Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2013, 16:15   #94
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Chcę, by to zapamiętał. Nie żeby zostały ślady na dłużej... -

Taaa... Więc teraz ma dostać po ryju, ale jak skończę się na niego „obrażać”, to ma być zdatny do użytku. Kobiety! Cóż, klient nasz Pan. Buck uważał się za profesjonalistę, nie jakiegoś pierwszego cepa z pod bloku. Poświęcił więc chwilę na przeanalizowanie swoich opcji. Zwykła plomba była mało oryginalna i mogła zostawić ślady, w postaci ubytków w uzębieniu. Poza tym, nie chciał straszyć dziecka. Nie chciał też faceta połamać, bo musi móc zajmować się córką. Zwyczajowe środki też raczej nie wchodziły w grę, bo Buck by nie chciał zostawać młodej matki z dwoma srającymi pod siebie obiektami do opieki. Na szczęście, jako profesjonalista, znał pewną sztuczkę, dobrą na taką okoliczność.

- Wyjdź. -
Rzucił krótko do kobiety.
- Co? -
- Wyjdź. To nie potrwa długo. -
Nie przejmując się ewentualną odpowiedzią po prostu wystawił Camilę na korytarz i podszedł do mężczyzny.
- Wybacz. To nic osobistego. -
Zza drzwi do uszu latynoski doszedł krótki, zduszony kwik...

Półtorej sekundy później

Buck zdjął rękawiczki i wykorzystał umieszczoną pomieszczaniu umywalkę, aby umyć ręce.

- Musisz uważać przy braniu dziecka na ręce. Najlepiej nie rób tego przez jakiś czas. Efekty minął po jakiś trzech tygodniach o ile będziesz uważał. Raczej sobie nie posiedzisz, ale trochę ruchu dobrze ci zrobi. Na korytarzu jest maszyna do lodu, na początku trochę pomoże. Co się tyczy „tych spraw” to obawiam się, że mamusia będzie mogła do nich wrócić szybciej niż Ty... -
Facet nic nie odpowiedział. Buck nie dziwił mu się specjalnie.
- A i gratuluje córeczki. -

Poklepał go przyjacielsko po ramieniu i wyszedł na korytarz. Czekała na niego nieco pobladła Camila. Kobieta zapuściła żurawia do magazynku i zbladła jeszcze bardziej. Mężczyzna leżał na posadzce, zwinięty w pozycji embrionalnej. Wzrok miał przeszklony i pusty, krew odpłynęła mu z twarzy a usta drżały konwulsyjnie, nie wydając żadnego dźwięku. Poza tym, nie miał żadnych widocznych śladów interwencji olbrzyma.

- Co... Co, mu zrobiłeś? -
- Tak jak chciałaś. Nie ma żadnych śladów a pamiętał będzie do końca życia. Przez jakiś czas sobie nie posiedzi a ruchać będzie mógł najwcześniej za kilka tygodni, ale poza tym nic mu nie będzie. Dzieci nadal będzie mógł płodzić, bo wychodzą mu całkiem ładne. -
Camila spojrzał na niego dziwnym wzrokiem, nic nie mówiąc.
- To co, wracamy? Musze dołączyć do moich... współpracowników. -
 
malahaj jest offline