| Perro
Śledzenie admirała Lancastera nie było trudne dla wilczarza z Crette. Admirał słynął z rozrywkowego stylu życia, więc podpisanie umowy świętował w klubie dla panów, ale był tam dosyć krótko. Opuścił przybytek pospiesznie i udał się do przystani za miastem, a Perro z nim ruszył. W przystani był jeden statek, cywilny używany przez marynarkę. Pies Sprawiedliwości ukrył się pośród kontenerów i tak jak Lankaster czekał na coś. Admirał był wściekły, widać to było na pierwszy rzut oka. Przechodząc koło jednego z kontenerów poczuł dziwny zapach, Nim zdążył cokolwiek zrobić, poczuł straszliwe uderzenie i stracił przytomność.
Obudził się pod pokładem statku. Przed sobą widział kolosa ze stali. Miał trzy metry wzrostu i ważył z tonę. Śmierdział, jak miejsce, gdzie przebywała Rizza. Miał niejasne wrażenie, że widzi udręczone twarze próbujące wydostać się z lustezanogładkiej stalowej powierzchni. Obok leżały zwłoki admirała. Przez niewielkie okienko padały ostatnie promienie światła. Kolos rozmawiał z kimś, a jego głos brzmiał niczym stalowy dzwon. Detektyw usiłował się uwolnić, ale był związany.
- Kim jesteś i czego chcesz? - rzekł twardo
Kolos odwrócił się do niego powoli.
-Co z nim zrobimy? - zapytał
- To detektyw, pewnie żona Lancastera go wynajęła. Wyrzuć go do rzeki - powiedział kobiecy głos z Cteteńskim akcentem.
- Kim jesteś? - spytał Perro po Creteńsku.
- Achh, nasz detektyw się przebudził -Ujrzał piękną kobietę o czarnych włosach i lekko złotawych oczach. Wydawała mu znajoma
- - Wybacz, miła pani - w głosie Perro czuć było nutkę ironii - Mam wrażenie, że się znamy, nie wiem jednak skąd. Byłabyś tak miła i mi przypomniała?
- Widać, nie jesteś zbyt religijny - rzekła i w tej chwili zaszło słońce i kobieta zaczęła się przemieniać. Jej oczy stały kocie, a skóra porosła krótkim futrem. Z jej pleców wyrosły błoniaste skrzydła. W tali owinęła się skorpionim ogonem. Uśmiechnęła się ukazując trzy rzędy zębów.
- Ah, rozumiem. Jesteś tak jak ja wynikiem eksperymentów, prawda? Wybacz, nie wiedziałem, że osobnicy mojego pokroju zakładają religię. Powiedz, jak Ci na imię?
- Eksperymentem? Jestem pomiotem smoka głupcze! Mów mi Manticore! Goliath, wrzuć go do wody i pilnuj Xingijskiej suki!
- Ah, pomiotem smoka, tak? - Perro bardzo starał się nie spojrzeć wymownie w niebo - Dobrze, jesteś dumnym potomkiem smoka. Chcesz ze mną jeszcze porozmawiać, czy wolisz mnie zabić?
Kolos chwycił bez wysiłku. Perro pod pachę i wyniósł Perro, a następnie wyrzucił do rzek.
Związany człowiek nie przeżyje czegoś takiego, ale Perro był chimerą i bez wysiłku rozerwał więzy.
Dopłynął do brzegu (pieskiem, a jakże) i gdy wyszedł na brzeg, spostrzegł , że znajduje się wiele mill od centrali. Czeka go długi spacer, psia krew! Samuel
- Xiao Mei! Miałeś nie gryźć ludzi! Po za Edkiem! - krzyknęła na kota, który wszedł na jej ramię.
- Jestem mistrzynią Danchemi i uczę Aldphonsa Elrica, choć nie wiem, czy dalej będę to robić
Sam wyłożył jej w czym rzecz, a gdy wszytko tłumaczył, wrócił Lin, razem z Ran i Sao. Prowadziły dwóch młodych ludzi. Potem przygotowali się do zadania i pojechali do ambasady,
Sheska czekała na nich w ogrodzie. Gdy zobaczyła Samuela, rzuciła musię na szyję i zawołała
- Wiedziałam, że mnie uratujesz! - potem zobaczyła May i powiedziała ostrożnie.
- [i] Witam panią...?
- May Chang
Samuel dostrzegł dwie rzeczy. Po pierwsze, wojownik, który go postrzelił machał wesoło do Sheski, a wzdłuż ulicy szedł Perro, który wyglądał jak zbity pies.
Nowiccy.
- Dziękuję - odparł Mustang podejrzliwie. Potem dodał
- Pani Bradley została otruta, wiecie, żona tego jednookiego kolesia z mieczem, widzieliście go w kinie pewnie? - były prezydent uśmiechnął się ironicznie i spoważniał- Lin dysponuje pewnym środkiem, który pozwoli uratować panią Furerową, ale może go użyć tylko alchemik, a nie dysponuję żadnym, który mógłby się do niej zbliżyć. Macie czas do zmierzchu. Poradzicie sobie, skoro uciekliście z Briggs
- A jak nie, to osobiście wymierzę wam karę, za obrażanie cesarzac - powiedziała Ran
- Cicho bądź! Mimi będzie głodna jak się obudzi, to będzie baardzo głodna - Sao Biao uśmiechnęła się z Mordem w oczach.
- Właściwie to pierw powinienem odesłać was Generał Armstrong... osobiście wolałbym tygrysa - dodał Mustang.
- Podziwiam waszą umiejętność robienia sobie wrogów z pięknych kobiet - rzekł cesarz i sięgnął do kieszeni - Weźcie to - podał im czerwony kamień - Tylko go nie zgubcie, bo obarczę was kosztami
- Pani Bradley przebywa w szpitalu rządowym, na drugim piętrze - dodał Mustang
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |