Znów sukces! Zobaczył tę charakterystyczną uległość we wzroku kobiety. Miał ją już w garści…
… i wtedy odezwała się
Bestia.
Bestia, którą przebudził głód vitae.
Ashford poczuł jak traci przytomność i spada w głąb siebie. Było to o tyle dziwne uczucie, że choć został wyrwany ze świata zmysłów, wciąż zachował świadomość. Znalazł się w ciemnej, bezkształtnej przestrzeni. Czyżby tak wyglądało jego wnętrze?
Kiedy wzrok
JD przyzwyczaił się do ciemności, dostrzegł, że znajduje się tak naprawdę w klatce o średnicy koła, ponieważ na około ograniczały go pale, wbite w ziemię. Próbował za nie szarpać, ale nic to nie dało.
Klatka była solidna. Nagle… coś poruszyło się za tym ogrodzeniem. Coś za plecami
JD. Mężczyzna wytężył wzrok, ale niczego nie zobaczył.
Czas mijał, choć ciężko powiedzieć czy były to minuty czy godziny. Przestrzeń, na której
JD się znajdował była pusta. Tylko na środku klatki ktoś rozkopał ziemię, jakby wyrywał jakieś drzewo lub krzew.
- To ślad po twojej duszy… - usłyszał syczący, potężny głos.
Ashford znów rozejrzał się i tym razem coś zobaczył za palami – wpatrzone w niego, ogromne oko
Bestii.