Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2013, 12:08   #117
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Czego tu, do cholery, chceta? - Odezwał się starszy mężczyzna w poplamionej koszuli, najwyraźniej zdziwiony, że ma dzisiejszego wieczoru gości. W ręku trzymał bukłak, najpewniej z winem. Wnioskując po stanie odzieży i odorze, jaki się unosił, nie był to pierwszy bukłak z jakim przyszło mu się zmierzyć. Mało prawdopodobne by był to tajemniczy osobnik, którego ścigali.
- Zabierajta tego psa, zanim mi tu nasra na podłogę! - Dodał, widząc psa u nogi Austa.
Po wytłumaczeniu o co chodzi i rzuceniu kilku monet pijaczek zgodził się wreszcie na przeszukanie chaty. Poszukiwacze przygód nic nie wykryli. Nawet Kieł okazał się być bezradny.
- Czarodzieja szukają... A ludzie mówią, że to ja z alkoholem przesadzam. - Mruknął pod nosem mężczyzna obserwując zamykające się drzwi.

Biorąc pod uwagę efekty przeszukania domu, Randal postanowił sprawdzić jeszcze dach.

Randal - wspinaczka k20+5-1 vs 15 = 15, sukces!

Po chwili udało mu się wdrapać na górę. Co można było powiedzieć o dachu chaty? Niewiele, prócz tego, że był z niego całkiem niezły widok na Maestar oraz to, że dało się z niego przeskoczyć na dach sąsiedniego budynku (albo spaść). Czyżby w ten sposób domniemany "magik" im się wymknął?

***

- Tooooo dziaaaaałaaaaa - oznajmił Isherwood powracając zza bariery. Chwilę mu to zajęło, z powodu specjalnej właściwości pierścienia - spowalniał on ruchy użytkownika. Możliwe, że to właśnie dzięki temu pozwalał na przejście przez kopułę. A może było to swego rodzaju zabezpieczenie?
Obecnie nikt się nad tym nie zastanawiał - to, że łowca zdołał bezpiecznie przejść przez poświatę otaczającą wioskę i nie został przez nią odrzucony, było o wiele ważniejszą informacją.

***

W karczmie, mimo wcześniejszej zapowiedzi, nie zastali procampurskiego kupca, Orana Delvina, który przywitał ich podczas wejścia do wioski. Zastali za to tłok, gwar, brud i nieprzyjemny zapach. Sala główna "Śpiewającego Trolla" była obskurna - śmierdziała moczem, starym piwem i wymiocinami. Bywalcom zajazdu najwidoczniej to nie przeszkadzało, gdyż pomieszczenie było niemal pełne.
Awanturnicy zasiedli przy wolnym stoliku oraz zamówili od karczmarza, przypominającego aparycją i manierami maskotkę swej gospody, piwo. Paskudne i cholernie drogie, ale ojciec Tristan i tak był zadowolony.
- Musimy się rozdzielić - oznajmił w końcu Jovin po chwili gadania o głupotach i wspólnego narzekania na jakość trunku. - Moim zdaniem te gobliny coś knują i raczej nie spodoba się to mieszkańcom wioski. Musimy sprowadzić pomoc z Procampur.
- Ale... - zaczął Aust. Rudobrody krasnolud przerwał mu machnięciem dłoni.
- Jeszcze nie skończyłem. Musimy też uratować Abelarda. Dlatego właśnie musimy się rozdzielić. Do Procampur musi wyruszyć ktoś, kto będzie w stanie przekonać jego władcę do przysłania wojska. Proponuję Randala i ojca Tristana. Ja i Aust spróbujemy wydostać Abelarda z rąk zielonoskórych.
- Nie zapominaj o mnie - wtrącił się Isherwood. - Wątpię, byście beze mnie zdołali podkraść się do obozowiska wroga uniknąwszy zauważenia.
- Na taką propozycję właśnie liczyłem - rzekł paladyn, uśmiechając się do łowcy. - A wy - zwrócił się do reszty drużyny - co o tym sądzicie?
 

Ostatnio edytowane przez Wnerwik : 08-12-2013 o 13:54.
Wnerwik jest offline