Gnaeus Naevius
“Och doprawdy?” przemknęło mu przez myśl, ale odsunął się na bok uprzejmym gestem zapraszając nieoczekiwanego gościa do środka.
- Chyba będzie lepiej jeśli porozmawiamy za zamkniętymi drzwiami…
Nieznajomy skinął głową.
- Tak będzie najlepiej - zgodził się i wszedł do pokoju Gnaeusa przyjmując zaproszenie.
- Jak zawsze jestem do usług Świętego Officium - skinął z namaszczeniem głową - ale obawiam się że nie jestem w stanie zlokalizować na poczekaniu pozostałych akolitów Inkwizytora Visiusa.
- Nie szkodzi, nie szkodzi… Wystarczy nam rozmowa z tobą, Gnaeusie - odparł mężczyzna i zsunął z głowy kaptur. Gnaeus zobaczył młodą twarz, naznaczoną kilkoma niewielkimi, bladymi bliznami ciągnącymi się od żuchwy krótko po policzku. Kruczoczarne włosy kontrastowały z dość bladą cerą, a ciemne oczy uważnie obserwowały skrybę. - Jestem Amandeus Dreck, akolita Inkwizytor Kernes i z jej ramienia działam. - uchylił poły płaszcza, aby pokazać uwieszoną na szyi, złotą literę inkwizycyjną, po czym schował symbol ponownie pod płaszczem.
- Cieszę się niezmiernie z faktu iż tak szybko na planecie pojawił się nowy inkwizytor. Strata mojego mistrza pozostawiła nas w stanie pewnego... zawieszenia - napełnił dwa kielichy wodą z karafki - Obawiam się że bez przywództwa nieco się rozproszyliśmy, a i planetarne służby porządkowe wydają się nie być pewne co do naszego statusu... - Postawił przed gościem jedno z naczyń - Czego zatem oczekuje ode mnie czcigodna inkwizytor?
- Inkwizytor była już w systemie wcześniej - odparł mężczyzna. - Jest zaniepokojona tym, co dzieje się w systemie i z wiadomych powodów woli nie ujawniać swojej obecności komukolwiek spoza Inkwizycji. Na razie chce jedynie przepływu informacji między naszymi komórkami.
- To zrozumiałe - jednym haustem opróżnił kielich - przekaż jej proszę iż będziemy ją informować na bieżąco o postępach naszego śledztwa, choć przyznam że ślady są co najmniej niepewne... Czy inkwizytor uznała za stosowne aby przekazać nam jakieś własne ustalenia?
- Tak - powiedział spokojnie upijając zawartość swojego kielicha. - Oczywiście w założeniu, że otrzymamy coś w zamian.
Z pewnym wysiłkiem powstrzymał się przed szybkim spojrzeniem na szafkę z zamkniętą w niej misą.
- Cóż, mam nadzieję iż Pani Kernes uzna moje rewelacje za wartościowe, ale zanim przejdę do szczegółów, czy mogę obejrzeć twoją rozetkę? Czysta formalność naturalnie.
- Naturalnie. Zawsze czujni - odparł Amandeus i rozsunął poły płaszcza, po czym nieśpiesznie zdjął z szyi symbol inkwizycyjny. Przez chwilę patrzył uważnie na Gnaeusa zanim powoli oddał w jego ręce ten znak urzędu.
Skryba z szacunkiem ujął w dłoń złoty talizman i powoli obrócił go w palcach. Nie dostrzegając nic podejrzanego z lekkim ukłonem oddał go w ręce agenta.
- Zacznę od incydentu w gabinecie inkwizytora, już po jego śmierci…
Akolita słuchał w milczeniu nie zadając pytań, a jedynie chłonąc słowa Gnaerusa. Dopiero kiedy ten skończył jego rozmówca zabrał głos:
- I nie są wiadome szczegóły dotyczące śmierci Inkwizytora?
Skryba pokręcił głową.
- Niestety, dopóki nie dostanę obiecanych mi raportów arbitrów nie jestem nawet pewny jak zginął. Zbyt wiele spraw w tej sprawie pozostaje tajemnicą, a służby odpowiedzialne za jej odkrywanie zdają się rywalizować… jeśli nie wprost działać na swą wzajemną szkodę. Oczywiście odbija się to też na postępach naszego śledztwa - dodał po krótkiej przerwie - myślę że z odpowiednim wsparciem bylibyśmy w stanie zidentyfikować przyczyny tej wewnętrznej walki wśród planetarnych strażników prawa.
- Niestety nie zawsze ci strażnicy prawa działają na korzyść naszych dochodzeń, często nawet nie zdając sobie sprawy z faktu, że działają wręcz na naszą szkodę - mruknął Amandeus. - Nawet w tak niespokojnych czasach. A ta misa? Mogę ją zobaczyć?
- Naturalnie - odparł starając się ukryć zaskoczenie. Pozostało jedynie się modlić do Złotego Tronu aby ten człowiek był tym za którego się podaje...
Po chwili wręczył przybyszowi owinięte w tkaninę naczynie.
Mężczyzna odwinął naczynie i przez chwilę przyglądał się mu w milczeniu, uważnie wpatrując się w symbole.
- Te znaki mogą nic nie znaczyć - odezwał się ważąc w dłoniach misę. - Ale może też mieć ważne znaczenie. Tutaj konieczny będzie wykwalifikowany tłumacz, którego jednak w świcie Inkwizytor Kernes nie ma.
- W takim razie pozostaje nam poszukać tu w kopcu specjalisty od rzeczy zakazanych - zabębnił palcami po stole - niepokoi mnie myśl że ktoś kto mógłby posiąść taką wiedzę porusza się tu bez odpowiedniego... nadzoru.
Przez chwilę milczeli oboje ze spojrzeniami utkwionymi w makabrycznym artefakcie. Klucz, ślad pozostawiony przez szaleńca czy ślepy trop mający ich zmylić?
- Spróbuję skontaktować się z pozostałymi członkami świty naszego inkwizytora, być może trafili na jakieś inne ślady. Jak mogę powiadomić o tym Panią Kernes gdy mi się to uda?
Amandeus jakby oczekiwał na podobne pytanie, bo z kieszeni wyjął niewielką kartkę i podał ją Gnaeusowi.
- Tutaj jest zapisany adres niewielkiego… barku w Dolnym Ulu. Lokalizacja niezbyt interesująca, ale nie rzucająca się tak w oczy jak podobna w Górnym Ulu. Będziesz mógł u właściciela Tederusa Warneka lub jego zastępcy zostawić tam wiadomość dla mnie, a ją otrzymam i przekażę Inkwizytor.
Gdy chwilę później za gościem zamknęły się drzwi, Gnaeus skrzętnie ukrył artefakt, po czym uprzątnął papiery i przybory do pisania którymi akolita skopiował tajemne symbole. Dopiero gdy upewnił się iż w pokoju panuje porządek pozwolił sobie ułożyć się na spoczynek. Miał tej nocy jeszcze wiele do przemyślenia.
__________________ Sorry, ale teraz to czytam już tylko własne posty... |