi. No, ale i nie wszyscy są tacy źli. Czego rżysz Xingijska zołzo? A co to?!- Próbował się wychylić przez okno.- Cyrk przyjechał?!
-Tutaj ugoszczono rodzinę cesarską- dla większego efektu Shou zakręcił ramieniem.- Hej Ranfu!
-Był cały czas na samochodzie?!- pare osób się odwróciło na wrzask młodszego Piastiańczyka. Bo jak inaczej, gdy przed nim pojawił się wojownik ubrany na czarno i z automatyczną ręką.
Nowiccy szli za Xingijczykami. Shou nie przestawał przy tym jeść. Mijający go Xingijczycy się kłaniali, co utwierdzało Stefana w myśli, że żarłok jest ważną figurą na cesarskim dworze. A także, że gospodarzą rezydencji całkiem nieźle się powodzi. -A oto dwie piękności z Piastii, które tak bardzo dokuczyły generał Armstrong. Tym razem w towarzystwie Cesarza Xing.
Stefan zdębiał. Miał przed sobą Roya Mustanga- zbrodniarzy wojennych. Jednego z wojskowych psów, które próbowały wybić cały Ishvar. Choć Isvarczycy chcieli tylko niezależności! I jeszcze się uśmiechał. Krew zawrzała w Piastianinie
-[Mamy pracować dla zbrodniarza wojennego?- syknął po piastianskiu do Stanisawa. Starszy Nowicki kazał mu się uciszyć. Pozostał jeszcze Shou. Uśmiechał się szeroko. -Jesteś…
-Synem niebios, cesarzem Lin, księciem z klanu Yao. To była ciekawa rozmowa panie Pawle- uścisnął dłoń mechanika.- Zwłaszcza to o Zygmuncie. Ten obiad nadal obowiązuje?
-Ja zawsze spłacam długi, ale nie wiem jaki będę miał budżet.
-No to zobaczymy za tydzień.
-Jego ekscelencjo wyrażamy nadzieję, że pańska żona urodzi dziecko płci męskiej- oświadczył Stasiek, za co młodszy brat nadepnął mu na stopę. Nawet jeśli to nieprawdopodobne, Stefan obiecywał sobie, że drugi raz nagada kolesiowi z rządu. I to tego samego dnia
Ostatnio edytowane przez Guren : 08-12-2013 o 13:01.
|